Rano obudził mnie dźwięk
przychodzącego sms-a. Więc wzięła telefon z szafki nocnej i jeszcze zaspanymi
na pół otwartymi oczami wpatrywałam się w treść wiadomości: ”Trener prosi Cię
do siebie- Puyol”. Swoją drogą ciekawe skąd loczek ma mój numer, czyżby oni się
już wszyscy nim podzielili? Pozostaje mi mieć nadzieję, że tak się nie stało.
Zaraz, zaraz jak to trener nie wzywa?
Po co? Przeraziłam się nie na żarty. Wydawało mi się jakbym o czymś zapomniała,
jednak to nie miało, żadnego związku z trenerem. Nie mam czasu by teraz o tym
rozmyślać. Nie myśląc dużo szybko wyskoczyłam z łóżka, i pewnie dotarłabym do
szafy z ubraniami, gdybym w brutalny sposób nie przypomniała sobie tego o czym
zapomniałam, a mianowicie potknęłam się o coś a konkretniej o kogoś i
wylądowałam na klacie owego osobnika.
-Yyy hej- powiedziałam ze słodkim
uśmiechem, a przynajmniej starałam się aby na taki wyglądał, kiedy przerażony
Neymar otworzył oczy
-Hej- odpowiedział mi kiedy już doszedł do
siebie po brutalnej pobudce- Nie chcesz budzić się koło mnie, a sama robisz tak
bym obudził się z twarzą obok ciebie- naśmiewał się ze mnie.- i kto to
powiedział, że nie chcę się budzić obok niego? No dobra ja, ale kto powiedział,
że ja zawszę mówię prawdę?
-Po prostu zapomniałam, że tu jesteś,
i potknęłam się o twoje nogi- próbowałam się jak najlepiej wytłumaczyć z
zaistniałej sytuacji, wstając z jego umięśnionego ciała, bo trochę zbyt długo
przebywaliśmy w owej pozycji, co mogłoby się wydawać dziwne.
-Widzisz, gdybyś wpuściła mnie do
łóżka to na pewno byś o mnie nie zapomniała- poruszał zabawnie brwiami.
-Dobra. Zapomnij. Idź się umyj i
przygotuj bo za godzinę macie trening. Ja teraz idę do Tito- szybko- szybko nałożyłam na siebie leginsy i zadurzą
buzę,

po czym opuściłam pomieszczenie myśląc, że Brazylijczyk uczyni to samo.
Rozmowa z Vilanovą trwała jakoś około
30 min. Mężczyzna zaproponował mi ciekawą ofertę prac, jednak nie mogłam mu na
razie odpowiedzieć. Pozytywne jest to, że pracowałabym tutaj w Hiszpanii, o
czym zawsze marzyłam, miałabym wspaniałych współpracowników, a moja pasja
byłaby czterokrotnie większa niż dotychczas. Jednak nadal pozostaje mi sprawa
studiów no i oczywiście równało by się to z rozłąką z rodziną a tutaj byłabym
kompletnie sama. To jest trudna decyzja. Postanowiłam najpierw dokończyć sprawę
z mistrzostwami Hiszpanii, a potem czekają mnie zasłużone wakacje które
postanowiłam spędzić nad polskim morzem.
Kiedy weszłam do pokoju zdziwił mnie
koc leżący na podłodze, uznałam jednak, że ten roztrzepany piłkarzy o nim
zapomniał. Zdjęłam z siebie spodenki oraz bluzę pod którą nadal miałam koszulkę
od spania którą także zdjęłam. W szafie wyszukałam jeszcze strój na dzisiaj, i w samej bieliźnie z ubraniami w ręce udałam się
w kierunku łazienki gdzie zastał mnie szokujący widok.
Otóż to Neymar stał w samych bokserkach, i jag dyby nigdy
nic mył sobie zęby. Przez chwilę stałam tak nie wiedząc co mam powiedzieć, aż on sam mnie zauważył.
