środa, 18 czerwca 2014

~15. Jakby nigdy nic mył sobie zęby




Rano obudził mnie dźwięk przychodzącego sms-a. Więc wzięła telefon z szafki nocnej i jeszcze zaspanymi na pół otwartymi oczami wpatrywałam się w treść wiadomości: ”Trener prosi Cię do siebie- Puyol”. Swoją drogą ciekawe skąd loczek ma mój numer, czyżby oni się już wszyscy nim podzielili? Pozostaje mi mieć nadzieję, że tak się nie stało.
Zaraz, zaraz jak to trener nie wzywa? Po co? Przeraziłam się nie na żarty. Wydawało mi się jakbym o czymś zapomniała, jednak to nie miało, żadnego związku z trenerem. Nie mam czasu by teraz o tym rozmyślać. Nie myśląc dużo szybko wyskoczyłam z łóżka, i pewnie dotarłabym do szafy z ubraniami, gdybym w brutalny sposób nie przypomniała sobie tego o czym zapomniałam, a mianowicie potknęłam się o coś a konkretniej o kogoś i wylądowałam na klacie owego osobnika.
-Yyy hej- powiedziałam ze słodkim uśmiechem, a przynajmniej starałam się aby na taki wyglądał, kiedy przerażony Neymar otworzył oczy
 -Hej- odpowiedział mi kiedy już doszedł do siebie po brutalnej pobudce- Nie chcesz budzić się koło mnie, a sama robisz tak bym obudził się z twarzą obok ciebie- naśmiewał się ze mnie.- i kto to powiedział, że nie chcę się budzić obok niego? No dobra ja, ale kto powiedział, że ja zawszę mówię prawdę?
-Po prostu zapomniałam, że tu jesteś, i potknęłam się o twoje nogi- próbowałam się jak najlepiej wytłumaczyć z zaistniałej sytuacji, wstając z jego umięśnionego ciała, bo trochę zbyt długo przebywaliśmy w owej pozycji, co mogłoby się wydawać dziwne.
-Widzisz, gdybyś wpuściła mnie do łóżka to na pewno byś o mnie nie zapomniała- poruszał zabawnie brwiami.
-Dobra. Zapomnij. Idź się umyj i przygotuj bo za godzinę macie trening. Ja teraz idę do Tito- szybko- szybko nałożyłam na siebie leginsy i zadurzą buzę, 

po czym opuściłam pomieszczenie myśląc, że Brazylijczyk uczyni to samo.
Rozmowa z Vilanovą trwała jakoś około 30 min. Mężczyzna zaproponował mi ciekawą ofertę prac, jednak nie mogłam mu na razie odpowiedzieć. Pozytywne jest to, że pracowałabym tutaj w Hiszpanii, o czym zawsze marzyłam, miałabym wspaniałych współpracowników, a moja pasja byłaby czterokrotnie większa niż dotychczas. Jednak nadal pozostaje mi sprawa studiów no i oczywiście równało by się to z rozłąką z rodziną a tutaj byłabym kompletnie sama. To jest trudna decyzja. Postanowiłam najpierw dokończyć sprawę z mistrzostwami Hiszpanii, a potem czekają mnie zasłużone wakacje które postanowiłam spędzić nad polskim morzem.
Kiedy weszłam do pokoju zdziwił mnie koc leżący na podłodze, uznałam jednak, że ten roztrzepany piłkarzy o nim zapomniał. Zdjęłam z siebie spodenki oraz bluzę pod którą nadal miałam koszulkę od spania którą także zdjęłam. W szafie wyszukałam jeszcze strój na dzisiaj, i w samej bieliźnie z ubraniami w ręce udałam się w kierunku łazienki gdzie zastał mnie szokujący widok.
Otóż to Neymar stał w samych bokserkach, i jag dyby nigdy nic mył sobie zęby. Przez chwilę stałam tak nie wiedząc co  mam powiedzieć, aż on sam mnie zauważył.
-O hej już wróciłaś? A to tak dla mnie?- wyszczerzył się, a ja dopiero teraz przypomniałam się w co jestem, a właściwie w co nie jestem ubrana. Nieudolnie próbowałam zakryć się ciuchami trzymanymi w ręce, ale ni jak mi to niezło, co jeszcze bardziej pogłębiło rozbawienie chłopaka. Zdenerwowana wzięłam pierwszy lepszy ręcznik i się nim owinęłam.
-Co ty tu robisz? Miałeś wrócić do siebie!
-Oj no przepraszam. Dani zajął naszą łazienkę więc pomyślałem, że wrócę do ciebie i się wykąpię zanim wrócisz od trenera. A właśnie co chciał.
-Nie bądź zbyt ciekawy. Dowiesz się w swoim czasie.
-Tajemnicza jesteś- uśmiechnął się- lubię tajemnicze dziewczyny
-Mogłeś się chociaż zakluczyć- wyrzucałam mu
-I miałyby mnie ominąć takie widoki?- znowu się ze mnie nabijał
-Dobra ubieraj się i wyjazd  stąd
-Tylko wiesz. Jest taki mały problem. Maluteńki
-A mianowicie?
-Zapomniałem zabrać czystych ubrań, a te się trochę pomoczyły- wskazał kupkę materiału leżącą obok kabiny prysznicowej.
-Da Silva ja cię kiedyś zabiję
-Lubię kiedy wypowiadasz moje nazwisko
-Powiedziałam je pierwszy raz
-I już mi się spodobało- rzuciłam mu mordercze spojrzenie- oj no dobra przejdę się ten kawałek do mojego pokoju tak jak stoję- i jak powiedział tak wyszedł na korytarz w samych bokserkach.
Powiesiłam jego ubrania na suszarce, po czym sama weszłam pod prysznic uprzednio zamykając drzwi tak na wszelki wypadek. Odświeżona i przebrana
zeszłam do restauracji na śniadanie. Kiedy już miałam wchodzić zagadał mnie trener.
-Widziałem dzisiaj rano jak Neymar wychodził z twojego pokoju- zaczął z dziwną miną
-To nie tak jak pan myśli
-Spokojnie mi nie musisz się tłumaczyć, bylebyś mi go przed meczem nie rozpraszała- zaśmiał się- widzisz i masz kolejny powód by rozważyć moją propozycję- i tak odszedł nie dając mi szans by to wyjaśnić. Super teraz nawet Vilanova myśli, że nas coś łączy.
Wieczorem przyszedł czas na kolejny mecz. Jednak tym razem przeciwnik okazał się nie być tak słaby. Ostatecznie zakończyło się remisem 2:2. Chłopcy schodzili z niezadowolonymi minami. Tej nocy nie było imprezy. Wszyscy grzecznie udali się do łóżek.

~~~~
Tak wiem straszne, ale oddaję nowy rozdział w wasze ręce
CZYTASZ=KOMANTUJESZ 

sobota, 7 czerwca 2014

14 To tylko piłkarze wiadomo o czym myślą




-Poczekaj Martin wezmę tylko te papiery- trener szukał czegoś w swoim biurku a my leżeliśmy bez ruchu pod tym łóżkiem –Mam !- zawołał mężczyzna po czym na nasze szczęście wyszedł z pokoju. Poleżeliśmy chyba jeszcze z jakieś pięć minut w obawie, że się wróci, ale tego nie zrobił, więc mieliśmy wolną drogę by opuścić kryjówkę. Szybkim tempem wróciliśmy do salonu gdzie przebywała reszta
-Co wyście robili tyle czasu?- zaciekawił się Messi
-Nie chcesz wiedzieć- wyszczerzył się cwaniacko Brazylijczyk
-Taa my i tak wiemy co tam się działo- zaśmiali się wszyscy razem
-Nic z tych rzeczy!- zarzekałam się. W sumie mogli tak pomyśleć. Zniknęliśmy z ich pola widzenia na jakieś pół godziny, a wróciliśmy ze zmierzwionymi włosami i pogniecionymi ubraniami. To tylko piłkarze wiadomo o czym pomyślą.  Swoją drogą to Neymar musiał gdzieś pod tym łóżkiem wytrzeć połowę swojego żelu na włosach, i teraz wyglądał przekomicznie z nową fryzurą.
-Ej to skoro Geri będzie świadkiem na waszym ślubie, to ja chcę być chrzestnym waszego syna- zarządził Cesc
-My nie planujemy mieć syna- wypaliłam
-A co wolisz córeczkę?- zapytał poważnie Neymar- popracujemy nad dwójką, jeżeli zechcesz- i znowu tan cwany uśmieszek
-Ja z wami nie wytrzymam. Idę spać
-W sumie to my też powinniśmy. Jutro mecz- orzekł Kapitan
-To dobranoc- i po tym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi
-Po długiej i relaksującej kąpieli, już przebrana kładłam się do łóżka . To już koniec niespodzianek na ten dzień pomyślałam. Jednak się pomyliłam.
Kiedy już zasypiałam po pokoju rozeszło się ciche pukanie do drzwi. Myślałam że mi się wydawało jednak pukanie się powtórzyło. Niechętnie zwlekłam się z łóżka spod cieplutkiej kołdry i otworzyłam drzwi, a tam ujrzałam Neymara w samej piżamce i kocykiem w ręce.
-Przenocujesz mnie? Dani strasznie chrapie i nie mogę w ogóle zasnąć, a jak wiesz jutro mecz i muszę być wypoczęty. Proszę…- złożył ręce jak dziecko i zrobił minkę kota ze Shreka. Kiedy spojrzałam w te jego brązowe oczy nie miałam serca by mu odmówić i zostawić samego na tym korytarzu, więc wpuściłam go do środka, a ten a ten od razu rzucił się na moje łóżko.
-Gdzie?! Nie powiedziałam że możesz spać w moim łóżku
-To gdzie?- zdziwił się piłkarz
-Na dywanie- wskazałam puszysty materiał leżący koło łóżka
-Jesteś wredna- powiedział ale posłusznie przeniósł się na podłogę
-Ale za to mnie lubisz- zaśmiałam się
-Nie tylko- dopowiedział cicho, jednak ja to usłyszałam, ale zostawiłam bez komentarza
-Znaj me dobre serce i oto poduszka dla ciebie
-Dziękuję czcigodna i łaskawa pani, Jednak nadal nie rozumie dlaczego nie mogę spać z tobą w łóżku. Przecież nic ci nie zrobię. Chyba że będziesz chciała- poruszał zabawnie brwiami.
