Obudziłam się ze strasznym bólem
głowy. Tak to była niezła impreza urodzinowa. Już jutro mecz finałowy, więc
dzisiaj muszę spełnić swój plan. Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć.
Uszykowana ruszyłam na śniadanie do restauracji, tam czekała już większość piłkarzy
z podobnymi objawami co ja. Zabrałam tylko mocną kawę i przysiadłam się do
stolika przy którym siedzę chyba od początku mojego pobytu tutaj. Muszę się
przyznać ale będzie mi tego strasznie brakować po powrocie do Polski. Po chwili
przy stoliku pojawił się Neymar, posłałam mu delikatny uśmiech i zajęłam się
swoją kawą.
-Jakie masz plany na dzisiaj?- zapytał
kiedy wypiłam połowę swojego napoju, rozejrzałam się po Sali by się upewnić czy
mogę mu odpowiedzieć
-Jadę do Londynu- uśmiechnęłam się
-Aaa… realizujesz swój plan
-żebyś wiedział- wytknęłam język w
jego stronę
-Wszyscy ruszać się i na trening-
zawołał trener, a piłkarze z niezadowolonymi minami ruszyli powolnie za nim.
W samotności dokończyłam swoją kawę,
po czym udałam się do swojego pokoju. Najpierw przejrzałam loty z Madrytu do
Londynu, okazało się, że najbliższy jest za trzy godziny, i to właśnie nim
postanowiłam polecieć, powrót miałam jutrzejszego dnia z rychłego rana. Tak
więc zdążę wrócić jeszcze przed porannym treningiem chłopaków. Zarezerwowałam
jeszcze pokój w jakimś hotelu nieopodal stamford bridge gdyż było to jedyne
miejsce które kojarzyłam. Potem
przejrzałam strony z informacjami z ojczyny nic się tam nie działo ciekawego,
oprócz tego co zawsze więc zamknęłam laptopa, i postanowiłam spakować kilka
rzeczy, kiedy usłyszałam jakieś hałasy dochodzące z korytarza. Zaintrygowana
wyjrzałam na zewnątrz i ujrzałam Daniego holującego Neymara.
-Co mu się stało-?- przeraziłam się z
lekka
-To nic takiego coś mi tylko
przeskoczyło- zapewniał mnie Brazylijczyk
-No ale co teraz?!Jutro mecz!- nie
wiem dlaczego tak się tym przejęłam ale cóż poradzić taka jestem
-Nie martw się kochanie, nic mi nie
będzie odpuszczę tylko dzisiejszy trening, a jutro wrócę na murawę i wygramy mecz- oznajmił
pewny siebie
-Właśnie jeśli o treningu mowa, to ja
już muszę iść trener kazał mi tylko odholować cię do hotelu i wracać. Tak więc
poradzisz sobie?- zapytał przyjaciela,
-Zajmę się nim- wypaliłam zanim
pomyślałam a ci spojrzeli na mnie zdziwieni- oj no nie patrzcie się tak na mnie
ty pomagałeś mi kiedy byłam chora, uznaj to za rewanż. A ty już idź bo będziesz
karne kółeczka biegał a tego chyba nie chcesz- zwróciłam się do tego starszego
Brazylijczyka
-Ok. tylko mam nadzieję zastać go
żywego, bo jak przypomnę sobie jak się zachowywaliście na początku to mam co do
tego wątpliwości-zaśmiał się Dani
-Oj zamknij się i już idź na ten
trening- ponaglił go Neymar, czego tamten grzecznie posłuchał i udał się ku
wyjściu
-Dobra chodź do mojego pokoju- piłkarz
zdziwił się na moje słowa- no co jest bliżej a ty chyba nie powinieneś
przemęczać nogi nie?- wyjaśniłam szybko
-No masz rację
Weszliśmy razem do pokoju a piłkarz
rozsiadł się na moim łóżku, w tym czasie ja dorzuciłam do mojej torby podróżnej
kilka niezbędnych rzeczy jak książka i tablet, bo w końcu jakoś muszę wypełnić
cza w samolocie
-Przynieść ci herbatę czy coś?-
zaproponowałam uprzejmie
-Nie dziękuję, ale ty się gdzieś
wybierasz?- nie wiem czemu ale wydawało mi się, że przejął się taką możliwością
-No tak mówiłam ci, że lecę do Londynu
-A rzeczywiście kompletnie o tym
zapomniałem- pacnął się w czoło, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło- a wiesz
co, może ja…- przerwał jakby zastanawiał się czy to co chce powiedzieć jest
dobre- może ja polecę z tobą
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Są
mistrzostwa nie powinieneś opuszczać terenu hotelu, jutro finał, a w dodatku
twoja noga- nie wiem jakie jeszcze miałam podać mu powody by zrezygnował z tego
wyjazdu bo coś przeczuwam, że może on zdecydować o moim dalszym życiu.
-No ale spójrz podróżowanie z kimś
jest ciekawsze a po za tym chyba wrócisz przed meczem, przecież nas tak chyba
nie zostawisz co nie? A co do mojej nogi to nie będę jej nadwyrężał, wystarczy
tylko dojść do samolotu, a potem do taksówki- upierał się przy swoim
-Nadal nie jestem pewna co do
słuszności tejże decyzji
-Tak właściwie to wiesz gdzie mieszka
Torres?
-nieee- rzeczywiście o tym to nie
pomyślałam
-to jak miałaś zamiar znaleźć Lilianę?
-Dobra pakuj się- poddałam się jego
woli. Po czym razem udaliśmy się w stronę jego pokoju, gdzie ten zaczął
przerzucać ubrania z większej torby do mniejszej, jak tak na to patrzałam to
miałam wielkie wątpliwości, że on to wszystko tak zmieści
-Wiesz co myślałam, że jako piłkarz
jesteś przyzwyczajony do podróży a tym bardziej do pakowania- stwierdziłam
układając jego ubrania w zgrabną
kosteczkę. Tak wiem jestem dobrym człowiekiem- ale chyba się myliłam
-Nie marudź. Skończyłem
-Serio ty skończyłeś- posłałam mu
dziwne spojrzenie
-No dobra. Dzięki za pomoc, kupię ci
za to lizaka
-Tak! Kocham lizaki
-Nie skomentuje tego- zaśmiał się
perliście
Uznaliśmy że pora już ruszać w
kierunku lotniska. Wiadomo trzeba liczyć się z korkami oraz z długą odprawą.
Przed wyjazdem zostawiliśmy wiadomość dla reszty w recepcji, żeby ię o nas nie
martwili, i że oddam im ich piłkarzyka przed jutrzejszym treningiem.
Lot minął nam w przemiłej atmosferze.
Muszę się do tego przyznać ale coraz lepiej czuję się w jego obecności.
Niestety cały dobry humor minął kiedy Ney zapytał czy podjęłam decyzję co do
wyjazdu. Bo naprawdę nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Na szczęście uratowała mnie stewardessa która
oznajmiła że lądujemy przez co owa rozmowa została przełożona w czasie, ale
pewnie niewielkim bo pojutrze wyjeżdżamy.
Z lotniska udaliśmy się prosto do
hotelu, gdzie pojawił się kolejny problem, gdyż ja nieświadoma, że piłkarz
przyleci wraz ze mną zarezerwowałam jeden pokój, a obecnie nie było żadnych
innych wolnych w całym budynku. Ostatecznie doszliśmy do porozumienia, że
przecież to nie będzie pierwszy raz kiedy będzie my dzielić wspólne łóżko, więc
to chyba nic takiego.
Po objedzie wyruszyliśmy samochodem ,
który Neymar znowu pożyczył od swojego kolegi, czy bycie piłkarzem oznacza
przyjaciół w każdym większym mieście na świecie? Swoją drogą to całkiem fajne.
No ale udaliśmy się w kierunku domu Torresa gdzie mieliśmy nadzieję dowiedzieć
się gdzie możemy znaleźć ukochaną Fabregasa. Na nasze szczęście to właśnie ona
otworzyła nam drzwi. Po dwóch godzinach przekonywania udało mi się namówić dziewczynę
by poleciała z nami na jutrzejszy finał i porozmawiała z szatynem. Była ona
naprawdę uroczą i piękną dziewczyną a lekko zaokrąglony brzuszek tylko to
podkreślał. Nie miałam wątpliwości dlaczego przyjaciel się w niej zakochał.
Jednak w jej oczach żona było dostrzec nutkę czegoś więcej nie wiem co to było
ale miałam wrażenie że mimo przyjaciół czuła się tutaj samotna, może to właśnie
brak ojca dziecka jej doskwierał? Mam nadzieję, że jutrzejszego dnia wszyscy
będą szczęśliwi w tym Lila z którą naprawdę chyba się zaprzyjaźnimy. Nie chcieliśmy
dłużej męczyć przyszłej mamy, umówiliśmy się więc jutro o 6 na lotnisku po czym
opuściliśmy dom piłkarza
Pogoda jak na Anglią nie dopisywała,
my jednak mimo wszystko postanowiliśmy wykorzystać okazję do spaceru, jak
zwykle zaczęliśmy się wygłupiać co spotykało się z dziwnymi spojrzeniami
pozostałych przechodniów, ale cóż w tym momencie nas to nie obchodziło. W pewnym momencie zdziwiło mnie zachowanie
Neymara, stanął w miejscu przyciągając mnie do siebie i wyciągając rękę w
której trzymał telefon
-Co ty robisz- nie zrozumiałam jego
zamiarów
-Oj no switfocia na pamiątkę
-Aaaa okej- Zapozowałam do zdjęcia
jednak zanim flesz zdążył błysnąć poczułam usta piłkarza na swoim policzku
przez co jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Spojrzeliśmy na zdjęcie, i naprawdę
wyglądaliśmy jak para zakochanych w sobie ludzi. Z pewnością będzie to moje
ulubione zdjęcie
Zmęczeni wróciliśmy do hotelu i od
razu zasnęliśmy. Kiedy się obudziłam następnego poranka z przerażeniem
spojrzałam na zegarek, no świetnie zaspaliśmy. Szybko zaczęłam szarpać
Brazylijczyka za ramię by tylko go wreszcie obudzić co nie było łatwym zadaniem
-Delikatniej kochanie- zwrócił się do
mnie, jednak nie miałam czasu by rozmyślać nad tym jak mnie nazwał-Zamknij się,
zaspaliśmy więc jeżeli nie chcemy by trener zabił nas obu na twoją nieobecność
na meczu, to radzę ci szybko podnosić ten zgrabny tyłeczek i pakować się do
taksówki
-Uważasz, że mój tyłek jest zgrabny?-
zapukał z cwaniackim uśmieszkiem
-Serio z całej mojej wypowiedzi o
śmierci, mordowaniu i meczu ty zapamiętałeś to że wspomniałam twój tyłek?
-Oj no nie denerwuj się bo ci
zmarszczki wyjdą- odpowiedział mi jednak tak jak prosiłam podniósł się, i czym
prędzej przebraniu udaliśmy się na lotnisko, gdzie w samolocie czekała na nas
już dziewczyna, a piłkarz ledwo siadając na fotelu od razu zasnął, co mnie
znowu rozśmieszyło
-Jesteście świetną parą- stwierdziła
dziewczyna spoglądając raz w moją stronę raz w Neya
-Ale my nie jesteśmy razem
-Dlaczego- zdziwiła się
-No cóż znamy się niedługo, i nic
między nami nie ma- stwierdziła- No weź widzę jak na siebie spoglądacie, te
uśmiechy, i w ogóle, miłość wszędzie. Powiedz o co chodzi tak naprawdę mi
możesz zaufać. A czasem rozmowa o czymś na głos pomaga w podjęciu ostatecznej
decyzji- posłała mi szczery uśmiech. Nie wiem dlaczego ale wiedziałam, że jej
naprawdę mogę zaufać-To jak?
-No okej. Rzeczywiście czuję coś do
niego, ale to za krótko bym mogła ostatecznie stwierdzić co to takiego, a po za
tym pochodzimy z dwóch różnych krajów odległych o paruset tysięcy kilometrów.
Jutro się rozstaniemy i to będzie koniec owej przygody
-A to nie zaproponował ci być z nim
wyjechała?
-Zaproponował ale ja nie wiem czy to
dobry pomysł, tam mam rodzinę znajomych, i w ogóle
-Dziewczyno spójrz na mnie. Fabs przed
wyjazdem też zaproponował mi bym się z nim przeprowadziła, jednak ja miałam te
same rozterki co tyi podjęłam chyba najgorszą decyzję w swoim życiu. Mimo
wszystkich przyjaciół którzy mnie wspierali, to czułam się samotna bo nie było
przy mnie człowieka którego tak strasznie kocham- opowiadała a po jej policzku
spłynęła samotna łza- Naprawdę nie wiesz jak jestem ci wdzięczne, że
przyjechałaś tutaj, bo jeżeli nie ty to nie wiem czy miałabym odwagę się z nim
kiedykolwiek spotkać
-Nie masz za co dziękować-
odpowiedziałam przytulając nową przyjaciółkę
Rzeczywiście rozmowa z nią dużo mi
pomogła ale nadal nie wiem jaka będzie moja decyzja co do wyjazdu.
Prosto z lotniska udałyśmy się do
hotelu a Neymar na trening, więcej już go nie widziałam tego dnia. Wraz z Lilą
obmyślałyśmy plan jak oznajmimy Cecsowi o jej obecności. Godzinę przed meczem
zaczęłyśmy przygotowania, ja założyłam koszulkę którą otrzymałam od Neya na
urodziny do tego czarne krótkie spodenki i zwyczajne trampki włosy zostawiłam
rozpuszczone, a jako makijaż ograniczyłam się do tuszu do rzęs. Lila za to założyła
zwiewną miętową sukienkę do połowu ud, plus baleriny. Miałyśmy miejsca w sektorze
dla VIP-ów, które załatwił nam Neymar. Spotkałyśmy tam inne dziewczyny
narzeczone oraz żony, piłkarzy. Czułam się tam dziwnie w końcu nie należałam do
radnych z nich. Po nerwowych 90 minutach, To my wygraliśmy. Celnymi strzałami
mogli pochwalić się Messi który oba swoje gole zadedykowała swojej pięknej
dziewczynie oraz synkowi, jakże i zdobywca zwycięskiego gole czyli mój ukochany
Brazylijczyk. Ukochany? Czy ja właśnie to powiedziałam? Cóż może to i prawda i
zaczęłam zakochiwać się w tym osobniku?
Widząc szczęśliwych piłkarzy
skaczących jak takie dzieci po murawie wraz z Lilianą postanowiłyśmy ruszyć za
pozostałymi wags . Lila została na uboczu a ja poszłam poszukać Fabregasa
-Cześć- przywitałam się z nim kiedy
już go zalazłam- Gratuluję zwycięstwa, a teraz mam dla ciebie nagrodę- posłałam
mu tajemniczy uśmiech
-Nagrodę jaką?- zaciekawił się
-Chodź to zobaczysz- złapałam go za
rękę i poprowadziłam w stronę gdzie zostawiłam dziewczynę. Zszokowany piłkarz
zatrzymał się po czym szybko podbiegł do ukochanej i Mosno ja przytulił
-Widać, że są szczęśliwi- usłyszałam
za sobą jakże ten wspaniały głos
-Tak bardzo- odpowiedziałam nie odwracając
się od tego obrazka
-Też bym tak chciał- szepnął niby do
siebie, ale usłyszałam
Po wzniesieniu pucharu, i odtańczeniu
dzikich tańców na murawie wszyscy udaliśmy się do hotelu, nie było dzikiej
imprezy, bo takowa miała się jutro odbyć na Camp Nou, a wylot samolotu był
wcześnie rano więc wszyscy ruszyli do swoich łóżek, i prawdopodobni zasnęli.
Chyba tylko ja nie miałam takiego szczęścia i całą noc rozmyślałam, aż w końcu
nad ranem podjęłam decyzję. Mogę jej potem żałować, ale trudno tak już jest w
życiu. Rano zanim jeszcze piłkarze powstawali, spakowałam resztę moich rzeczy i
udałam się na spotkanie z moim współpracownikiem.
PERSPEKTYWA
NEYMARA
Obudziłem się rano, po czym szybko
zabrałem swoją torbę i wraz z Danim opuściliśmy pokój. zostawialiśmy swoje
bagaże w holu i jak inni udaliśmy się na
śniadanie. Wszyscy byli zadowoleni i uśmiechy nie schodziły im z twarzy, jedyne
co mnie zdziwiło to brak mojej ukochanej blondynki. Ukochanej? Tak właśnie tak czuję.
Może to i dziwne, ale ja naprawdę w tak krótkim czasie zdążyłem się w niej
zakochać. Postanowiłem pójść sprawdzić czy czasem jeszcze nie śpi. .Niestety
nikt nie odpowiadał na pukanie. Z czarnymi myślami udałem się do recepcji
-Przepraszam czy wie może pani gdzie
jest dziewczyna, która mieszkała w pokoju 435?- zapytałem uprzejmie kobietę
-Wymeldowała się ona wcześnie rano i
wyjechała…- mówiła coś jeszcze ale już tego nie słuchałem, ciągle miałem w
głowie te jedno słowo „wyjechała”. Naprawdę byłem taki głupi i wierzyłem, że
poleci ze mną do Barcelony. Ale na co ja liczyłem? Przecież nie jestem nikim
więcej jak zwykłym piłkarzyną i nie zasługuję na miłość
-Co jest?- zapytał mnie zdziwiony
Fabregas
-Inez wyjechała-
-Ale jak to?
Nie wiem widocznie nie zasługuję na
jej miłość…
-nie pleć bzdur, ona na pewno nie…
-nie chcę o tym rozmawiać- uciąłem
jego wypowiedź i udałem się samotnie do autobusu.
-~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie mi że musiałyście czekać oraz wszystkie błędy jak również tak denny rozdział
ale pisałam go wczoraj, a właściwie dzisiaj o 3 w nocy
a o tej porze to ja praktycznie nie myśle
Mimo tego mam nadzieję że pojawią się chociaż jakieś miłe opinie
Teraz muszę uciekać bo za 40 minut SGP Łotwy
i trzeba kibicować :D
Pozdrawiam AMZ
CZYTASZ =KOMENTUJESZ
(tak dla motywacji)
Jest swietny co ty pleciesz ze denny tez nie raz pisze rozdzialy o 3 w nocy jak przykładowo 24 :p
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na next.
Cos wierze ze ona poleciala do Barcelony ;) ;)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a rozdział taki jak wszystkie zajebisty :):)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział tak jak wszystkie czekam na next
OdpowiedzUsuńsuper rozdział kiedy następny :)
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;-) będę czytała Twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie - link podałam w "Wasze opowiadania" ;)