-Poczekaj
Martin wezmę tylko te papiery- trener szukał czegoś w swoim biurku a my
leżeliśmy bez ruchu pod tym łóżkiem –Mam !- zawołał mężczyzna po czym na nasze
szczęście wyszedł z pokoju. Poleżeliśmy chyba jeszcze z jakieś pięć minut w
obawie, że się wróci, ale tego nie zrobił, więc mieliśmy wolną drogę by opuścić
kryjówkę. Szybkim tempem wróciliśmy do salonu gdzie przebywała reszta
-Co wyście
robili tyle czasu?- zaciekawił się Messi
-Nie chcesz
wiedzieć- wyszczerzył się cwaniacko Brazylijczyk
-Taa my i
tak wiemy co tam się działo- zaśmiali się wszyscy razem
-Nic z tych
rzeczy!- zarzekałam się. W sumie mogli tak pomyśleć. Zniknęliśmy z ich pola
widzenia na jakieś pół godziny, a wróciliśmy ze zmierzwionymi włosami i
pogniecionymi ubraniami. To tylko piłkarze wiadomo o czym pomyślą. Swoją drogą to Neymar musiał gdzieś pod tym
łóżkiem wytrzeć połowę swojego żelu na włosach, i teraz wyglądał przekomicznie
z nową fryzurą.
-Ej to skoro
Geri będzie świadkiem na waszym ślubie, to ja chcę być chrzestnym waszego syna-
zarządził Cesc
-My nie
planujemy mieć syna- wypaliłam
-A co wolisz
córeczkę?- zapytał poważnie Neymar- popracujemy nad dwójką, jeżeli zechcesz- i
znowu tan cwany uśmieszek
-Ja z wami
nie wytrzymam. Idę spać
-W sumie to
my też powinniśmy. Jutro mecz- orzekł Kapitan
-To
dobranoc- i po tym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi
-Po długiej
i relaksującej kąpieli, już przebrana kładłam się do łóżka . To już koniec
niespodzianek na ten dzień pomyślałam. Jednak się pomyliłam.
Kiedy już
zasypiałam po pokoju rozeszło się ciche pukanie do drzwi. Myślałam że mi się
wydawało jednak pukanie się powtórzyło. Niechętnie zwlekłam się z łóżka spod
cieplutkiej kołdry i otworzyłam drzwi, a tam ujrzałam Neymara w samej piżamce i
kocykiem w ręce.
-Przenocujesz
mnie? Dani strasznie chrapie i nie mogę w ogóle zasnąć, a jak wiesz jutro mecz
i muszę być wypoczęty. Proszę…- złożył ręce jak dziecko i zrobił minkę kota ze
Shreka. Kiedy spojrzałam w te jego brązowe oczy nie miałam serca by mu odmówić
i zostawić samego na tym korytarzu, więc wpuściłam go do środka, a ten a ten od
razu rzucił się na moje łóżko.
-Gdzie?! Nie
powiedziałam że możesz spać w moim łóżku
-To gdzie?-
zdziwił się piłkarz
-Na dywanie-
wskazałam puszysty materiał leżący koło łóżka
-Jesteś
wredna- powiedział ale posłusznie przeniósł się na podłogę
-Ale za to
mnie lubisz- zaśmiałam się
-Nie tylko-
dopowiedział cicho, jednak ja to usłyszałam, ale zostawiłam bez komentarza
-Znaj me
dobre serce i oto poduszka dla ciebie
-Dziękuję
czcigodna i łaskawa pani, Jednak nadal nie rozumie dlaczego nie mogę spać z
tobą w łóżku. Przecież nic ci nie zrobię. Chyba że będziesz chciała- poruszał
zabawnie brwiami.
-Spadaj-
drugi raz tego dnia rzuciłam w niego poduszką- Po prostu nie mam zamiaru
obudzić się i ujrzeć twoją twarz.
-Oo dziękuję
teraz na pewno będzie mi wygodnie- zaśmiał się i poprawił pod głową stos
składający się z dwóch poduszek- a co boisz się, że zapatrzyłabyś się w to
piękno i nie potrafiłabyś żyć bez mojego widoku co rano?
-Pff.
Dobranoc. –rzuciłam na odczepne
-Dobranoc
piękna- mogłabym się założyć, że w tej chwili szczerzy zęby w tym jego typowym
uśmieszku
Zaśnięcie
tego dnia nie zajęło mi dużo czasu. Wsłuchiwałam się w miarowy oddech
Brazylijczyka a przed oczami ujrzałam te jego uśmiechniętą twarz. Z tym
widokiem i własnym uśmiechem odpłynęłam sama nie wiem kiedy, nie myśląc o tym
co wydarzy się jutrzejszego dnia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś komentarz tak dla motywacji, bym wiedziała, że mam dla kogo to pisać ?
Jejciu! Nie mogłam się doczekać! Rozdział wspaniały! Jak zawsze! Planowanie rodziny zawsze mnie rozśmiesza, a Ney stał się taki słodki... Mam nadzieję, ża w końcu oficjalnie będą razem...♥
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny?? ;*
Weny życzę...
~Siatkara