wtorek, 18 marca 2014

2. Takie tam spełniające się marzenia

Rano obudziłam się przez wpadające przez okno promienie słoneczne. Buło kilka minut przed siódmą, ale o dziwo byłam już wyspana. Postanowiłam wstać i wyszykować się przed wylotem. Spakowałam resztę rzeczy, a do bagażu podręcznego wrzuciłam laptop, aparat, MP4 i teczki które wręczył mi mój szef, postanowiłam przejrzeć je w samolocie.
-Dzień dobry- przywitałam paniom Marię która krzątała się jak zwykle po kuchni
-Dzień dobry- odpowiedziała z szerokim uśmiechem- Siadaj zaraz podam śniadanie
-Dziękuję

-A ty się gdzieś wybierasz?-zapytała wskazując na walizki stojące w wejściu
-Tak jadę służbowo do Hiszpanii. Jak mi dobrze pójdzie to to już będzie moja stała praca
-Och Hiszpania. Piękny kraj, słońce, morze, wspaniałe widoki i przystojni mężczyźni- zaśmiała się
-Jadę tam by pracować a nie flirtować z obcymi kolesiami- oburzyłam się z lekka
-Praca nie trwa 24 godziny na dobę, i w czasie wolnym można kogoś poznać, a obca osoba po jakimś czasie przestanie być obca- puściła mi oczko
Nie chciałam drążyć tego tematu. Po śniadaniu zamówiłam taksówkę która zawiozła mnie prosto na lotnisko. W poczekalni było sporo osób, bo okazało się, że jakiś samolot musiał awaryjnie lądować. Poczekałam jeszcze kilkanaście minut, aż usłyszałam ogłoszenie płynące z głośnika, że pasażerowie lotu do Madrytu są proszeni na pokład. Bagaż zdałam już wcześniej, więc teraz ruszyłam prosto na odprawę. Miałam miejsce przy oknie. <fajnie> pomyślałam. Po starcie postanowiłam przejrzeć zawartość teczek. Na początek wybrałam tę z herbem FC Barcelony. W środku była lista zawodników i opisy każdego z osobna. Zaczęłam się już zagłębiać w lekturze, gdy...
-Ooo interesujesz się Barceloną- dopiero teraz zauważyłam kto siedzi obok mnie.
-Tak,ale to - wskazałam na teczkę- to tak bardziej służbowo- uśmiechnęłam się co odwzajemniła
-Tak właściwie to Carlota jestem- przedstawiła się i podała mi rękę
-Agnieszka- odwzajemniłam gest brunetki
-To po co jedziesz do Madrytu?- zaciekawiła się
-Będę komentować mecze dla polskiej stacji telewizyjnej- wyjaśniłam, a ta zrobiła lekko zdziwioną minę- a jaki jest twój cel podróży?
-Wracam z wakacji i pomyślałam, że odwiedzę brata, który tam teraz przebywa. Komentujesz mecze. WOW. Musisz to naprawdę lubić. Ja gdyby nie mój brat który gra, to bym w ogóle tego nie oglądała, no ale czego się nie robi dla braciszka.- zaśmiała się
 Reszta lotu minęła nam na miłej rozmowie. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy przerzuciłam się na Hiszpański. Niestety samolot wylądował i trzeba było się rozstać. Na szczęście wymieniłyśmy się numerami telefonów z obietnicą, że kiedy obie będziemy miały chwilę wolną to umówimy się na kawę.
Pierwsza konferencja na którą muszę iść, zespołu z Katalonii, jest dziś wieczorem. Mam więc kilka godzin dla siebie.Po przyjeździe do hotelu byłam strasznie zmęczona. Postanowiłam więc wziąć relaksującą kąpiel. Tylko jak człowiek ma się relaksować kiedy z sąsiedniego pokoju dochodzą jakieś krzyki i hałasy? Trudno to pewnie jacyś kibice jednej z drużyn. Przypomniałam sobie, że gdy jechałam taksówką to niedaleko mijaliśmy taki ładny park. Zabrałam więc torebkę do której wrzuciłam teczki i wyruszyłam w drogę.
Była piękna pogoda. Słoneczko przygrzewało. Chętnie bym się teraz pobawiła nad jakąś wodą, ale samej to nie zabawa, przecież nie muszę być sama, pomyślałam, możemy przecież z Carlotą zamiast na kawę przejść się na plażę. Zadzwonię do niej jak tylko będę miała czas i zaproponuje jej taką małą zamianę.
Kiedy dotarłam na miejsce przysiadłam na ławeczce na którą padał
 cień rozłożystego drzewa. Lecz i tym razem nie dane mi było spokojnie popracować, gdyż po chwili obok moich nóg pojawił się mały śliczny szczeniaczek.
-Cześć malutki zgubiłeś się?- wzięłam malucha na kolana głaszcząc po mięciutkim futerku.
Zastanawiałam się skąd w parku mógł wziąć się mały szczeniaczek, kiedy usłyszałam kłótnie dwóch mężczyzn.
-Zgubiłeś go. Co my mu teraz powiemy- lamentował jeden z nich
-Ja go zgubiłem przecież to ty chciałeś go zabrać na spacer.- skądś kojarzę te głosy- trzeba było go nie spuszczać ze smyczy.
-smyczy. kto normalny trzyma szczeniaka na smyczy?
-Pewnie ten który nie chce go zgubić
-Przepraszam - przeszkodziłam im by zapytać czy nie chodzi im o tego szczeniaka którego trzymałam.
-sorry dzisiaj autografów nie rozdajemy
-Ja chciałam tylko zapytać czy to tego psiaka nie szukacie- obaj odwrócili się w moja stronę. Teraz wiem skąd kojarzę te głosy. Przede mną stała dwójka graczy samej FC Barcelony.
-Cris maleńki. Myśleliśmy, że straciliśmy cię już na zawszę.- rozpaczał jeden z nich, a konkretniej przystojny brunet w którym rozpoznałam Fabregasa.
-Cesc opanuj się- upomniał towarzysza- przepraszam za kolegę oberwał dzisiaj piłką w głowę, bardzo mocno- podkreślił dwa ostatnie słowa, spoglądając na przyjaciela który z nadmierną czułością tulił szczeniaczka.- Jestem Gerard a ten to Cesc
-Miło mi Agnieszka- przedstawiłam się, a ci zrobili dziwne miny
-Ag...Age...ssha...ty to chyba nie tutejsza jesteś
-Aż tak to widać- zaśmiałam się
-No troszkę. To skąd jesteś?
-Zgadnij- puściłam brunetowi oczko
-Ej to zajmie mu wieczność- oburzył się wysoki blondyn- a my musimy już spadać
-to przedstawisz mi swoje propozycje podczas następnego spotkania- pocieszałam pomocnika, Dumy Katalonii
-A kiedy to będzie?- zaciekawił się
-Prędzej niż myślisz- odpowiedziałam, po czym pożegnałam się z nowymi kolegami. Przeszłam jeszcze kilka parkowych alejek po czym wróciłam do hotelowego pokoju

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz