środa, 28 maja 2014

12. Wy się tylko cieszcie, że nie potraficie czytać po Polsku




Wieczorem, po treningu chłopaków, który większość przesiedziała przygotowując Neymara do konferencji, jakby byłą to jego pierwsza, wszyscy siedzieliśmy w pokoju Victora, by obejrzeć i pośmiać się z naszej  `11`. Po kilkunastu minutach, Gerard zaczął się nudzić, i wymyślił sobie zabawę w fryzjera. Wszystko było by dobrze gdyby nie robił tego na moich włosach. W końcu nie wytrzymałam i wcisnęłam mu do ręki telefon z włączoną jakąś grą, ten z dziwnie zadowoloną miną zaczął coś tam klikać ale nie sprawdzałam już co.
Reporterzy zadawali piłkarzowi pytania związane głównie z klubem, i zespołem, ale zawsze musi się wyrwać jakiś narwaniec , i tym razem ktoś zapytał go o te zdjęcia z przed dyskoteki. A ten jakby nigdy nic zaczął gadać o swojej nowej miłości. Jako dowód pokazał swój telefon z włączoną jakąś przesłodzoną rozmową, pełną buziaczków  i serduszek
-Ja ciebie też- powiedział prosto do kamery. Inez- tak zwracają się do mnie piłkarze Barcy, a Neymar dostawał sms-y wtedy kiedy Gerard robił sobie niby przerwy w grze
-Zabiję was- wydarłam się na cały pokój, a przerażeni piłkarze spojrzeli na mnie jak na wariatkę. Tylko jeden uśmiechał się jak głupi do sera. Więc teraz wszyscy spoglądali na niego oczekując wyjaśnień.
-Oj no to był jego pomysł- wskazał na telewizor
-Czyli  te sms-y były od ciebie?- zdziwił się Messi
-Nie ode mnie tylko Gerarda-  wytłumaczyłam się szybko
-Teraz to ja już nic nie rozumiem- zmartwił się Pedro
-Bo dałam mu swój telefon by odwalił się od moich włosów
-To Ney prosił mnie bym załatwił  mu twój numer
-I to ma być ta jego zemsta? Pff. Jak ja was opiszę w następnym artykule to wy się cieszcie, że po Polsku czytać nie umiecie- pogroziłam
Po godzinie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Następnego dnia kiedy chłopacy byli już na treningu ja jeszcze leżałam sobie w łóżku. Dopadł mnie leń, więc  spotkaliśmy się dopiero po południu w pomieszczeniu przerobionym na potrzeby piłkarzy, był to tak jakby salon gier. Miałam już dość samotności więc zabrałam laptop i udałam się do nich. O dziwo ucieszyli się nawet na mój widok. Usiadłam sobie na kanapie pomiędzy Cescem a Pedro, i kontynuowałam oglądanie nowego odcinka mojego ulubionego serialu.
-Inez możesz mi pomóc chwilkę?- zawołał mnie jak zwykle Gerard
-Dobra- odłożyłam laptop na stolik, i upomniałam piłkarzy by uważali na kabel od ładowarki leżący na podłodze- o co chodzi?
-Bo wiesz, chodzę z Shaki już od ponad roku, i …- nie dokończył bo po pomieszczeniu rozniósł się głośny huk. Spojrzałam w tamtym kierunku i co ujrzałam? Mój laptop leżący na podłodze nie nadający się do dalszego użytku
-Odkupię- rzucił szybko Neymar, który spowodował śmierć mojego skarbeczka
-Przez ciebie nie wiem czy Derek żyje.  Właśnie miał stoczyć ważną bitwę z Deukalionem i nie wiem co się dalej stanie- wyrzuciłam zrozpaczona
-YYY a kto to jest Derek?
-Bohater mojego ulubionego serialu,, i właśnie miał walczyć z Deukalionem alfą sfory alf i oni by chcieli, by on się do nich dołączył, ale Derec tego nie chce bo wtedy musiał by zabić swoją sforę
-Dobra rozumiem
-Ale ja nie wiem czy on przeżył- wiem zachowuję się jak dziecko…
-Coś wymyślę
-Ciekawe co? O ile mi wiadomo, żaden z was nie ma przy sobie komputera z dostępem do Internetu
-Chodź ze mną- złapał mnie za dłoń a w tej chwili, po plecach przeszedł mnie dreszcz, wyczuł to spojrzał mi w oczy, uśmiechnął się i ruszył dalej.
-Gdzie idziemy?- Zapytałam kiedy weszliśmy do windy
Kiedy drzwi się zasunęły oparłam się plecami o ścianę. <Jak ja nie lubię małych przestrzeni> Po chwili Neymar stanął przede mną, a swoje dłonie oparł o ścianę obok mojej głowy, i patrzył się głęboko w moje oczy. To ja pierwsza nie wytrzymałam i zbliżyłam swoje usta do jego tak by mogły się złączyć w namiętnym
pocałunku. Jego ciało coraz bardziej napierało na moje co wywoływało u mnie dreszcze.
 Swoimi dłońmi masowałam jego kark, a on gładził moje plecy. W tej chwili nic się dla nas nie liczyło, ważna była tylko ta druga osoba.

11. A co ty mi możesz zrobić?




-I co chciał?- zaciekawili się wszyscy piłkarze, razem ze mną, kiedy Brazylijczyk wrócił po kilkunastominutowej rozmowie z trenerem
-A nic ciekawego. Oznajmił mi, że mam wieczorem konferencje prasową. Mam wam także przekazać że trening dopiero o 16.00 do tej godziny mamy wolne ale nie mamy opuszczać terenu hotelu
-A co to jakieś więzienie- oburzył się Pique
-Oj Gerard po prostu boją się, że się zgubicie. Wiesz takie duże miasto- naśmiewałam się z nich spoglądając perfidnie na Neymara
-Nie denerwuj mnie bo się doigrasz- pogroził mi patrząc prosto w oczy
-A co ty mi możesz zrobić?- przyjęłam wyzwanie i teraz mierzyliśmy się spojrzeniami
-Wisz- zaczął z cwanym uśmieszkiem- dzisiaj mam spotkanie z dziennikarzami, a ich chyba zainteresuje kim jest tajemnicza blondynka ze zdjęcia
-Nie zrobisz tego!- chyba bardziej próbowałam przekonać siebie niż jego
-Chcesz się przekonać?- uśmiechnął się i ruszył w stronę pokoju, który dzielił z Danim Alvesem. Stałam tak jeszcze dłuższą chwilę aż wreszcie ocknęłam się dzięki chichotom dwójki z katalońskich piłkarzy
-Co będziecie robić do 16? – zapytam bo przecież muszę coś opisać a nie mam zamiaru przebywać w większych zbiorowiskach ludzkich, którzy nie do końca wiedzą co się wczoraj wydarzyło, za to widzieli dzisiejsze gazety
-Pewnie wszyscy będą siedzieć przy basenie, a po co ci to?
-Przecież muszę coś opisać nie?
-Ale to powinnaś być przy nas i obserwować
-Po co? Skoro i tak wiem co będziecie robić
-Neymarowi się to nie spodoba
Nie skomentowałam ostatniej wypowiedzi Cesca , tyko skierowałam się do siebie. Podłączyłam słuchawki do odtwarzacza, i słuchając muzyki na full zastanawiałam się co mam dalej robić. Postanowiłam wysłać szefowi początkowy zarys mojego reportażu. Zajęło mi to około godzinę jak nie więcej. Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Przerażona podskoczyłam, przez co spadłam z łóżka na którym siedziałam, po chwili spojrzałam na sprawcę całego zamieszania, i pomyślałam, że zaraz wyjdę z siebie.
-Czego ty znowu ode mnie chcesz- wysyczałam przez zęby, masując obolały tyłek na który spadłam
-Nie przyszłaś do nas, a ja się już stęskniłem więc postanowiłem cię odwiedzić- niezrażony moim brakiem uprzejmości rozsiadł się na łóżku i spojrzał w mojego laptopa- matko po jakiemu to?
-Zgaduj- rzuciłam kąśliwie, przecież to n jako pierwszy odkrył skąd pochodzę
-Nie bądź nie miła, i chodź dotrzymać nam towarzystwa przy basenie- spojrzał na mnie tymi ślepakami którym nie potrafię się oprzeć
-Dobra idź, a ja jak się przebiorę to d was dołączę- sama się zdziwiłam, że tak szybko się zgodziłam
-Myślałem, że dłużej zajmie  mi przekonywanie ciebie – i do tych ślepek doszedł jeszcze ten uśmiech…… ugh 
-A tu patrz taka niespodzianka
-Zadowolony Neymar opuścił mój pokój, a ja zabrałam się za poszukiwanie mojego stroju kąpielowego. Ubrałam go a na wierzch wciągnęłam zwiewną sukienkę. Gotowa już wzięłam jeszcze tylko telefon i ruszyłam na spotkanie z piłkarzami
-Co wy tacy spokojni?- zapytałam się chłopców kiedy dotarłam na miejsce.  Leżeli oni sobie grzecznie na leżaczkach popijając soczki
Jednak nie usłyszałam odpowiedzi, bo ktoś złapał mnie w pasie i wrzucił do najgłębszego z basenów, na szczęście zdążyłam odłożyć telefon na fotel stojący obok. Od razu zaczęłam się topić, znaczy się udawać, że się topię, i obserwowałam kątem oka co dzieję się na brzegu. Widocznie dobrze mi szło bo ten który wrzucił mnie do wody nie wiele myśląc wskoczył mi na ratunek. Zdążył tylko zdjąć koszulkę, i przez ten widok 
omal naprawdę nie zachłysnęłam się wodą. Kiedy był już obok mnie zarzuciłam mu ramiona na szyi, wtulając się w niego mocno by ukryć moje rozbawienie
-Przepraszam nie wiedziałem, że nie potrafisz pływać- mówił ze skruchą w głosie
-A kto powiedział, że nie umiem?- odepchnęłam go po czym samodzielnie dopłynęłam do brzegu.-Byłabym dobrą aktorką nie sądzisz-  puściłam mu oczko
-Teraz już przesadziłaś- mruknął Brazylijczyk wychodząc z basenu, i wylewając sobie wodę z butów których nie zdjął podczas akcji ratunkowej- Ja się zemszczę zobaczysz- mówił do siebie.