-O hej już wróciłaś? A to tak dla
mnie?- wyszczerzył się, a ja dopiero teraz przypomniałam się w co jestem, a
właściwie w co nie jestem ubrana. Nieudolnie próbowałam zakryć się ciuchami
trzymanymi w ręce, ale ni jak mi to niezło, co jeszcze bardziej pogłębiło
rozbawienie chłopaka. Zdenerwowana wzięłam pierwszy lepszy ręcznik i się nim
owinęłam.
-Co ty tu robisz? Miałeś wrócić do
siebie!
-Oj no przepraszam. Dani zajął naszą
łazienkę więc pomyślałem, że wrócę do ciebie i się wykąpię zanim wrócisz od
trenera. A właśnie co chciał.
-Nie bądź zbyt ciekawy. Dowiesz się w
swoim czasie.
-Tajemnicza jesteś- uśmiechnął się-
lubię tajemnicze dziewczyny
-Mogłeś się chociaż zakluczyć-
wyrzucałam mu
-I miałyby mnie ominąć takie widoki?-
znowu się ze mnie nabijał
-Dobra ubieraj się i wyjazd stąd
-Tylko wiesz. Jest taki mały problem.
Maluteńki
-A mianowicie?
-Zapomniałem zabrać czystych ubrań, a
te się trochę pomoczyły- wskazał kupkę materiału leżącą obok kabiny prysznicowej.
-Da Silva ja cię kiedyś zabiję
-Lubię kiedy wypowiadasz moje
nazwisko
-Powiedziałam je pierwszy raz
-I już mi się spodobało- rzuciłam mu
mordercze spojrzenie- oj no dobra przejdę się ten kawałek do mojego pokoju tak
jak stoję- i jak powiedział tak wyszedł na korytarz w samych bokserkach.
Powiesiłam jego ubrania na suszarce,
po czym sama weszłam pod prysznic uprzednio zamykając drzwi tak na wszelki
wypadek. Odświeżona i przebrana
zeszłam do restauracji na śniadanie. Kiedy już
miałam wchodzić zagadał mnie trener.
-Widziałem dzisiaj rano jak Neymar
wychodził z twojego pokoju- zaczął z dziwną miną
-To nie tak jak pan myśli
-Spokojnie mi nie musisz się
tłumaczyć, bylebyś mi go przed meczem nie rozpraszała- zaśmiał się- widzisz i
masz kolejny powód by rozważyć moją propozycję- i tak odszedł nie dając mi
szans by to wyjaśnić. Super teraz nawet Vilanova myśli, że nas coś łączy.
Wieczorem przyszedł czas na kolejny
mecz. Jednak tym razem przeciwnik okazał się nie być tak słaby. Ostatecznie
zakończyło się remisem 2:2. Chłopcy schodzili z niezadowolonymi minami. Tej
nocy nie było imprezy. Wszyscy grzecznie udali się do łóżek.
~~~~
Tak wiem straszne, ale oddaję nowy rozdział w wasze ręce
CZYTASZ=KOMANTUJESZ
Loveeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga! to opowiadanie jest po prostu świetne :D
OdpowiedzUsuń*spam: zajrzyj do mnie gdy będziesz miała czas i ochotę: http://neymar-opowiadanie.blogspot.com/ , pozdrawiam ;)
Piszesz bardzo fajne opowiadania :) czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńjesteś genialna,rozdział świetny i pomysł na opowiadanie :) przeczytałam je jednym tchem,mam nadzieję że nie przestaniesz pisać bo masz wielki talent do tego a te opo jest naprawdę świetne,liczę na więcej scenek kiss z nimi, a i jedno kiedy następny rozdział ? :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będziesz dalej pisać bo to jedyne (tz. o Neymarze) opowiadanie które ma według mnie jakikolwiek sens! Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny i czasu!
OdpowiedzUsuńGenialne !!!!!! Śmieszne i przemyślane :D liczę że dalej będziesz pisać :)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział? nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuń