-Gdzie my w
ogóle idziemy?- zapytałam towarzysza kiedy już wysiedliśmy z tej nieszczęsnej
windy, ten jednak mi nie odpowiedział tylko wskazał na drzwi z numerem 145.
-No co
przecież chciałaś sprawdzić czy Derek żyje- odpowiedział słownie na moją
zdziwioną minę
-Taaa i
ciekawe jak ty masz zamiar się tam dostać
-Nie bój
żaby. Więcej wiary poproszę- po wypowiedzeniu tych słów zaczął grzebać coś przy
zamku z jakimś drucikiem w ręku. Rozejrzałam się tylko czy nikt nie nadchodzi.
Jeszcze tego by mi brakowało by zamknęli nas w jednej celi za włamanie, chyba
bym tego nie wytrzymała psychicznie. Ku mojemu zaskoczeniu kiedy spojrzałam
powrotem na piłkarza drzwi były już otwarte
-Tadam-
rozłożył ręce i się ukłonił jak jakiś klaun w cyrku, po czym zapraszającym
gestem wskazał na pokój.
Niepewnie
weszłam do pomieszczenia, w którym przywitał mnie idealny porządek co
odróżniało go od pokoi większości z piłkarzy.
Laptop trenera leżał na biurku, i co mnie zdziwiło nie był zabezpieczony
hasłem. Zapewne nie podejrzewa swoich podopiecznych o takie umiejętności.
Zabrałam te wspaniałe urządzenie i usiadłam z nim na łóżku. Neymar usiadł za
mną tak że plecami opierałam się o jego klatę, na tę chwilę nawet mi to nie przeszkadzało.
-Tak
właściwie to gdzie jest Tito?
-Na zebraniu
zarządu- po tym zapewnieniu mogłam się już w spokoju pogrążyć w oglądaniu
mojego ulubionego serialu
-I jak
podobało ci się?- zapytałam po 15 minutowym seansie, odkładając komputer na
jego miejsce
-Nie-
odpowiedział krótko nie wstając z zajmowanego wcześniej miejsca
-A co ci się
niby nie podobało? To mój ulubiony serial- usiadłam obok niego na brzegu łóżka.
-Nie
rozumiem dlaczego Alice nie jest e Scotem, przecież się kochają, a jak ludzie
się kochają to są ze sobą- typowo męskie rozumowanie- A po za tym ten Derek nie
jest wcale taki przystojny. Znam przystojniejszych
-Ciekawe
kogo?
-Mnie!-
wskazał na siebie
-Chciałbyś-
zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką
-Osz ty-
roześmiał się i popchnął mnie na plecy, unieruchamiając moje ręce pod poduszką
–I co teraz zrobisz?- zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
-Nie rób
tego- zabroniłam przeczuwając co za chwilę się wydarzy
-Ale czego
mam nie robić- zrobił minkę niewiniątka, spoglądając na moje usta, które
nerwowo przygryzłam
-Tego co
zapewne chcesz teraz zrobić
-Nie mów że
ty tego nie chcesz bo ci nie uwierzę- wyszeptał zbliżając swoją twarz do mojej
-Ktoś tu
idzie – przestraszona odepchnęłam od siebie delikatnie piłkarza
-Zdaje ci
się – i na powrót zbliżyła swoja twarz, i kiedy już nasze usta dzieliły
zaledwie milimetry usłyszeliśmy rozmowy i śmiechy dochodzące z korytarza.
-Cholera to
Tito- w mgnieniu oka zerwaliśmy się z łóżka
-I co
teraz?- zapytałam spanikowana
-Chowamy się
-Tylko gdzie
?
-Pod łóżko-
wymyślił piłkarz a ja głupia go posłuchałam. Zdążyliśmy się wczołgać pod te
nieszczęsne łoże kiedy drzwi się otworzyły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz