wtorek, 18 marca 2014

4. To jest właśnie mój brat


Obudziłam się niecałe dwie godziny później. Za oknem uwidaczniała się piękna pogoda. Nie myśląc o tym co mam na sobie wyszłam na balkon. Zachwycałam się przepięknym widokiem kiedy usłyszałam gwizdy. Spojrzałam na dół gdzie znajdował się ogromny basen nad którym wylegiwali się zawodnicy Blaugrany. Spojrzałam po wszystkich po kolei i doszłam do tego, że osoba gwiżdżącą był szanowny pan Naymar.
-psss- wytknęłam język w jego stronę i weszłam s powrotem do pokoju. Kątem oka zaobserwowałam jeszcze,że ten gest nie spodobał się panu wspaniałemu" 
W sumie to ja też miałam ochotę poleniuchować nad jakąś wodą, tym bardziej, że pogoda temu sprzyjała, ale tak samej to trochę głupio. <Tylko, że nie muszę być sama> pomyślałam i rozpoczęłam poszukiwanie numeru do dziewczyny którą poznałam w samolocie. Kto wie może sprzyja mi szczęście i ona także nie ma co robić dzisiejszego dnia?
~Słucham- przywitał mnie ciepły dziewczęcy głos
-Hej to ja Agnieszka. Pamiętasz mnie jeszcze?- chciałam się upewnić zanim zadam kolejne pytanie.
-Hej. Oczywiście, że pamiętam, jak mogłabym zapomnieć o mojej nowej i jakże jedynej Polskiej przyjaciółce- zaśmiała się a ja wraz z nią- to w jakiej sprawie dzwonisz ma Polska przyjaciółko?
-Chciałam tylko zapytać czy masz jakieś konkretny plany na dzisiejszy dzień?
- W sumie na dzisiejszy dzień planowałam tylko9 nudzenie się, a co?
-Co powiesz na wspólne nudzenie się i leniuchowanie najlepiej nad jakąś wodą?
-Hm czyli proponujesz mi wspólny wypad na plaże by poflirtować i wyrwać jakieś ciacha bez koszulek?- zapytała na poważnie
-Nie do końca mi o to chodziło, ale czemu nie. To co zgadzasz się?
-Zapamiętaj sobie jak nadarza się okazja by poflirtować z jakimiś przystojniakami, a tym bardziej przystojniakami bez koszulek to ja zawsze jestem na tak. - zaśmiała się
-Czyli widzimy się na plaży za jakąś godzinę?
-Okej, będę na ciebie czekać w takim małym barze zaraz przy wejściu.
-Dobra. To pa.
-Pa- pożegnałyśmy się i zakończyłam połączenie
Postanowiłam się już przygotować do wyjścia. Z walizki wyciągnęłam błękitny kostium kąpielowy
Na wierzch wciągnęłam dżinsowe spodenki i ciekną bluzkę z wyciętymi otworami na plecach. Zawiązałam jeszcze moje trampki i byłam już gotowa.Postanowiłam nie robić żadnego makijażu, bo przecież idziemy na plaże, włosy związałam w luźną kitkę.
Wyszłam z pokoju i zeszłam do recepcji. To co mnie zdziwiło to, że nigdzie nie spotkałam zawodników Barcelony, a z tego co wiem nie mają oni żadnego treningu o tej porze. Nie zastanawiałam się nad tym dłużej tylko wsiadłam do jednej z podstawionych taksówek. Z początku nie wiedziałam gdzie mam jechać, ale kiedy wytłumaczyłam facetowi gdzie umówiłam się z koleżanką, ten wydawał się wiedzieć gdzie to jest. Po pół godzinie dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z auta i zapłaciłam kierowcy. Na plaży nie było wiele ludzi, szybko znalazłam bar o którym mi mówiła, i udałam się szybko w jego kierunku. Zauważyłam ją siedzącą na jednym z wysokich barowych krzeseł stojących przy ladzie. Podeszłam do niej a ona przywitała mnie szerokim uśmiechem.
-Hej. Jak tam w twojej pracy?- zapytała ciekawie
-A lepiej nie gadać- machnęłam ręką na znak,że to beznadziejna sprawa, ale ona się tak łatwo nie dała
-Ej, co jest? Z tego co wiem to nie grali jeszcze, żadnego meczu więc w czym problem?
 -Od jutra moja praca nie będzie polegała tylko na komentowaniu
-ooo a co jeszcze będziesz robić- przerwała mi moja wypowiedź
-Nie przerywaj mi to dokończę- zaśmiałam się- będę jeszcze pracować dla jakiejś gazety
_ale super będziesz przeprowadzała wywiady- podekscytowała się, ale przesłałam jej niezadowolone spojrzenie co ją trochę uspokoiło- ale mów, mów- zachęcała mnie do dalszej wypowiedzi
-Właśnie, że nie będę przeprowadzała wywiadów. Mam spędzać cały czas wolny poza treningami i meczami z zawodnikami jednej drużyny. I raz w tygodniu spisywać relację z tego co robili jak się zachowywali a nawet z tego co jedli.
-Ej spędzisz czas z wysportowanymi super ciachami, więc w czym problem?
-w drużynie zawodnikach a konkretnie tylko jednym, wiesz kiedyś to nawet go lubiłam.Oglądałam jego mecze, zbierałam plakaty z nim a nawet mam jego koszulkę z reprezentacji. tylko, że w rzeczywistości jest całkiem inny niż w telewizji. Jest pewny siebie, dumny i arogancki- zaczęłam wymieniać i pewnie tak szybko bym nie skończyła gdyby Carlotta mi nie przerwała
-To pozostaje nam modlić się by ta drużyna szybko odpadła z eliminacji- zaśmiała się, a mi wcale nie było do śmiechu
-Na to bym nie liczyła
-To co za drużynę ci przydzielili?
-Barcelonę
Czyli tym dumnym piłkarzem jest...
-Neymar
-Ojojoj- pokręciła głową
-Co jest- zdziwiłam się
Mam nadzieją, że się na mnie nie obrazisz. Bo gdy rozmawiałyśmy przez telefon był przy mnie mój brat i postanowił sprawdzić z kim to ja się zadaję i pewnie niedługo się tu pojawi wraz z kolegami
-A co twój brat ma do tej całej sytuacji? I dlaczego miałabym się obrażać?- zastanawiałam się i przyszedł mi do głowy jeden głupi pomysł- Czy twoim bratem nie jest czasem... nie było dane mi dokończyć
-o witam naszą nową znajomą- przywitał się ze mną
-Tak, to jest właśnie mój brat- wskazała na mężczyznę, który właśnie przed chwilą się pojawił, a ja zaśmiałam się dlaczego wcześniej na to nie wpadłam

3. Zapowiada się ciekawy pobyt

Wreszcie nadszedł czas by zejść do hotelowej restauracji, bo

 właśnie tam ma odbyć się konferencja. Nie miałam pojęcia jak się ubrać, ostatecznie wybrałam czarne rurki i kremową tunikę. Nie mam zamiaru brać czynnego udziału w tym wydarzeniu. Idę tam tylko po to by uzyskać potrzebne mi informacje. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że tutaj jestem, a na dodatek poznałam dwójkę piłkarzy mojego ulubionego klubu. Kiedy zeszłam już do restauracji swoje miejsca zajmowali biorący udział w konferencji. A mianowicie byli to: trener drużyny Tito Vilanowa, kapitan Carles Puyol, oraz nowy nabytek Neymar. Po bokach poza zasięgiem kamer siedziała reszta piłkarzy. Wśród nich był Cesc, który jak mnie zobaczył szturchnął Geriego w ramie, powiedział mu coś szeptem i wskazał w moim kierunku. Po czym z szerokimi uśmiechami mi pokiwali. Zaciekawieni pozostali piłkarze zaczęli rozglądać się po sali w poszukiwaniu obiektu do którego szczerzą się ich przyjaciele, po chwili wzrok wszystkich spoczął na mojej skromnej osobie. Na szczęście jakiś mężczyzna w średnim wieku rozpoczął swoją przemowę, więc byli zmuszeni odwrócić wzrok, co mnie bardzo ucieszyło.
-Witam wszystkich zebranych, jest to pierwsza konferencja naszej drużyny podczas tegorocznych mistrzostw Hiszpanii. Cieszymy się z waszego przybycia i zapraszamy do zadawania pytań.- zakończył swoją wypowiedź
-Jakie macie panowie plany na tegoroczne mistrzostwa kraju?- zapytała jedna reporterka
-Oczywiście chcielibyśmy zdobyć puchar- odpowiedział trener
-i dobrze się bawić- dodał kapitan, a wszyscy na sali się lekko zaśmiali, bo każdy wie jak wygląda zabawa według zawodników Dumy Katalonii.
-Co sądzi pan jako trener o ostatnim transferze?
-Jestem z niego bardzo zadowolony. Neymar ma bardzo duży talent. . Cieszę się, że to ja mogę pomóc mu się rozwijać i wspierać kiedy on będzie stawał się kolejnym najlepszym piłkarzem świata.
-A jak wygląda sytuacja w szatni?- to pytanie zostało skierowane do Carlesa
-Ney bardzo dobrze dopasował się do nas zarówno na boisku jak i po za nim. Jesteśmy bardzo podobni zawsze walczymy do końca.
Reszty pytań i odpowiedzi już nie słuchałam, bazgroliłam coś tylko w moim notatniku. O dziwo nowy zawodnik Blaugrany Także nie był za bardzo zainteresowany tym co dzieję się wokół niego. Nie odpowiedział nawet na żadne pytanie.
-Dziękujemy za przybycie i do zobaczenia- powiedział ten sam facet, który nas witał po czym wyszedł razem z resztą.
Posiedziałam jeszcze chwilę po czym także opuściłam salę. Niespodziewanie pod moimi nogami zaczął kręcić się mały piesek. Jak się okazało to był ten sam psiak co w parku. Uśmiechnęłam się i wzięłam go na ręce.
-Cześć maluchu- przywitałam się a ten polizał mnie po dłoni.
-Mogę wiedzieć co robi pani z moim psem?-Usłyszałam za sobą nieznany mi dotąd, głęboki męski głos. Odwróciłam się a moja mina musiała wyglądać co najmniej dziwnie.


Przede mną stał on- Neymar
-Głaszczę- odpowiedziałam głupio
-No właśnie, a ja sobie tego nie życzę- odparł, widać, że jest na coś zły < co za bufon> pomyślałam i podałam mu pieska, a ten opuszczając moje ręce cichutko pisnął.
-O cześć Ag... Agsh... Ach..- próbował się wysłowić Fabregas- nasza nowa koleżanko
-O cześć- przywitałam dwójkę zawodników których zdążyłam już poznać- dla was mogę być Inez- ułatwiłam im sprawę i podałam swoje imię w wersji Hiszpańskiej.- i jak rozwiązałeś zagadkę?- zwróciłam się do gracza z numerem 4 na koszulce.
-Mam kilka propozycji- zamyślił się na chwilkę
-masz trzy szanse
-hmm to morze Niemcy
-Niee czy ja ci wyglądam na Niemkę? Podobno one są brzydkie
-Czyli jesteś idealną Niemką- powiedział zgryźliwie Neymar czym wszystkich zaskoczył. Zmierzyłam go tylko złowrogim spojrzeniem, po czym pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam do siebie.
Kolejną noc nie mogłam zmrużyć oka, myślałam o tym jak człowiek , którego podziwiasz, oglądasz mecze konferencje i wywiady może różnić się od tego wyidealizowanego obrazu w mojej głowie. Taaak byłam wierna fanką Neymara śledziłam jego karierę krok po kroku, i nie chodziło mi tylko o jego wygląd jak pewnie większości z jego pseudo fanek, chociaż przyznaję jest bardzo przystojny.
 Następnego dnia obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Przez kilka następnych minut zastanawiałam się nad tym kto może się do mnie dobijać o tak wczesnej porze.W tym czasie telefon rozpoczynał i kończył wygrywać melodyjkę jakieś trzy razy. Ostatecznie wyciągnęłam rękę spod kołdry i szukałam telefonu na szafce.Kiedy go już tylko znalazłam przeciągam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
-Halo?- zapytałam zaspanym głosem w połowie jeszcze śpiąc.
-Witam moja ulubioną stażystkę mam nadzieję, że cię nie obudziłem- zapytał głupio. Jak nie obudziłem, to co ty myślisz, że co ja o 6 rano motylki łapię?
-Nie nie obudził mnie pan- odpowiedziałam jednak
-To dobrze. słuchaj zaszła mała zmiana planów- <że co?> te krótkie zdanie podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody
-To znaczy jakie?
-Zamiast przeprowadzać wywiadów do gazet spędzisz cały czas z wybraną drużyną to samo zrobi Piotr. Raz w tygodniu będziecie mi wysyłać sprawozdanie- <że ani chwili wolnej dla mnie?> już mi się nie podoba
-A co miałabym na przykład pisać?
 -Wszystko, od tego jakie towarzyszą im nastroje przed meczem zaczynając, a kończąc na tym co jedzą na śniadanie
-A jakiej drużynie mam towarzyszyć?
-No gazeta która nam to zaproponowała, chciała by dwie najlepsze drużyny. Czyli Piotrek zajął by się Realem Madryt a tobie pozostaje Barcelona. To jak zgadzasz się czy nie?
-Zgadzam się zgadzam- <a niby co innego mam mu powiedzieć>
-Zaczynasz za dwa dni w dniu pierwszego meczu, trener i zawodnicy zostaną o wszystkim poinformowanie. Życzę powodzenia.
Ta to zapowiada się ciekawy pobyt nie ma co. Z tą myślą ponownie zasnęłam.

2. Takie tam spełniające się marzenia

Rano obudziłam się przez wpadające przez okno promienie słoneczne. Buło kilka minut przed siódmą, ale o dziwo byłam już wyspana. Postanowiłam wstać i wyszykować się przed wylotem. Spakowałam resztę rzeczy, a do bagażu podręcznego wrzuciłam laptop, aparat, MP4 i teczki które wręczył mi mój szef, postanowiłam przejrzeć je w samolocie.
-Dzień dobry- przywitałam paniom Marię która krzątała się jak zwykle po kuchni
-Dzień dobry- odpowiedziała z szerokim uśmiechem- Siadaj zaraz podam śniadanie
-Dziękuję

-A ty się gdzieś wybierasz?-zapytała wskazując na walizki stojące w wejściu
-Tak jadę służbowo do Hiszpanii. Jak mi dobrze pójdzie to to już będzie moja stała praca
-Och Hiszpania. Piękny kraj, słońce, morze, wspaniałe widoki i przystojni mężczyźni- zaśmiała się
-Jadę tam by pracować a nie flirtować z obcymi kolesiami- oburzyłam się z lekka
-Praca nie trwa 24 godziny na dobę, i w czasie wolnym można kogoś poznać, a obca osoba po jakimś czasie przestanie być obca- puściła mi oczko
Nie chciałam drążyć tego tematu. Po śniadaniu zamówiłam taksówkę która zawiozła mnie prosto na lotnisko. W poczekalni było sporo osób, bo okazało się, że jakiś samolot musiał awaryjnie lądować. Poczekałam jeszcze kilkanaście minut, aż usłyszałam ogłoszenie płynące z głośnika, że pasażerowie lotu do Madrytu są proszeni na pokład. Bagaż zdałam już wcześniej, więc teraz ruszyłam prosto na odprawę. Miałam miejsce przy oknie. <fajnie> pomyślałam. Po starcie postanowiłam przejrzeć zawartość teczek. Na początek wybrałam tę z herbem FC Barcelony. W środku była lista zawodników i opisy każdego z osobna. Zaczęłam się już zagłębiać w lekturze, gdy...
-Ooo interesujesz się Barceloną- dopiero teraz zauważyłam kto siedzi obok mnie.
-Tak,ale to - wskazałam na teczkę- to tak bardziej służbowo- uśmiechnęłam się co odwzajemniła
-Tak właściwie to Carlota jestem- przedstawiła się i podała mi rękę
-Agnieszka- odwzajemniłam gest brunetki
-To po co jedziesz do Madrytu?- zaciekawiła się
-Będę komentować mecze dla polskiej stacji telewizyjnej- wyjaśniłam, a ta zrobiła lekko zdziwioną minę- a jaki jest twój cel podróży?
-Wracam z wakacji i pomyślałam, że odwiedzę brata, który tam teraz przebywa. Komentujesz mecze. WOW. Musisz to naprawdę lubić. Ja gdyby nie mój brat który gra, to bym w ogóle tego nie oglądała, no ale czego się nie robi dla braciszka.- zaśmiała się
 Reszta lotu minęła nam na miłej rozmowie. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy przerzuciłam się na Hiszpański. Niestety samolot wylądował i trzeba było się rozstać. Na szczęście wymieniłyśmy się numerami telefonów z obietnicą, że kiedy obie będziemy miały chwilę wolną to umówimy się na kawę.
Pierwsza konferencja na którą muszę iść, zespołu z Katalonii, jest dziś wieczorem. Mam więc kilka godzin dla siebie.Po przyjeździe do hotelu byłam strasznie zmęczona. Postanowiłam więc wziąć relaksującą kąpiel. Tylko jak człowiek ma się relaksować kiedy z sąsiedniego pokoju dochodzą jakieś krzyki i hałasy? Trudno to pewnie jacyś kibice jednej z drużyn. Przypomniałam sobie, że gdy jechałam taksówką to niedaleko mijaliśmy taki ładny park. Zabrałam więc torebkę do której wrzuciłam teczki i wyruszyłam w drogę.
Była piękna pogoda. Słoneczko przygrzewało. Chętnie bym się teraz pobawiła nad jakąś wodą, ale samej to nie zabawa, przecież nie muszę być sama, pomyślałam, możemy przecież z Carlotą zamiast na kawę przejść się na plażę. Zadzwonię do niej jak tylko będę miała czas i zaproponuje jej taką małą zamianę.
Kiedy dotarłam na miejsce przysiadłam na ławeczce na którą padał
 cień rozłożystego drzewa. Lecz i tym razem nie dane mi było spokojnie popracować, gdyż po chwili obok moich nóg pojawił się mały śliczny szczeniaczek.
-Cześć malutki zgubiłeś się?- wzięłam malucha na kolana głaszcząc po mięciutkim futerku.
Zastanawiałam się skąd w parku mógł wziąć się mały szczeniaczek, kiedy usłyszałam kłótnie dwóch mężczyzn.
-Zgubiłeś go. Co my mu teraz powiemy- lamentował jeden z nich
-Ja go zgubiłem przecież to ty chciałeś go zabrać na spacer.- skądś kojarzę te głosy- trzeba było go nie spuszczać ze smyczy.
-smyczy. kto normalny trzyma szczeniaka na smyczy?
-Pewnie ten który nie chce go zgubić
-Przepraszam - przeszkodziłam im by zapytać czy nie chodzi im o tego szczeniaka którego trzymałam.
-sorry dzisiaj autografów nie rozdajemy
-Ja chciałam tylko zapytać czy to tego psiaka nie szukacie- obaj odwrócili się w moja stronę. Teraz wiem skąd kojarzę te głosy. Przede mną stała dwójka graczy samej FC Barcelony.
-Cris maleńki. Myśleliśmy, że straciliśmy cię już na zawszę.- rozpaczał jeden z nich, a konkretniej przystojny brunet w którym rozpoznałam Fabregasa.
-Cesc opanuj się- upomniał towarzysza- przepraszam za kolegę oberwał dzisiaj piłką w głowę, bardzo mocno- podkreślił dwa ostatnie słowa, spoglądając na przyjaciela który z nadmierną czułością tulił szczeniaczka.- Jestem Gerard a ten to Cesc
-Miło mi Agnieszka- przedstawiłam się, a ci zrobili dziwne miny
-Ag...Age...ssha...ty to chyba nie tutejsza jesteś
-Aż tak to widać- zaśmiałam się
-No troszkę. To skąd jesteś?
-Zgadnij- puściłam brunetowi oczko
-Ej to zajmie mu wieczność- oburzył się wysoki blondyn- a my musimy już spadać
-to przedstawisz mi swoje propozycje podczas następnego spotkania- pocieszałam pomocnika, Dumy Katalonii
-A kiedy to będzie?- zaciekawił się
-Prędzej niż myślisz- odpowiedziałam, po czym pożegnałam się z nowymi kolegami. Przeszłam jeszcze kilka parkowych alejek po czym wróciłam do hotelowego pokoju

1. Wszystko musi mieć jakiś początek

Kiedy tylko się obudziłam i spojrzałam na zegarek od razu wiedziałam, że to będzie jeden z moich najgorszych dni. Oczywiście byłam już spóźniona na zajęcia, ale może jak się pośpieszę to na jakieś jeszcze zdążę. W pośpiechu wyciągnęłam z szafy byle jakie ubrania i pobiegłam do łazienki. Kiedy już się uszykowałam, zabrałam kurtkę z torbą, i zeszłam na dół. Zjadłam szybkie śniadanie, i już miałam wychodzić kiedy przypomniałam sobie, że się nie uczesałam. Zaczęłam układać włosy przed małym lusterkiem stojącym w przedpokoju na komodzie.
-A ty nie powinnaś być na uczelni?- przestraszona szybko się odwróciłam i ujrzałam panią Marię- starszą kobietę u której wynajmuję pokój. Niestety przez przypadek zahaczyłam łokciem o lusterko, a te jak na złość spadło na podłogę i rozbiło się na kawałeczki. <no super> pomyślałam <to teraz czeka mnie siedem lat nieszczęścia?>
- Och. Przepraszam. Zaraz to posprzątam, a lusterko odkupię- już szłam w kierunku schowka na szczotki kiedy zatrzymała mnie pani Maria
-Nie przejmuj się tym i idź bo jesteś już strasznie spóźniona
-To do widzenia- pożegnałam się, i szybko wyszłam z domu. Na uczelnie miałam jakieś dwadzieścia pięć minut spacerkiem, a dzisiaj ten dystans pokonałam w niecałe osiemnaście. Niestety kiedy doszłam na miejsce w drzwiach przywitała mnie niemiła niespodzianka. Jaka jest Martyna wraz ze swoją świtą. Oczywiście mogłabym wejść drugim wejściem, ale szkoda mi na to czasu. Przeszłam więc obok nich, nie obyło się oczywiście od głupich komentarzy pod moim adresem, dowiedziałam się także kilka nowości o swojej osobie, na szczęście z biegiem czasu nauczyłam się ignorować takie gadanie, bo inaczej mogła by się polać krew.
Po zajęciach, które się przeciągnęły przez spóźnienie wykładowcy, nie zdążyłam na autobus którym zazwyczaj dojeżdżałam do redakcji, i jak na złość zapomniałam zabrać portfela, który teraz spokojnie leży sobie na szafce, a ja nie mogę skorzystać z jakże wygodnej usługi jaką jest przejazd taksówką. Także czeka mnie kolejny tego dnia spacer. Do redakcji dotarłam trochę spóźniona.
-Cześć- przywitałam się z sekretarką z którą zdążyłam się nawet zakolegować
-Cześć- odwzajemniła mój uśmiech- prezes cię wzywa- no i skończyły się uśmiechy
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę znanego mi pomieszczenia. Szłam długim korytarzem, który wydawał mi się jeszcze dłuższy niż zwykle. Wiem, że to jest mój koniec. Szef wzywa do siebie pracowników tylko w dwóch sprawach, pierwszą jest awans. którego się nie spodziewam, bo niespecjalnie dogaduję się z tym człowiekiem, drugą zaś bardziej możliwą jest zwolnienie, czego bardzo bym nie chciała. biorąc głęboki wdech zapukałam w ciemne drewniane drzwi.
-Proszę- zawołał ktoś z środka, więc uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka
-Dzień dobry. Wzywał mnie pan?- zapytałam się wchodząc do środka
-Tak. Witam moją ulubioną stażystkę- <a temu co naćpał się?> pomyślałam. Ta jego przesadna radość na mój widok mnie z lekka przeraża.- Usiądź proszę- wskazał czarny skórzany fotel stojący na przeciwko niego- a więc Agnieszko- zaczął poważnie- jesteś stażystką w naszej firmie od dłuższego czasu. Z tego co mówią chłopacy dobrze wykonujesz swoje  zadania i lubisz swoja pracę
-No tak- odpowiedziałam niepewnie
-A więc mam dla ciebie propozycję. Jeżeli się spiszesz to masz u mnie gwarantowaną posadę. Co ty na to?
-A co ma pan na myśli- przez moją głowę przelatywały same czarne scenariusze
-Ej nie patrz na mnie jak na jakiegoś zboczeńca- oburzył się- Wiesz, że nasza redakcja ma wystawić dwójkę komentatorów na mecze o puchar Hiszpanii- powiedział a mi ulżyło, jednak nie na długo- Początkowa koncepcja była taka, że pojedzie Grzesiek z Piotrem, ale Grzesiek, ma jakieś problemy zdrowotne. Więc pomyślałem, że ty się idealnie nadajesz na jego miejsce. Na twoją korzyść działa to, że znasz język- zamurowało mnie
-Ale...- zaczęłam lecz nie dał mi dokończyć
-Spokojnie pojedziesz na pierwszy mecz, jak ci się spodoba i będzie ci to dobrze szło to zostajesz, jak nie to wracasz. T co podejmujesz wyzwanie?- zapytał wyjmując jakieś teczki z szuflady
-No dobrze- zgodziłam się
-To trzymaj. Masz tu bilet i niektóre potrzebne informacje na temat klubów zawodników i takich tam, resztę wiadomości musisz zgromadzić sama. Dziś możesz już iść do domu i się spakować
-To kiedy jest ten wyjazd?
-twój samolot odlatuje jutro o 11. Piotr jest już na miejscu. Pokój w hotelu masz już zarezerwowany niestety nie w tym samym co on- mężczyzna już się rozkręcał, a ja go w ogóle nie słuchałam. Jutro lecę do Hiszpanii.
-Matko muszę iść na zakupy- palnęłam przerywając wypowiedź szefa, a ten się tylko zaśmiał
Tak i  dla tego masz już wolne. A i musisz być przygotowana by przeprowadzić przy okazji jakiś wywiad do gazety. Skoro już wszystko powiedziałem to możesz już iść na te zakupy. powodzenia.
-Dziękuję i do widzenia- pożegnałam się i szybko wyszłam z redakcji.
Do domu wróciłam dopiero o 20.30. Zakupy były udane kupiłam sobie dużo nowych rzeczy, między innymi kilka kolorowych koszulek jakieś spodnie i spodenki, bo o tej porze w Hiszpanii jest bardzo ciepło. Hiszpania... no nie wierzę jutro o tej porze ziści się moje marzenie, a jeszcze będę komentować mecze na samym Santiago Barnebeu jednej z najwspanialszych świątyń futbolu na świecie... chociaż nie jest to Camp Nou. To tam trenuje moja ukochana Barcelona. Jestem ostatnio tak zapracowana, że nawet nie miałam czasu by oglądać ich mecze. Szkoda.
Dobra koniec tych wywodów jutro trzeba wcześnie wstać. A jeszcze muszę się spakować. Jesty jak ja tego nie lubię układanie tych wszystkich ciuchów w kostkę, aby zmieściły się w walizce. NUDA. Niestety jak chcę się jechać to trzeba to zrobić. Po jakiejś półtora godzinie byłam już gotowa, zostawiłam tylko kosmetyki i ubrania potrzebne mi jutro.
Dopiero teraz przypomniało mi się, że nikogo nie poinformowałam o moim wyjeździe. Spojrzałam na zegarek godzina 22.45. Trudno chociaż spróbuję. Wybrałam numer mamy i czekała. Pierwszy sygnał nic, drugi nic, trzeci, nadal nic. Już chciałam zrezygnować gdy usłyszałam zaspany głos
-Co się stało?- zapytała zaniepokojona
-Nic. Tylko muszę ci coś powiedzieć
-Tak? A co?
-Jutro jadę do Hiszpanii
-Idź ty spać dziecko coś ci się przyśniło
-Nie. Na prawdę. Jadę tam by komentować mecze dla naszej stacji, i jak mi się poszczęści to dostanę stałą pracę- powiedziałam dumnie
-ooo...to gratuluję. Kiedy lecisz?
-Jutro o 11. Już nie mogę się doczekać
-Wiesz idź już spać, żebyś była wypoczęta. Powodzenia
-Dzięki, przyda się- powiedziałam się i się rozłączyłam
Wedle zaleceń mamy wzięłam szybki prysznic, o położyłam się spać, jednak z ekscytacji nie mogłam zasnąć. Udało mi się to dopiero koło 2 nad ranem...

PROLOG

Minęło już kilka lat od kiedy chodziłam do gimnazjum. Długo zastanawiałam się jaki kierunek dalej obrać. Ostatecznie wybrałam liceum o ukierunkowaniu humanistyczno-dziennikarskim. Teraz wszystko się zmieniło- na gorsze. Mój przeciętny dzień wygląda tak: rano idę na zajęcia w Instytucie dziennikarstwa i komunikacji społecznej  we Wrocławiu, potem do redakcji sportowej TVP, w której odbywam staż. Co drugi tydzień w weekend jadę w odwiedziny do rodziców. Rzadko kiedy mam czas wolny, a kiedy już go mam to staram się go przeznaczyć na naukę. Oprócz dawnych znajomych mam tutaj najlepszą przyjaciółkę Zuzkę. Mamy razem niektóre zajęcia. Niestety odkąd się tutaj pojawiłam mam problem z taką jedną Martyną. Jej ojciec jest dyrektorem uczelni więc uważa się za jakąś księżniczkę.
Nikt nie wie jak bardzo chciałabym aby moje życie się zmieniło, niestety puki co się na to nie zapowiada :(

BOHATEROWIE


Inez
Polska studentka dziennikarstwa na uniwersytecie we Wrocławiu,
odbywa staż w redakcji sportowej,
pewnego dnia szef proponuje jej by pojechała do Hiszpanii
by komentować tam mecze PrimeraDivision.
Odwieczna fanka FCBarcelony.
Neymar
Brazylijski piłkarz znany na całym świecie.
Ostatnio zmienił klub na Barcelonę,
przez co musiał zerwać ze swoją dotychczasową dziewczyną.
Z początku nie jest zbyt uprzejmy wobec, Polki,
jednak później mu się odmieni.
Zaprzyjaźniony z Fabregasem i Pique.

 Carlota
Siostra jednego z piłkarzy, konkretniej to Cesca
poznaje się z Inez w samolocie 
od razu się zaprzyjaźniają

Gerard Pique
Przyjaciel Neymara, nie rozumie jego postępowania
próbuje mu pomóc.
 
 Cesc Fabregas
Przyjaciel Neymara i Gerarda
od razu zaprzyjaźnia się z Inez
na boisku skupiony i poważny
po za nim - wręcz przeciwnie
FC BARCELONA
W trakcie trwania opowiadania dojdą oczywiście nowe postacie ale nie chce mi się ich wszystkich wypisywać
Straciłam swoje stare konto więc zaczynam tu od nowa pisać moje opowiadanie, przeniosę tu też moje stare opko bo chę mieć je wszystkie na jednym koncie, przepraszam za wszystkie utrudnienia i zapraszam do czytania