10 Udało by mi się, gdyby nie te wścibskie dzieciaki.




Obudziły mnie rażące promienie słoneczne wpadające przez okno. Chwile zajęło mi przemyślenie gdzie jestem i jak się tu w ogóle dostałam. Po chwili znałam już odpowiedź na pierwsze pytanie. Otóż leżałam sobie spokojnie w łóżeczku w moim pokoju hotelowym, ale za żadne skarby nie przypominam sobie jak tu dotarłam., ostatnie co pamiętam to pocałunek z Neymarem i zdjęcie. O nie! Chcę umrzeć nie pokarzę się więcej na ulicy. Dobra może nie od razu umierać, ale trochę więcej snu by się przydało.  Tak to dobra myśl i pewnie podjęłabym jakieś dalsze kroki w tym kierunku, gdyby moja poduszka się nie unosiła, i nie mruczała. Zaraz mruczała? Przerażona szybko otworzyłam oczy i wyskoczyłam z łóżka. Po drugiej jego stronie właśnie budził się Neymar.
-Co ty tu robisz?!
-Spałem dopóki nie zaczęłaś się wiercić i wrzeszczeć- odparł lekko zachrypniętym głosem
-Ale dlaczego spałeś w moim łóżku?!
-Ciszej kobieto. Czy ciebie w ogóle głowa nie boli? – zakrył głowę poduszką kompletnie mnie ignorując
-Właściwie to boli- powiedziałam sama do siebie. W torebce poszukałam środki przeciwbólowe, zażyłam jeden popijając wodą stojącą koło łóżka. Właściwie to wczoraj jej tutaj nie było, ktoś musiał ją tutaj położyć w nocy, ale tym zajmę się trochę później. Kiedy już jako tako zaspokoiłam pragnienie, doskwierające mi po wczorajszej imprezie, rzuciłam trzymanymi przedmiotami w gościa śpiącego na moim łóżku.
-Ałł- od razu się obudził i zdjął poduszkę z twarzy- dzięki, ale następnym razem pamiętaj by zrobić to delikatniej
-Nie będzie następnego razu
-Jesteś tego pewna?- zapytał, poruszając śmiesznie brwiami, usiadłam obok niego na łóżku i wtedy do głowy przyszła mi głupia myśl
-Ej, ale my tej nocy, nic nie …ten… no… wiesz o co mi chodzi- powiedziałam a ten prawie zachłysnął się pitą wodą
-zważając na to, że ty jesteś ubrana, a mnie ktoś tylko pozbawił koszulki- spojrzał na mnie znacząco- to nie my nic ten no tego- znowu poruszał brwiami a mi ulżyło
-Nie patrz tak na mnie ja cię nie rozbierałam
-Taka jesteś pewna? Przed chwilą nawet nie wiedziałaś czy my coś ten tego- zaśmiał się z użytego wcześniej prze ze mnie określenia
-Och zamknij się, i lepiej nic nikomu nie mów- pogroziłam mu palcem, a ten się tylko zaśmiał już chciałam mu coś odpowiedzieć, ale przeszkodziło mi pukanie, a właściwie walenie do drzwi
-Inez! Inez!- usłyszałam wołanie Fabregasa
-Czego? – zawołałam nie ruszając się z łóżka
-Nie ma czasem u ciebie Neymara?- zapytał przez zamknięte drzwi Pique
-Nie. A co on miałby tu robić? – postanowiłam zgrywać głupka i nie rozgłaszać tego, że spędziłam z Neymarem noc w jednym łóżku, a ten tylko chichrał się pod poduszkom. Przynajmniej nie było go słychać.
-A to dziwne wczoraj jak was tu przyprowadziliśmy…
-Cicho- zagłuszył go Gerard, ale ja już zdążyłam usłyszeć wystarczająco, by wiedzieć kto jest odpowiedzialny za szok jakiego doznałam dzisiejszego poranku.
-Że co?! Ja was słucham?!- szybko znalazłam się przy drzwiach, otworzyłam je by ujrzeć jak dwójka piłkarzy szykuję się do ucieczki- O nie moi kochani- wciągnęłam ich do pokoju za koszulki- Teraz opowiecie mi wszystko ładnie, o co chodziło z tym pomysłem by umieścić nas razem w pokoju i kto to w ogóle wymyślił?
-Czemu się tak denerwujesz? Przecież nic się nie stało
-Ale mogło się stać
-Ale nie stało- upierał się przy swoim Pique
-Dobra to czyj to był pomysł?- zapytałam a wtedy Fabregas , pokazał palcem na Gerarda, a Gerard na Fabsa. No jak w przedszkolu. Zaczynam się zastanawiać czy ja opisuje życie podczas mistrzostw piłkarzy najlepszego klubu, czy dzień z życia przedszkolaka.
-Ej co ty na mnie pokazujesz?- oburzył się Geri, kiedy zorientował się co robi jego przyjaciel- przecież to ty gadałeś jak to oni ładnie  razem wyglądają, i jaką fajną parom mogli by być…
-Że co?!- obudził  się nareszcie napastnik i usiadł na łóżku
-O Neymar, wszędzie cię szukaliśmy- próbował zmienić temat Pique- kto by się spodziewał, że znajdziemy cię akurat tutaj
-Nie zmieniaj tematu, tylko gadaj jakie głupie pomysły chodzą wam po główkach
-Oj no bo to wszystko jego wina- poddał się Gerard i opowiedział nam wszystko jak to Fabs widział nas wczoraj całujących się i postanowił sobie doprowadzić nas przed ołtarz
-I udałoby mi się, gdyby nie te wścibskie dzieciaki- wyjechał z gadką ze ScoobyDoo
-Fabsiu nie ta bajka
-Oj no udało by mi się. Gdyby Pique nie wygadał planu. I wreszcie byłbym świadkiem na czyimś ślubie- posmutniał widać, że mu na tym bardzo zależało
-Fabsiu, obiecuje ci, że zostaniesz moim świadkiem na ślubie- zapewniłam przyjaciela- o ile mój przyszły  mąż się na to zgodzi- dodałam ciszej, wątpię bym takowego znalazła
-Jej!- zawołał zadowolony- zastanę świadkiem na ślubie Inez. Neymar się na pewno zgodzi-  z tak radosnymi okrzykami wybiegł z pokoju, nie dając mi wytłumaczyć, i wyprowadzić go z błędu
-A więc, przyszła, żono- podkreślił dwa ostatnie słowa- co teraz robimy?
-Nie nazywaj mnie tak i idź się przebierz do siebie, bo na śniadanie trzeba iść
-Dlaczego mam tak nie mówić? Przecież bierzemy ślub
-Moje niedoczekanie- skomentowałam tylko
-Kotku, ty mój kwiatuszku, perło moja najdroższa cóż mam uczynić byś za mnie wyszła-  wydurniał się
-Hmm naucz się mojego języka- pomyślałam, że śmiesznie by było posłuchać jak mówi po Polsku, ale to nie zmienia faktu, że nie będzie żadnego ślubu
-Już pędzę szukać korepetytora- ukłonił się i wybiegł na korytarz, bez koszulki, ale to drobiazg.
Kiedy wreszcie zostałam sama wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam do hotelowej restauracji, gdzie czekała już większość. Dosiadłam się do chłopaków którzy się jakoś dziwnie uśmiechali
-Neymar do mnie- zawołał trener wchodząc do pomieszczenia. Wszyscy nagle spoważnieli, i oczekiwali tego co się stanie.

9. Samo tak wyszło



Tak jak się spodziewałam klub był pełen ludzi. Panował tu hałas i zatłoczenie. Niestety piłkarze podlegają specjalnemu traktowaniu, tak więc od razu znalazła się dla nas wolna loża na piętrze w strefie dla VIP-ów, gdzie już nie było tak wielu ludzi. Ze swoich miejsc mieliśmy idealny widok na parkiet. Na parterze znajdował się jeden bar i kilka małych stolików, pozostałą cześć stanowiło miejsce do tańczenia. Zaś drugi bar był na piętrze. Od razu kiedy tu  weszliśmy, Sergio udał się po drinki, które przyniósł po kilku minutach. Uznał on tylko, że niedługo znów wysłalibyśmy go po alkohol, tak więc przyniósł nam po dwa, które i tak każdy wypił za razem.  Coś przewiduję, że jutro co niektórzy mogą mieć problemy z bólem głowy, a wśród nich mogę się znaleźć ja.
-Czy mogę prosić panią do tańca?- z grzecznościom zapytał Sergio. Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy razem na parkiet.  Po godzinie na liście osób z którymi zdążyłam zatańczyć mogłam zapisać wszystkich piłkarzy, z którymi tutaj przyszłam, oprócz Neymara, on wolał flirtować z jakimiś laskami przy barze. Oczywiście pomiędzy tańcami zdołaliśmy znaleźć chwilę na przerwę by się napić. W  obecnej chwili nie wiem po ilu jestem drinkach, ale z lekka szumi mi w głowie, więc musiało ich trochę być. Udałam się w kierunku toalety by zrobić sobie przerwę z dala od piłkarzy, gdy nagle ktoś mocno chwycił mnie za rękę. Odwróciłam się z uśmiechem, myśląc, że to jeden z nich, jednak mina mi zrzedła, kiedy zamiast któregoś z chłopaków, zobaczyłam tego komentatora z dzisiejszego meczu. Miał chyba więcej wypite niż ja a na jego twarzy widniał lubieżny uśmieszek.
-cześć kotku! Tęskniłaś za mną?
-Nie. Puść mnie- poprosiłam, ale ten nic sobie z tego nie zrobił tylko ruszył w nieznanym mi kierunku. Próbowałam wyrwać swoją dłoń z jego uścisku, ale nawet pijany był ode mnie silniejszy
-Puść mnie! Do cholery puszczaj- szamotałam się lecz nic to nie dawało. Kiedy już straciłam nadzieję na jakąkolwiek pomoc, pojawili się Neymar z Fabregasem.
-Puść ją- zażądał ten pierwszy
-Niema takiej opcji- wybełkotał- ona jest moja
-Ty chyba chory jesteś- odparłam, a ten znowu  mnie pociągnął sprawiając przy tym ból
-Nie mów tak kotku- przyciągnął mnie jeszcze bliżej, aż poczułam odór alkoholu z jego ust
-Zostaw ją- odepchnął go brutalnie Neymar, tak, że ten upadł na podłogę. Stanął przede mną jakby chciał obronić mnie własnym ciałem. Co jak co ale w tej sytuacji nie będę wybrzydzać, i wypominać jego wcześniejszego zachowania.
-Dobra spokojnie chłopaki- próbował załagodzić Andre widząc, że nie ma szans z dwójką napakowanych piłkarzy, szybko pozbierał się z podłogi i wmieszał w bawiący tłum.
-Dziękuję- wtuliłam się mocno w Fabregasa, który uspokajająco głaskał mnie po ramieniu.
-Spokojnie mała nie pozwolimy by ktoś cię skrzywdził- niby zwykła obietnica wypowiedziana „od tak” a pomogła mi poczuć się pewniej.
-A ja?- przypomniał o sobie Brazylijczyk, na co w odpowiedzi wytknęłam mu język 
i dalej wtulałam się w Fabsa. Po tym Neymar wyglądał na zdenerwowanego.
-O Daniella dzwoni- oznajmił Cesc patrząc na wyświetlacz telefonu- zaraz wrócę- i odszedł zostawiając mnie na pastwę wilka, a ten jak na drapieżnika przystało, zbliżał się powoli ku mnie, jakby czaił się na ofiarę.
-Masz jakiś problem? Zapytała kiedy staliśmy już kilka centymetrów od siebie.
-Może i mam- odpowiedział spoglądając głęboko w moje oczy.
-To idź go sobie rozwiąż na zewnątrz- delikatnie go odepchnęłam ale on ani drgnął
-Skoro tak uważasz
Już drugi raz dzisiaj jestem przez kogoś wyprowadzana. Tym razem nie jest to ani trochę brutalne ,on po prostu idzie przodem trzymając mnie za rękę, a moje nogi same podążają za nim. Co ja bredzę? Skarciłam się w myślach, ale już zdążyliśmy wyjść z klubu. Ta i ciekawe po co my tu przyszliśmy. Ciemność nocy rozświetlały tylko uliczne lampy i neonowy szyld z nazwą klubu.
-Nie znoszę kiedy ktoś wytyka na mnie język- mówił to, ale przyglądał mi się jakby myślał o czymś zupełnie innym.
- I co mi…- zaczęłam ale nie pozwolił mi dokończyć. Kładąc dłoń na moim karku przyciągnął zdecydowanym ruchem moją twarz bliżej swojej, i pocałował namiętnie.  Z początku nie odwzajemniłam pocałunku, ale potem… <samo tak wyszło> taa nawet w myślach się oszukuję. Po prostu nie byłam w stanie oprzeć się tym słodkim i gorącym ustom. < Jak on wspaniale całuje> . Staliśmy tak nie myśląc o niczym pochłonięci pocałunkiem, i pewnie stalibyśmy tak dalej gdyby nie błysk aparatu.
-Cholera- przerażona odepchnęłam piłkarza i szybko wróciłam do klubu.
No to już wiem co będzie hitem jutrzejszych gazet. Jestem wściekła na siebie jak mogłam być taka głupia., i dać mu się pocałować, nie żeby mi się ni podobało… po prostu jestem głupia, jak to się rozniesie będę skończona. Wróciłam do stolika przy którym wszyscy siedzieli. Na wstępie wypiłam trzy setki, ci patrzyli na mnie jak na nienormalną, ale nie zapytali co się stało. Dosiadłam się do nich, chwilę później wrócił także Neymar. Nie spojrzałam nawet w jego stronę. Piłam równo z chłopakami, oni jeden kieliszek ja dwa. W końcu polska krew= mocna głowa. Jednak długo tak nie pociągłam. Niedługo po tym urwał mi się film i mam tylko nadzieję, że nie zrobiłam już nic głupiego

8.Z przystojnego piłkarza staniesz się brzydkim bezrobotnym



Dojechaliśmy klubowym busem, pod hotel. Przez całą drogę panował istny Sajgon. Jedni śpiewali, inni tańczyli, kolejni zaś robili sobie słitfocie z rąsi. Tylko eden zachowywał się spokojnie, a dokładniej to był chyba smutny. Siedział sam ze słuchawkami na uszach. Nie obchodziło go to co wyrabiali jego kumple. Zrobiło mi się go żal, bo wiem że przyczyniłam się trochę do jego złego nastroju. On chciał mnie przeprosić a ja zachowałam się jak…  no powiedzmy, że po prostu źle. Postanowiłam więc przyjąć jego przeprosiny, w tym celu zmieniłam swoje miejsce i usiadłam obok niego. Jednak ten siedział z zamkniętymi oczami i nawet nie zauważył mojego przemieszczenia.
-Ej..- ocknął się dopiero kiedy zdjęłam mu słuchawki, jednak potem znowu się zawiesił zobaczywszy kto siedzi obok.
-Hej- przywitałam się uprzejmie- przyszłam ci tylko powiedzieć, że przyjmuję twoje przeprosiny- oznajmiłam zakładając sobie jego słuchawki,, ale tak, że nadal go słyszałam
-Kto powiedział, że moje przeprosiny są nadal aktualne?- i tak rozpoczynała się nasza standardowa rozmowa.
-Nie zaczynaj- pogroziłam mu do żartów palcem
-Wiesz po tym jak powiedziałaś, że sprzedasz prezent ode mnie- oburzył się jak pięcioletnie dziecko.
-Oj no przecież żartowałam. To będzie wspaniała pamiątka kiedy już wrócę do kraju
-No chyba, że tak w takim razie przeprosiny są aktualne.
-To ja je przyjmuję- powiedziałam a on się uśmiechnął 

Jeżeli  kiedykolwiek myślałam, że uśmiech jakiego kol wiek Andre jest wspaniały to ja nie wiem jak mam opisać uśmiech tego Brazylijczyka. Jeszcze połączony z tymi brązowymi oczami… po prostu można się było zakochać, nie żeby coś. Chociaż może… nie, nie ma o tym w ogóle mowy- skarciłam się w myślach. A ten dalej się uśmiechał jak głupi do sera patrząc na mnie.
-Jesteśmy na miejscu!- krzyknął z początku autobusu Tito
-To do zobaczenia- oddałam mu jego sprzęt grający- a tak po za Tm fajna muzyka- skomentowałam kilka utworów które zdążyłam przesłuchać, znalazły się tam między innymi utwór MIchela Tello a zaraz po nim machin Gun Kelly z utworem „ Swing Life Awey”  moje ulubiona piosenka< no nie powiem złapał u mnie piłkarzyk plusa>
Szłam już w kierunku mojego pokoju kiedy zatrzymał mnie Pique
-Musisz się pośpieszyć
-że co?- nie zrozumiałam o co mu chodzi
-No masz godzinę by przyszykować się na imprezę
-ale na jaką imprezę? Ja się nigdzie nie wybieram. Idę spać
-No nie mów, że nie idziesz z nami świętować zwycięstwa- nie odpowiedziałam tylko ruszyłam w dalszą drogę, by jak najszybciej znaleźć się w łóżeczku- Ej chłopaki Inez nie chce iść z nami na imprezę- usłyszałam jak za moimi plecami woła do reszty
-Co jest wymię kasz?- nie wiem skąd nagle przede mną pojawił się Neymar, ze swoją jakże denerwującą gadką. Myślałam, że się dogadaliśmy a on znów wkracza na wojenną ścieżkę.
-Widzimy się za godzinę w recepcji-odpowiedziałam Gerardowi- ja nigdy nie wymiękam- dodałam tak żeby tylko on usłyszał. Nie dam mu tej satysfakcji i pójdę na tę imprezę.
