sobota, 13 czerwca 2015

26. Czas uporządkować swoje życie


Przez dwa tygodnie naszych wspólnych wakacji Ney spełnił moje marzenie którym była wizyta w Brazylii. Zdziwiło mnie to że ukochany pamiętał o tym przecież wspominałam mu o tym dosyć dawno a jednak. No właśnie ukochany, tak przyznaję się do tego szczerze i prawdziwie z całego serca kocham tego piłkarzyka. Przez cały nasz pobyt Neymar zabierał mnie na spacery po jego ojczyźnie, pokazał mi swoje pierwsze boisko, opowiedział historię jak to rozpoczął swą karierę piłkarską a nawet byliśmy na meczu klubu dziecięcego w którym to dawno temu grał Ney. Pamiętam jak rozmarzyłam się wtedy że kiedyś tak i nasze dziecko będzie grało, ale to chyba jednak za daleko wybiegająca przyszłość. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy tak samo było z urlopem Neya, który ostatni tydzień chciał spędzić odpoczywając w swoim domu w Hiszpanii.

Tak więc Ney zaczął już treningi do zbliżającego się nowego sezonu, a ja muszę w końcu podjąć decyzję co do mojej przyszłości. Bo przecież nie mogę sobie ciągle mieszkać w Hiszpani na koszt piłkarza. Nie wiem jak inne partnerki piłkarzy ale ja nie chcę być jedną z tych co żerują na sławie ukochanego. Ku mojemu zaskoczeniu po kilko dniach po powrocie z urlopu zadzwonił do mnie mój szef z zapytaniem co planuję. Postanowiłam że porozmawiam o tym z Neyem w najbliższym czasie.

-Kochanie wróciłem- zawołał piłkarz jak co dzień wracając z treningu i rzucając torbę z brudnymi rzeczami w korytarzu.
-O hej-pocałowałam go delikatnie w usta- idź się wykąp a ja  tym czasie dokończę kolację
-Okejka- odpowiedział zadowolony i pocałował mnie namiętnie po czym ruszył po schodach na piętro
-Ej zabierz to ze sobą- zawołałam rzucając w niego torbą z brudnymi ciuchami, a ten tylko zaśmiał się z mojego zachowania
Po piętnastu minutach usiedliśmy razem do stołu. Nie mogłam się skupić na rozmowie ponieważ piłkarz ubrał na siebie wyłącznie dresowe spodnie zwisające nisko na jego tyłku, a z nadal mokrych włosów nadal kapały krople wody, które spływały po jego wysportowanym torsie...ugh co ten człowiek ze mną robi.
-Ney, bo jest sprawa, którą musimy obgadać- dobra jak nie teraz to nigdy się nie zdecyduję tego zróbić
-Tak... o co chodzi? Ta twoja sałatka z kurczakiem jest naprawdę przepyszna..- typowo ten żarłok nie potrafi się skupić na niczym podczas jedzenia, ale trudno teraz musi
-Dzwonił do mnie mój szef i....
-I co w związku z tym?- odłożył widelec i od razu spoważniał
-Powiedział że muszę wrócić do kraju, po za tym wiesz że nie ukończyłam studiów w tym kraju nie mam nic- zaczęłam się coraz bardziej denerwować bo wyraz twarzy Neya nic nie wyrażał
-Chcesz mi powiedzieć że ja jestem niczym...?-zaczął się podnosić z krzesła
-Ney nie o to mi chodziło, przecież wiesz że cię kocham, ale ....to tam jest całe moje życie
-A;e tutaj jestem ja i myślałem że to jest dla ciebie ważne i traktujesz mnie poważnie
-Bo tak jest, tylko....
-Dobra wiesz co rób co chcesz to twoje życie, widocznie nie sprawuje w nim tak ważnej roli jak sobie wyobrażałem no ale cóż.... idę spać miałem dzisiaj ciężki trening
-Ale Ney...- nie dokończyłam bo mi przerwał
-Dobranoc- wypowiedział to tak bezuczuciowo po czym usłyszałam tylko trzask zamykanych drzwi na piętrze
-Przecież cię kocham- wyszeptałam sama do siebie
Jednak nie mogę tak wszystkiego zostawić. W Hiszpanii mam fajne wakacje ale to tylko wakacje a nie prawdziwe życie. Podjęłam decyzję. Jutro przeprowadzę jeszcze jedną rozmowę z piłkarzem i mam nadzieję że dojdziemy do porozumienia. Zabrałam mój telefon po czym wyszłam z domu wybierając numer mojego szefa. Czas uporządkować swoje życie ....
--------------------------------------------------------

Musicie mnie nienawidzić
nie dość że wracam po prawie rocznej przerwie (nie wiem na jak długo)
to jeszcze namieszałam w raju naszych zakochańców
Hmm proszę o komentarze chcę wiedzieć czy mam dla kogo jeszcze pisać 
Jestem taka dumna z naszych kochanych piłkarzy 
i potrójnego zwycięstwa
oraz wspaniałego majstra Lecha 
 i tak mnie to jakoś natchnęło
mam nadzieję że mimo wszystko wam się spodobało 
wrazie pytań zapraszam na:-->:tt



poniedziałek, 13 października 2014

25. Jakaś wszystkowiedząca baba mi tu wypapla



Jak najszybciej zerwałam się łóżka, łzy same wypływały spod moich powiek. Chciałam jak najszybciej wynieść się z tego  przeklętego miejsca. Na nic nie zwracałam uwagi, chciałam po prostu zniknąć. Nagle z tego stanu wyrwał mnie czyjś dotyk, jednak ja odtrąciłam tę rękę, chciałam po prostu odejść. Jednak ten ktoś mi na to nie pozwolił. Siłą przyciągnął mnie w swoje ramiona, tak że siedziałam na jego kolanach.
-Co się stało?- usłyszałam delikatnie zachrypnięty głos blisko mojego ucha
-Bo ty… bo to wszystko… to tylko zakład…- nie wytrzymałam i rozpłakałam się na dobre, wtulając się w jego ciepłe ramiona.
-Cii kochanie, nie płacz to był tylko zły sen- jego delikatny dotyk powoli pozwalał mi się uspokoić-połóż się i spróbuj przespać-polecił tak też zrobiłam nie przerywając naszego objęcia
-Jestem przy tobie… zawsze będę- usłyszałam jak przez mgłę, po czym odpłynęłam kompletnie w krainę Morfeusza.
 Obudziłam się dosyć późno bo było coś koło 11 ślub miał się odbyć o godzinie 17, więc zostało mi niewiele czasu by spakować się na wspólne wakacje, jeżeli po ostatniej nocy piłkarz z nich nie zrezygnuje. Cały czas miałam przed oczami ten sen, nie wiem co bym zrobiła jakby to okazało się prawdą. Neymara nie było już w pokoju więc zeszłam do kuchni by go tam poszukać. Widok który tam zastałam, całkowicie mnie rozczulił a mianowicie Ney przygotowywał dla nas śniadanie, tańcząc przy tym i wyśpiewując do drewnianej łyżeczki jakąś melodię z radia. Nie chciałam mu tego przerywać jednak sam to zrobił gdy zauważył że stoję w drzwiach.
-Siadaj za chwilę podam śniadanie- trochę speszony zaprosił mnie do stołu.
-Nie musiałeś tego przygotowywać- powiedziałam bo było mi głupio przez wydarzenia z ostatniej nocy- ale pyszne- dodałam konsumując przygotowane przez niego naleśniki z truskawkami.
-Jesteś już spakowana?- zapytał kiedy odkładałam swój talerz do zlewu by później go umyć
-Nie bo wiesz, nie wiedziałam co będzie po tych wczorajszych wydarzeniach, i nie chciałam niczego na tobie wmuszać czy coś…
-żałujesz tego co się stało?- zapytał stojąc tuż za mną, tak że czułam jego oddech na karku
-Nie, nie to miałam na myśli. Chodziło mi o to później
-żartujesz sobie- odwrócił mnie twarzą do siebie- myślisz że zrezygnował bym ze wspólnych wakacji tylko dlatego, że obudziłaś mnie w środku nocy? No dobra nie lubię tego, ale jak robisz to ty to nie mam nic przeciwko. Kochanie każdemu może się czasem przyśnić coś złego, i potrzebuje wtedy by ktoś go przytulił, więc skarbie pamiętaj następnym razem nie próbuj uciekać tylko się przytul- szczerze się uśmiechnął i poprawił kosmyki włosów które wyszły z mojego koczka. Zaczarowana głębią jego oczu nie mogłam się powstrzymać i stojąc na palcach musnęłam jego usta, ten długo nie czekając przyciągnął mnie
do siebie i podniósł tak że ja oplotłam jego biodra nogami.
Ku mojemu rozczarowaniu po chwili przerwał pocałunek i odstawił mnie na miejsce
-nie zaczynaj bo musimy się jeszcze spakować i wyszykować na imprezkę Cesca
Tak więc oboje rozeszliśmy się do swoich pokoi by przygotować bagaże na wakacje. Miałam o tyle utrudnione zadanie, że nie wiedziałam co jest naszym celem podróży. Tak więc spakowałam dużo letnik ubrań czyt.  Sukienek, spodenek, i koszulek, ale zabrałam również kilka ciepłych bluz. Szybko się z tym uwinęłam i postanowiłam sprawdzić jak tam bawi się piłkarz, i jakżeby inaczej szło mu marnie, więc pomogłam mu poukładać rzeczy w miarę równą kostkę po czym wsadziłam je do jego torby.
Po pakowaniu wspólnie przygotowaliśmy obiad, i znów rozeszliśmy się w dwie różne strony by przygotować się na ślub naszych przyjaciół. Mi oczywiście zajęło to trochę więcej czasu, bo już kiedy się czesałam słyszałam dochodzące z salonu odgłosy telewizora, pewnie znalazł sobie jakąś powtórkę meczu. Mam nadzieję że nie żałował tego że musiał na mnie czekać, i widząc jego minę kiedy zeszłam po schodach w sukience tak
chyba właśnie było.
Przyjęcie upłynęło w miłej atmosferze. Poznałam rodziny państwa młodych, i wszyscy dziękowali mi że pomogłam zakochanym w powrocie do siebie.
Wieczorem wszyscy się pożegnaliśmy i życzyliśmy udanych wakacji. Wróciliśmy do domu tylko po to by się przebrać i zabrać bagaże które już czekały w przedpokoju.
-Ney co ty robisz?- roześmiałam się zdziwiona, kiedy piłkarz zatkał mi uszy żebym nic nie słyszała
-Oj no bo to ma być niespodzianka a nie jakaś wszystkowiedząca baba mi tu wypapla cel naszej podróży- przyjął skruszoną minkę
-Oj no dobrze wybaczam, ale skoro wyczytywała więc chyba powinniśmy iść
-A tak, rzeczywiście
Tak więc rozpoczęła się nasza podróż. Na miejscu byliśmy po jakiś 4 godzinach, a widok z lotniska był…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No witam moi kochani czytelnicy
Tak więc oddaje wam nowy rozdział
Jak myślicie gdzie polecieli na wakacje?
Pewnie zgadniecie bo po ostatnim rozdziale wyszło
Że jestem bardzo przewidywalna L
W ogóle to smutam bo sezon żużlowy mi się kończy
Pyzatym idę sobie dzisiaj do szkoły i będziemy siedzieć tam bezczynnie
Przez trzy godziny, brawa dla naszych ”genialnych” nauczycieli
Kiedy następny nie wiem bo laptop mi się trochę psuje
Pamiętajcie że was bardzo, bardzo, bardzo kocham

AMZ xoxo

środa, 1 października 2014

24. Kładź się na kanapę...



Od mojego przyjazdu do Barcelony minął równy tydzień. Każdą wolną chwilę spędzam z Neymarm a w czasie gdy on jest na treningu samotnie spaceruję i poznaję to przepiękne miasto jakim jest stolica Katalonii. Jutro ma odbyć się ślub Fabsa, po którym, wszyscy wyruszamy na upragnione wakacje. Szkoda że tylko ja nie wiem dokąd się wybieramy, ponieważ mój Brazylijczyk uznał, że ma to być niespodzianka.
Za niecałą godzinę Neymar ma wrócić z treningu. Razem z resztą piłkarzy obawiali się, że Tito da im dzisiaj niezły wycisk by starczyło im na cały okres leniuchowania.
-Wróciłem- ogłosił zmarnowany piłkarz zamykając drzwi, swoją torbę treningową rzucił był jak w kąt i powoli człapał do salonu, gdzie przygotowałam dla niego niespodziankę.
-Co było aż tak źle?- zapytałam zatrzymując go w przedpokoju
-Nawet nie wiesz jak się cieszę że są już wakacje- oparł się bezradnie o ścianę- nóg nie czuję- narzekał
-To siadaj do stołu- uśmiechnęłam się promiennie w jego kierunku
-Oo- widocznie był zaskoczony- przygotowałaś to dla mnie?
-Nie wiem dlaczego cię to dziwi- w końcu nie jestem przecież aż taka zła-ty robisz tyle dla mnie więc postanowiłam się odwdzięczyć i przygotowałam dla ciebie obiad. Mam nadzieję, że ci będzie smakować- nałożyłam danie na dwa talerze po czym zasiadłam naprzeciwko niego.
-Mmm pyszne-pochwalił, co nie ukrywam przyniosło mi ulgę, nie wiem dlaczego ale bardzo zależało mi na jego opinii, w końcu przygotowałam to dla niego.
Po zjedzonym posiłku pogrążyliśmy się w przyjacielskiej rozmowie, jednak zaobserwowałam, że piłkarz co chwilę się poprawia na krześle z niewielkim, al. Jednak, grymasem bólu na twarzy
--Coś ci dolega?- zapytałam zmartwiona
-To nic wielkiego, jakiś skurcz mnie łapie w mięśniach i tyle- odpowiedział z kolejnym grymasem
-Dobra kładź się- wskazałam na kanapę, a ten z zaintrygowanym spojrzeniem przyglądał się mi, ale nie wykonał żadnego ruchu- zrobię ci masaż- dopowiedziałam, żeby nie wyobrażał sobie zbyt wiele.
-Z miłą chęcią przetestuję twoje zdolności- z cwanym uśmieszkiem ruszył w stronę czarnej skórzanej kanapy
-Zdejmij też koszulkę- rozkazałam, jednak szybko tego pożałowałam, bo przez ten widok nie mogłam sobie przypomnieć co miałam zrobić
-To będzie masaż na odległość?- zapytał piłkarz znowu się podśmiewając, dziwne przed chwilą go plecy bolały
-yy nie, przepraszam już zaczynam- wyrwana z zawieszenia lekko się zarumieniłam, i ruszyłam w jego kierunku. Najwygodniejszą pozycją żeby wykonać swoje zadanie, była ta by na nim najprościej w świecie usiąść. Tak więc zrobiłam, i zaczęłam delikatnymi ruchami gładzić jego delikatną i rozgrzaną skórę.
-Jesteś strasznie spięty- oznajmiłam, po czym nie wiem dla czego, pod napływem jakiegoś dziwnego uczucia delikatnie pocałowałam go w kark, po czym poczułam jak przez jego plecy przechodzi dreszcz. Jednak nie osiągnęłam zamierzonego celu bo jego mięśnie nadal były napite.
-Co to miało być?- zapytał po chwili
-Ee chciałam cię rozluźnić, wiesz na karku jest taki punkt… - zaczęłam zmyślać jakieś brednie, ale, on chyba w to uwierzył
-Chyba jednak ni pomogło- no co ty nie powiesz geniuszu
-To nie wiem pomyśl o czymś relaksującym, o jakimś przyjemnym wydarzeniu z życia o czymś co byś chciał zrobić…- ni dokończyłam bo mi przerwał swoim pytaniem
-A mogę to zrobić?- zapytał podnosząc głowę znad poduszki
-byle szybko- zrezygnowana zaczęłam się podnosić z jego ciała bo jakby nie było całkiem przyjemnie mi się siedziało. Jednak nie zdążyłam wstać do końca kiedy ten cwaniak po raz któryś setny w moim życiu pociągnął mnie za rękę w swoją stronę. W międzyczasie też zdążył się przekręcić na plecy co skutkuje tym że tym razem przysiadłam na jego umięśnionym brzuchu.
-Tym czego najbardziej chcę w tym momencie- zaczął się delikatnie podnosić w moim kierunku, tak że nasze twarze dzieliła coraz mniejsza odległość- to cię pocałować- wyszeptał już w moje usta po czym to zrobił, a ja oczywiście go odwzajemniłam. Wplótł delikatnie dłonie w moje włosy po czym przyniósł swoje usta na moją szczękę i szyję, a ja już czułam po prostu że ni potrafi mu się oprzeć. Po chwili poczułam jak zostaję podniesiona w powietrze, byłam tak zaabsorbowana jego pocałunkami, że ni miałam czasu zachwycać się nad jego siłą. Po chwili dotarliśmy do przestronnego pomieszczenia, które było chyba sypialnią piłkarza , nie wiem bo nigdy wcześniej mnie tutaj nie było. Położył mnie delikatnie na łóżku po czym uczynił to samo nie przerywając pocałunków. Jednak nie dawałam za wygraną i przewróciłam go na plecy, siadając na nim okrakiem. Spojrzałam mu w oczy, a widząc w nich pożądanie zgrabnym ruchem odpięłam skórzany pasek od spodni. Chcąc się trochę z nim podroczyć zaczęłam składać pocałunki na każdym miejscu na jego twarzy pomijając usta. On nie mogąc dłużej wytrzymać znów znalazł się nade mną pozbawiając koszulki i spodenek oraz  całując szyje, zjeżdżając niżej do biustu i brzucha. Choć zostaliśmy w samej bieliźnie, nie czuliśmy się niezręcznie, coraz bardziej chcieliśmy czegoś więcej. Neymar masował delikatnie moje biodra wywołując przyjemne dreszcze. W końcu zjechał niżej i zdjął moją dolną część bielizny. Następnie jeździł palcami  gładkich plecach i zręcznie odpiął stanik. Pozbywając go ostatniej części garderoby jaką miał znaleźli wspólny rytm, którego nie chcieli przerywać. Po każdej mijającej sekundzie znali coraz lepiej swoje ciała. Wydawało im się, że są jedynymi ludźmi na tym świecie. Bez opamiętania oddali się sobie. Po wszystkim zmęczeni usnęli w swoich ramionach..
Obudziłam się wcześnie rano ale ku mojemu zdziwieniu druga połowa łóżka którą zajmował piłkarz była pusta. Po chwili ujrzałam jednak że drzwi do łazienki się otwierają a z nich wychodzi mój ukochany mający jedynie biały ręcznik zawiązany wokół bioder. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Jednak szybko zszedł on z mojej twarzy gdy piłkarz się odezwał
-Co ty tu jeszcze robisz?- zapytał oschłym tonem, którego kompletnie nie poznawałam
-nie rozumiem…
-A czego tu nie rozumieć, było miło ale się skończyło, co prawda trochę mi to zajęło musiałem nawet cię tutaj zaprosić, ale zmieściłem się w granicach czasowych, i wygrałem zakład- uśmiechnął się szyderczo
-To to był tylko zakład? Nic dla ciebie nie znaczę
-Sorry mała- wzruszył ramionami jakby to nie było nic wielkiego a mi w tej właśni sekundzie zawalił się cały świat. Zerwałam się szybko z łóżka by jak najszybciej opuścić ten dom….
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem znowu dawno mnie tutaj nie było
Ale wiecie szkła i te sprawy.
Mam nadzieję, że się wam spodoba
I liczę na szczere komentarze
Mam jeszcze pytanko
Wolicie krótszą czy dłuższą wersję opowiadania?
To różnica tylko kilku rozdziałów,
Ale nie wiem czy chciałoby wam się jeszcze czytać
KOCHAM WAS
AMZ xoxo

wtorek, 9 września 2014

23. Tworzę państwo idealną parę.



Obudziły mnie promienie wpadające przez niezasłonięte okno. W pierwszej chwili ni miałam zielonego pojęcia gdzie ja w ogóle jestem. Dopiero po dwóch minutach doszło do mojej główki, to że przyleciałam z Neymarem do Barcelony, i po wczorajszej imprezie zasnęłam w jednym z pokoi gościnnych. Wczoraj nie miałam okazji by przyjrzeć się dokładniej owemu pomieszczeniu, co od razu postarałam się nadrobić. A więc znajdowałam się w ślicznym średniej wielkości pokoju, ze ścianami w kolorze bordowym, na środku stało duże łóżko, a obok jakieś szafki. Z okna rozchodził się widok na duży ogród.
Z walizek, które o dziwo stały obok drzwi, wyciągnęłam strój na dziś, i ruszyłam do łazienki. Po porannej toalecie, przebraniu się i zrobieniu delikatnego makijażu który ograniczał się do maskary, bo naprawdę nie lubię się malować, zeszłam na parter.
Weszłam do kuchni gdzie odnalazłam gospodarza domu… w samych bokserkach, no ale cóż jest u siebie.
-Cześć- przywitałam się uprzejmie, na co ten wystraszony obrócił się w moją stronę, ups ktoś chyba zapomniał o swoim gości ,oj nie ładnie, nie ładnie, zaśmiałam się w myślach.
-Hej-uśmiechnął się szeroko- wybacz mi mój strój-no chyba jego brak chciałeś powiedzieć- miałem nadzieję, że zanim się obudzisz to zdążę się ubrać
-oj nie przesadzaj- zaśmiałam się i machnęłam ręką na stan jego garderoby, w końcu było na czym oko zawiesić, i to jeszcze jak- widzę, że zrobiłeś śniadanko- wskazałam talerz z kanapkami
-Tak. Siadaj a ja zaraz podam kawę- odsunął dla mnie krzesło przy stole jak prawdziwy dżentelmen
-Ja poproszę herbatkę, jeżeli to nie problem oczywiście
-Dla ciebie wszystko księżniczko
Po chwili już oboje siedzieliśmy przy stole i konsumowaliśmy kanapki przygotowane przez piłkarza. Taa on nadal był w samych bokserkach więc widok jego umięśnionej i opalonej klatki piersiowej był z lekka rozpraszający.
-Wiesz dzięki za nocleg, ale na dzisiaj poszukam sobie chyba jakiś Hotel czy coś – zaczęłam, bo nie chcę mu siedzieć na głowie przez cały pobyt tutaj
-CO?!- wydawał się bardzo zdziwiony
-No nie chcę ci tutaj przeszkadzać….
-Przecież nie przeszkadzasz. I to ja cię tutaj zaprosiłem, więc zadbam o to by nic ci tutaj nie zabrakło, a po za tym to będzie fajnie przez ten tydzień mieć do kogo wrócić po treningu- uśmiechnął się uroczo
-No to może chociaż ci się jakoś odwdzięczę?- zaproponowałam
-nie… chociaż jest w sumie taka jedna rzecz którą mogłabyś dla mnie zrobić- teraz jego uśmiech zmienił się w cwaniacki- wiesz dzisiaj jest organizowana impreza klubowa. Wiesz będą wszyscy piłkarze z partnerkami, dziennikarze i sponsorzy. Chodź tam ze mną- zrobił szczenięce oczka
-Czy ja wiem? A co jak pomyślą, że łączy nas jakiś romans?
-A czy to by było takie złe?- na szczęście nie musiałam odpowiadać na te pytanie bo do domu jak burza wpadł Fabregas oświadczył nam tylko że żeni się w przyszły weekend przed wyjazdem wszystkich na wakacje, po czym wybiegł równie szybko co się pojawił
Oboje staliśmy zdezorientowani po czym Ney uznał, że idzie się przebrać. Z racji że nie było dzisiaj treningu, piłkarz obiecał oprowadzić mnie po okolicy, i pomoc w znalezieniu odpowiedniej sukienki na dzisiejszy wieczór.
Spacerowaliśmy po Barcelonie dobre dwie godziny. Już mogę stwierdzić że zakochałam się w tym mieście i mogłabym tu spędzić resztę życia. Potem przyszedł czas na poszukiwanie sukienki. Neymar zaskoczył mnie swoją postawą i cierpliwie znosił moje narzekania, z powodu tego iż nie lubię nosić sukienek i jak dla mnie w każdej wyglądałam za grubo albo za nisko, dokładniej jak dla mnie nieodpowiednio by towarzyszyć sławnemu piłkarzowi na przyjęciu o tak dużej skali.
-Dobra to już ostatnia, i coś mi się wydaje że pójdziesz dzisiaj sam- miałam już dosyć tych zakupów na których jeszcze nic nie wybrałam. Ostatecznie wyszłam z przymierzalni, by pokazać się Brazylijczykowi
w ostatniej wybranej przeze mnie kreacji. Jednak od razu tego pożałowałam bo ten nic nie powiedział tylko się we mnie wpatrywał.
-Dobra mówiłam, pójdziesz sam- odwróciłam się na pięcie by wrócić do kabiny i jak najszybciej przebrać w swoje ubrania, jednak piłkarz mi na to nie pozwolił, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Wyglądasz prześlicznie- powiedział patrząc mi prosto w oczy, po czym delikatnie pocałował, co oczywiście odwzajemniłam.
Ostatecznie zdecydowałam się na ową sukienkę.
-Poprosimy ową sukienkę- powiedział Ney do ekspedientki- Ja zapłacę- zatrzymał mnie kiedy już wyciągałam portfel z torebki, nie chciałam się kłócić i zgodziłam się z piłkarzem.
-Proszę- kobieta podała mi torbę z zakupem- tworzę państwo idealną parę. Życzę szczęścia-powiedziała nim zdążyliśmy opuścić sklep.
-yy dziękujemy- szybko opuściliśmy sklep- a nie mówiłam, koleśka nawet nas nie zna a myśli że jesteśmy parą-stwierdziłam bo nie uśmiechało mi się czytać w gazetach o swoim romansie ze znanym piłkarzem
-nie martw się tym- pocieszał mnie Brazylijczyk
Przed powrotem zjedliśmy jeszcze obiad w restauracji, a potem czas już był by zacząć się szykować do przyjęcia. Nadal nie jestem pewna co do mojej obecności tam. W końcu to jest przyjęcie dla piłkarzy i ich żon i partnerek, a mnie i Neymara nic tak właściwie nie łączy, przynajmniej z jego strony, chociaż… sama nie wiem może on odwzajemnia moje uczucie? A może chciał być po prostu miły proponując mi wakacje?
Po półtorej godziny przygotowań niepewnie ruszyłam w dół schodów gdzie w przedpokoju poprawiał sobie fryzurę. Wyglądał naprawdę rewelacyjnie w eleganckim wydaniu.
Kiedy usłyszał stukot moich szpilek spojrzał w górę i szybko ocenił wzrokiem mój strój, który sam mi kupił. Wydaje mi się że spodobało mu się to co ujrzał bo uśmiechnął się szeroko, co spowodowało pojawienie się delikatnych zmarszczek wokół jego oczu co było urocze.
-To co idziemy?- zapytałam kiedy już znalazłam się obok niego, a on nadal się nie odzywał
-Tak jasne taksówka już czeka. Ślicznie wyglądasz- cmoknął mnie w policzek kiedy przechodziłam obok niego przez drzwi które mi przytrzymał.
Całą drogę się nie odzywałam, bo co mam powiedzieć byłam dość zdenerwowana, ale piłkarz tak jakby to wyczuł złapał mnie za rękę, co dodało mi trochę pewności. Przyjęcie nie okazało się takie straszne jak się obawiałam, w sumie było całkiem przyjemnie. Świetnie się bawiłam tańcząc z piłkarzami i rozmawiając z ich partnerkami. Były to całkiem miłe dziewczyny nie takie puste jak je przedstawiają w gazetach. Najbardziej do gustu przypadły mi Shakira i Antonella były one naprawdę bardzo miłe no i piękne. Jednak najwięcej czasu spędziłam z Neymarem, dużo tańczyliśmy, rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się, bo wbrew pozorom nie była to jakaś sztywna i poważna impreza… bardziej przypominało mi to przyjęcie nastolatków. Wszyscy w dobrych nastrojach rozeszliśmy się do domów koło 4 nad ranem, i jak poprzedniego dnia rzuciłam się do łóżka i zasnęłam. 
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem dawno mnie tutaj nie było, i bardzo za to przepraszam 
ale już jestem i oto rozdział 23 może trochę krótki i mało interesujący ale jest
mam nadzieję że dodam następny w najbliższą niedziele
o ile nie pojadę na mecz
bo jak wiecie <lub nie wiecie, to wam powiem>
mój ukochany Start dostał się do play-offów.
i mam nadzieje ich wspierać w owym wydarzeniu 
PS. po prawej strony znajduję sie ankieta więc proszę byście odpowiedzieli

KOCHAM AMZ

środa, 20 sierpnia 2014

22. Zaproponowałeś mi wakacje w Katalonii



No one pov
Wszyscy piłkarze zebrali się na lotnisku w Madrycie by wrócić do swoich domów i świętować zwycięstwo. Pogrupowali się w większe i mniejsze zbiorowiska przyjaciół i wesoło debatowali. Tylko jeden z zawodników nie był szczęśliwy. Zawsze radosny i uśmiechnięty Brazylijczyk, tym razem siedział w oddali od pozostałych i wpatrywał się w swój telefon, a kiedy ktokolwiek się do niego zbliżył by porozmawiać ten na niego warczał i był nie uprzejmy.
-Co z nim jest?- zastanawiał się Dani, w towarzystwie Gerarda i Cesca
-Inez go zostawiła- odpowiedział szatyn
-Ale jak to?- zdziwili się obaj
-Wróciła do swojego kraju
-Dlaczego ona mu to zrobiła? Najpierw dała mu nadzieję, a teraz tak po prostu zostawiła? Nie rozumiem jej
- I już raczej nie będziesz miał okazji
-Najbardziej w tej chwili szkoda mi Neya. Nigdy chyba nie widziałem go w takim stanie
-A ja miałem ją za przyjaciółkę- zawodził Fabs- tak bardzo pomogła mi z moją miłością, a tak brutalnie pozbawiła jej młodego
-Kto kogo czego pozbawił?- dobiegł ich dobrze im znany lekko zdyszany kobiecy głos
-O cześć Inez. Wiesz taka jedna wredna dziewczyna dała nadzieję naszemu przyjacielowi, a potem go zostawiła teraz biedak się załamał a co u ciebie?- zapytał a i chciał dalej prowadzić rozmowę, ale przerwał mu Dani uderzeniem w głowę z gazety którą miał zamiar przejrzeć czasie lotu
-yyy Inez? Myśleliśmy, że wróciłaś do domu, zapytał Brazylijczyk, a Gerard wytrzeszczył oczy jakby dopiero teraz dostrzegł z kim wcześniej rozmawiał

INEZ POV
-Co? Nie- zaśmiałam się, dlaczego miałam wracać do domu przecież obiecałam Neymarowi że rozważę opcję spędzenia wspólnych wakacji- Widzieliście może gdzieś Neymara, bo nigdzie nie mogę go znaleźć
-Siedzi tam- wskazali na samotnie siedzącego chłopaka ze spuszczoną głową wpatrującego się w coś na telefonie
-yyy co mu?- zdziwiłam się na ten widok, przecież on prawie zawsze jest radosny i uśmiechnięty, za co miedzy innymi go uwielbiam
-wiesz załamał się z lekka chłopak- odpowiedział delikatnie Fabregas
-Czekaj. Czekaj.- zamyśliłam się na chwilkę- ta historia którą mi przedstawił Pique, to o mnie i o Neymarze? Uważasz że jestem wredne?!- zwróciłam się już trochę głośniej do wcześniej wymówionego obrońcy
-yyy to nie tak. Wiesz, że jesteś najwspanialsza, najcudowniejsza, najspokojniejsza….- zapewniał
-oj no dobra niesłodź mi już tylko prowadź do tego odludka- chciałam jak najszybciej porozmawiać z moim ukochanym piłkarzykiem, bo nie mogłam znieść tego, że się smuci
-Neymar!- wywołał go z zadumy przyjaciel z reprezentacji, jednak ten nawet nie podniósł wzroku znad zdjęcia które miał wyświetlone na telefonie
-Mówiłem, że macie mnie zostawić w spokoju- odparł smutnym głosem, chłopaki wymownie spojrzeli na mnie, na co przewróciłam oczami i zabrałam się do roboty.
-Co oglądasz?- zapytałam po czym wyrwałam mu telefon z ręki, ten przerażony spojrzał w moją stronę- aww nasze zdjęcie, miałeś mi je wysłać- muszę się przyznać, że to słodkie że przez cały ten czas wpatrywał się w tapetę na której miał nasze zdjęcie.
-yyy Inez co ty tutaj robisz- zapytał jakby nie wiedział co się wokół niego dzieje
-no bo jak dobrze pamiętam zaproponowałeś mi wakacje w Katalonii, a ja nie jestem nienormalna- wzruszyłam ramionami- wiesz darmowe wakacje w Hiszpanii- zaśmiałam się- nie no żartuję- wytłumaczyłam się kiedy się nie odezwał- no chyba że już tego nie chcesz…- naprawdę już nie wiedziałam co mam mówić bo ten tylko siedział i się we mnie wpatrywał, że aż naszły mnie wątpliwości. Nagle poderwał się z krzesełka złapał mnie w pasie i zaczął się okręcać na co pisnęłam rozbawiona
-Naprawdę lecisz ze Mną do Barcelony?- zapytał nie dowierzając
-Wiesz- zaczęłam niepewnie- rozmyślałam nad tym co powiedziałeś mi w wesołym miasteczku. Rzeczywiście nie znamy się zbyt długo, i dlatego chcę jechać z tobą, by się dowiedzieć i sprawdzić czy to co zakiełkowało pomiędzy nami, rozwinie się i okaże czymś więcej. Naprawdę chcę to sprawdzić i zawalczyć o to- zapewniałam patrząc mu głęboko w oczy
-Dziękuję- tylko tyle powiedział, po czym delikatnie wpił się w moje usta. Pocałunek niestety nie trwał długo, gdyż trener oznajmił, że mamy ładować się na pokład samolotu
-O Inez dobrze Cię widzieć- przywitał ją trener- i widzę uśmiech na twarzy Neymara od razu się pokazał- puścił do młodego zawodnika oczko- Pique Fabregas nie rzucać się tymi ulotkami!- przepraszam was, ale rozumiecie, to praca na pełen etat niczym niańka w przedszkolu- ostatnią część zdania dopowiedział nieco ciszej po czym odszedł w kierunku danej dwójki.
W samolocie oczywiście musiałam usiąść obok Neymara, który cały czas zapewniał jak to bardzo cieszy się z tego, że zdecydowałam się mu towarzyszyć. Niestety pozostałe partnerki piłkarzy wracały innym samolotem, tylko ja zostałam wkręcona. Podczas lotu Neymar opowiadał mi co już zdążył zaplanować na nasze wspólne wakacje
-Wiesz został nam tak właściwie jeszcze tydzień treningów do wakacji, ale będą one już luźniejsze i mniej wyczerpujące. Potem może gdzieś wyjedziemy na jakieś wyspy co ty na to?
-Wiesz nawet jeszcze nie wiemy czy tak długo ze sobą wytrzymamy. Widywanie się na hotelowym korytarzu to co innego niż mieszkanie w jednym domu.- zapewniałam chodź sama mam cichą nadzieję że to się uda
To nie był spokojny lot. Piłkarze już w samolocie rozpoczęli swoją fiestę i świętowanie. Na początku kulturalnie pili szampana, ale potem bąbelki odbiły im do głów i zaczęli tańczyć na środku samolotu, a akurat taniec, albo owe wygibasy, które oni tańcem nazywali, były normalniejszymi rzeczami które się tam działy.
Po wylądowaniu przesiedliśmy się do autobusu którym przejechaliśmy przez miasto. Na ulicach zebrało się mnóstwo kibiców którzy skandowali przyśpiewki klubowe, oraz nazwiska swoich ulubieńców. Wcale im się nie dziwie, w końcu nie zachowywałam się lepiej kiedy to mój ukochany polski klub został mistrzem. Wreszcie dojechaliśmy do celu, to znaczy na stary rynek, gdzie dalej świętowaliśmy zwycięstwo. W takiej sytuacji niestety nie miałam okazji, dokładniej przyjrzeć się pięknu tego miejsca.
-Obiecuję, że wrócimy tu kiedyś kiedy będę trzeźwy-  obiecał Neymar przytulając mnie od  tyłu
-Ej bez macanek mi tu, tylko świętować- zawołał już dość mocno wstawiony Dani
Impreza zakończyła się o wczesnych godzinach porannych. Co dziwne wszyscy wrócili do domu o swoich siłach, a o niektórych naprawdę martwiłam się, że zaliczą zgon. Niestety martwię się, że to nie koniec ich świętowania. Wiadomo to było, świętowanie razem z kibicami, więc nie można było zaszaleć do końca, bo wiadomo co by wtedy było. Wraz z Neymarem podjechaliśmy taksówką pod jego dom. Jednak byłam zbyt zmęczona by przyjrzeć się budynkowi. Skierowałam się tylko do pokoju gościnnego który wskazał mi Ney i po prostu w nim zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam was 
dodaję dla was nowy rozdział
Przejżałyście mnie :D Inezz poleciała do Barcelony ale co dalej dowiecie sie później :P
Wydaje mi się, że coraz mniej osób czyta to opowiadanie
a jeszcze mniej je komentuje 
Przykro mi z tego powodu ale cóż żyje się dalej

Pozdrawiam AMZ <33