-Spadaj- drugi raz tego dnia rzuciłam w niego poduszką- Po prostu nie mam zamiaru obudzić się i ujrzeć twoją twarz.
-Oo dziękuję teraz na pewno będzie mi wygodnie- zaśmiał się i poprawił pod głową stos składający się z dwóch poduszek- a co boisz się, że zapatrzyłabyś się w to piękno i nie potrafiłabyś żyć bez mojego widoku co rano?
-Pff. Dobranoc. –rzuciłam na odczepne
-Dobranoc piękna- mogłabym się założyć, że w tej chwili szczerzy zęby w tym jego typowym uśmieszku
Zaśnięcie tego dnia nie zajęło mi dużo czasu. Wsłuchiwałam się w miarowy oddech Brazylijczyka a przed oczami ujrzałam te jego uśmiechniętą twarz. Z tym widokiem i własnym uśmiechem odpłynęłam sama nie wiem kiedy, nie myśląc o tym co wydarzy się jutrzejszego dnia.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś komentarz tak dla motywacji, bym wiedziała, że mam dla kogo to pisać  ?

niedziela, 1 czerwca 2014

13. Znam przystojniejszych




-Gdzie my w ogóle idziemy?- zapytałam towarzysza kiedy już wysiedliśmy z tej nieszczęsnej windy, ten jednak mi nie odpowiedział tylko wskazał na drzwi z numerem 145.
-No co przecież chciałaś sprawdzić czy Derek żyje- odpowiedział słownie na moją zdziwioną minę
-Taaa i ciekawe jak ty masz zamiar się tam dostać
-Nie bój żaby. Więcej wiary poproszę- po wypowiedzeniu tych słów zaczął grzebać coś przy zamku z jakimś drucikiem w ręku. Rozejrzałam się tylko czy nikt nie nadchodzi. Jeszcze tego by mi brakowało by zamknęli nas w jednej celi za włamanie, chyba bym tego nie wytrzymała psychicznie. Ku mojemu zaskoczeniu kiedy spojrzałam powrotem na piłkarza drzwi były już otwarte
-Tadam- rozłożył ręce i się ukłonił jak jakiś klaun w cyrku, po czym zapraszającym gestem wskazał na pokój.
Niepewnie weszłam do pomieszczenia, w którym przywitał mnie idealny porządek co odróżniało go od pokoi większości z piłkarzy.  Laptop trenera leżał na biurku, i co mnie zdziwiło nie był zabezpieczony hasłem. Zapewne nie podejrzewa swoich podopiecznych o takie umiejętności. Zabrałam te wspaniałe urządzenie i usiadłam z nim na łóżku. Neymar usiadł za mną tak że plecami opierałam się o jego klatę, na tę chwilę nawet  mi to nie przeszkadzało.
-Tak właściwie to gdzie jest Tito?
-Na zebraniu zarządu- po tym zapewnieniu mogłam się już w spokoju pogrążyć w oglądaniu mojego ulubionego serialu
-I jak podobało ci się?- zapytałam po 15 minutowym seansie, odkładając komputer na jego miejsce
-Nie- odpowiedział krótko nie wstając z zajmowanego wcześniej miejsca
-A co ci się niby nie podobało? To mój ulubiony serial- usiadłam obok niego na brzegu łóżka.
-Nie rozumiem dlaczego Alice nie jest e Scotem, przecież się kochają, a jak ludzie się kochają to są ze sobą- typowo męskie rozumowanie- A po za tym ten Derek nie jest wcale taki przystojny. Znam przystojniejszych
-Ciekawe kogo?
-Mnie!- wskazał na siebie
-Chciałbyś- zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką
-Osz ty- roześmiał się i popchnął mnie na plecy, unieruchamiając moje ręce pod poduszką –I co teraz zrobisz?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
-Nie rób tego- zabroniłam przeczuwając co za chwilę się wydarzy
-Ale czego mam nie robić- zrobił minkę niewiniątka, spoglądając na moje usta, które nerwowo przygryzłam
-Tego co zapewne chcesz teraz zrobić
-Nie mów że ty tego nie chcesz bo ci nie uwierzę- wyszeptał zbliżając swoją twarz do mojej
-Ktoś tu idzie – przestraszona odepchnęłam od siebie delikatnie piłkarza
-Zdaje ci się – i na powrót zbliżyła swoja twarz, i kiedy już nasze usta dzieliły zaledwie milimetry usłyszeliśmy rozmowy i śmiechy dochodzące z korytarza.
-Cholera to Tito- w mgnieniu oka zerwaliśmy się z łóżka
-I co teraz?- zapytałam spanikowana
-Chowamy się
-Tylko gdzie ?
-Pod łóżko- wymyślił piłkarz a ja głupia go posłuchałam. Zdążyliśmy się wczołgać pod te nieszczęsne łoże kiedy drzwi się otworzyły.