Wreszcie Dalimi spokój i mogłam dostać się do swojego pokoju, ale co mi po tym kiedy nie mogę się położyć do łóżeczka, tylko muszę się przygotować do jakiejś tam imprezy. A jakbym tak zasnęła, może nikt by nie zauważył mojej nieobecności. Taa Aga na co ty liczysz, nawet Cesc nie jest tak zakręcony by nie zauważyć nieobecności jedynej dziewczyny z tego hotelu, tak tutaj nawet obsługa jest płci męskiej. Chcąc czy nie chcąc zebrałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Po piętnastu minutach stałam w samym ręczniku przed szafą zastanawiając się w co się ubrać. Ostatecznie postanowiłam się zbytnio nie stroić. Wybrałam czarne legginsy ze skórzanymi wstawkami i złotymi łańcuszkami i zieloną luźną bokserkę. Całą moją kompozycje dopełniały czarne buty na 10 centymetrowym korku, które miały mi pozwolić chociaż przez chwilę poczuć się wyższą chociażby od biednego Xaviego, który dzisiaj ze swoimi 168 centymetrami będzie musiał dzisiejszego wieczoru spoglądać na mnie do góry. <Oj jaka ja niedobra> Włosy zostawiłam rozpuszczone, nałożyłam jeszcze delikatny makijaż  dobrałam kilka dodatków i byłam już gotowa do wyjścia. Zabrałam jeszcze torebkę i wyszłam z pokoju. Co mnie zdziwiło w recepcji był tylko Neymar.
-A gdzie reszta? -zapytałam przecież było już 10  minut po umówionym czasie.
-Szykują się, pewnie zaraz zejdą. Ładnie wyglądasz
-Dzięki on także wyglądał ciekawie, ale mu przecież tego nie powiem. Ubrany był
w zwykły czarny t-shert, który opinał jego wyrzeźbione mięśnie, miał jeszcze zwykłe dżinsowe spodnie i białe najki. Na głowie miał jeszcze biały fullcap, który mu zabrałam i założyłam sobie.
-ładnie mi prawda?- przejrzałam się w lustrze i zrobiłam kilka głupich min, a on wyglądał na zdziwionego moim zachowaniem.
-No co? Chciałeś się kumplować to teraz cierp
-Jak chcesz to mam jeszcze zegarek- wskazał na lewy nadgarstek gdzie znajdował się ów przedmiot.
-Nie nie mogę ci go zabrać. Jeszcze nie zdążysz wrócić do hotelu przed północą, i z przystojnego piłkarza staniesz się biednym bezrobotnym- zaśmiałam się
Ty- wskazał na mnie palcem- uważasz że ja- wskazał uw częściom ciała na siebie-  jestem przystojny? –zbliżył się na niebezpieczną odległość.
-Nie nie o to mi chodziło- zaczęłam się tłumaczyć
-Właśnie o to ci chodziło- pochylił się delikatnie ku mnie- uważasz że jestem przystojny- szepnął mi na ucho delikatnie je muskając ustami
-Jesteśmy!- zawołał Fabregas zbiegając ze schodów a za nim cała reszta ekipy, Neymar cofnął się speszony -oł chyba w czymś przeszkodziliśmy.
-Idziemy, czy będziemy tak stać w tym korytarzu całą noc- zdenerwowałam się
-Spokojnie mała, złość urodzie szkodzi- uspokajał mnie Messi
-No nie powiem kto tu jest teraz mały- odgryzłam się, pierwszy raz wypominam komuś wzrost.
-Uuuu Leo, ale ci dowaliła- śmiał się Sergio
-Wiesz to nie ja muszę być od niej wyższy- wskazał dyskretnie na Neymara, ale ja i tak to widziałam.
-Nie no ja z wami nigdzie nie idę. Wracam do łóżka
-Dobra przepraszamy, więcej nie będziemy, przyrzekam- deklarował Fabregas
Tak więc wyszliśmy w końcu z hotelu i spacerem udaliśmy się do klubu znajdującego się zaledwie kilka budynków dalej

7. Dosypali ci czegoś do wody czy jak?


-Jestem w pracy nie mam czasu na pogaduszki- wyminęłam go i ruszyłam dalej obserwować piłkarzy.
Wreszcie po dwóch godzinach wypełnionych wygłupami i śmiechami znaleźliśmy się na stadionie. Chłopacy odbywali trening przedmeczowy, a ja starałam się spisać spostrzeżenia związane z dniem spędzonym z zawodnikami FC Barcelony. Niestety moje starania poszły na marne, gdyż cały czas moja uwaga skupiała się na zawodniku noszącym numer 11 na swojej koszulce. On jakby wyczuł, że na niego patrzę, obrócił się kilka razy w moją stronę, wtedy ja udawałam, że pilnie zapisuję coś w notesie.
 Jakieś półtorej godziny później na stadion zaczęli schodzić się kibice, tak więc i ja udałam się na swoje miejsce dla komentatorów.
-Hej! Ty też tutaj?- zdziwił się jeden z Hiszpańskich dziennikarzy
-No- potwierdziłam. <Dlaczego wszystkich musi dziwić mój zawód>
-Przepraszam cię za moją reakcję- uśmiechnął się uroczo- pierwszy raz spotykam się z kobietą w tej pracy. Tak w ogóle to Andre jestem- podał mi dłoń którą uścisnęłam
-Agnieszka- odpowiedziałam
-Ładne imię chociaż nie potrafię go powtórzyć- zaśmiał się- Skąd jesteś?
-Z Polski- nie no genialny ma ten uśmiech, aż sama zaczęłam się uśmiechać
-A to teraz łapię skąd to takie imię odmienne. Jak myślisz kto wygra dzisiejsze spotkanie?
--Jak to kto? Bez wątpienia Barcelona- odpowiedziałam pewna swego
-O widzę, że fanka. Założę się, że malago zdobędzie dzisiaj chociaż jeden gol
-O co się założysz?- podjęłam tę grę
-Jeżeli ja wygram stawiasz Kwę i ciastka, jeżeli ty wygrasz wtedy ja stawiam
-Zgadzam się- przypieczętowaliśmy zakład uściśnięciem dłoni
-No to klub już wiem a kto jest twoim ulubionym piłkarzem?
-Ej a kto powiedział, że Barca to mój jedyny ukochany klub? A piłkarz to Carles Puyol
-Wow myślałem, że powiesz Neymar albo Messi a tu taka niespodzianka. A jakiemu klubowi jeszcze kibicujesz, chyba mi nie powiesz, że Realowi- na wzmiankę o Madryckim klubie jego oczy zabłyszczały< tak teraz wiem komu on kibicuje>
-Neymar to dobry zawodnik, ale jeszcze wiele lat nauki przed nim. Messi? Owszem podziwiam go zasługuje na wszystkie wręczone mu nagrody. Jednak to Carlesa obdarzyłam największym szacunkiem. Jest wspaniałym piłkarzem, kapitanem a także człowiekiem. Miał wiele okazji by się poddać, chociażby ta ostatnia kontuzja a jednak tego nie zrobił i za to go właśnie podziwiam. A drugi klub który znajduje się w moim sercu to Lech Poznań.
-Widać, że wiesz o czym mówisz- ocenił moją wypowiedź. A twojego klubu nie znam przykro mi
- nic nie szkodzi to polski klub mało kto go tu kojarzy
-A ty nie zapytasz się jakiemu klubowi kibicuję?- upomniał się
-Klub to Real Madryt a piłkarz nie wiem Ronaldo, albo Casillas odpowiedziałam a go na chwilę zatkało
-Skąd wiedziałaś?
-Cóż ci ja mam powiedzieć -zaśmiałam się – po prostu jestem wspaniała
-Tak zdążyłem zauważyć- odparł przyglądając mi się od góry do dołu z dziwnym wyrazem twarzy co mnie lekko odtrąciło
-wiesz co ja już chyba powinnam iść zająć swoje miejsce- chciałam się oddalić od tego typka jak najdalej i w najszybszym czasie.
-Jasne. Pamiętaj o mnie jakbyś czegoś potrzebowała, albo chciałabyś się przejść w jakieś bardziej ustronne miejsce- zaproponował zalotnie poruszając brwiami
-Taa zapamiętam- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w przeciwnym kierunku
Cofam to co pomyślałam o jego uśmiechu on wcale nie był uroczy. A ta propozycja o pójściu w ustronne miejsce? Co on sobie do cholery myśli? Jak człowiek z którym rozmawiasz już dłuższą chwilę i uważasz go za nawet interesującego  mężczyznę może okazać się takim debilem. Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna, że ciągle trafiam na jakiś pomyleńców?
Nareszcie mecz się rozpoczął. Od pierwszego gwizdka można było zaobserwować lepszą formę i postawę zawodników Blaugrany.  Jednak nadal nikomu nie udało się pokonać bramkarza. Carlos Kameni w przeciwieństwie do reszty swoich współzawodników był w doskonałej kondycji. Nie dawał się mocnym strzałom Messiego, i pięknym zwodom Neymara, aż w 25 minucie Brazylijczykowi się wreszcie to udało. Piłka po jego strzale odbiła się od wewnętrznej strony słupka i wpadła do siatki. Na trybunach zabrzmiały wiwaty a większość zespołu rzuciła się w ramiona dwudziesto-jedno letniego piłkarza. Przez moment wydawało mi się, że nawet spojrzał w moim kierunku i się uśmiechnął, ale to na pewno tylko moje urojenia. Do końca połowy wynik utrzymał się bez zmian. Po przerwie Katalończycy grali jakby otrzymali nową drugą parę skrzydeł. Do końca spotkania padły jeszcze dwa strzały jeden Messiego drugi Fabregasa, który na boisku był zupełnie inny niż poza nim. Przy obu tych golach asystował młody Brazylijczyk przez co został wybrany zawodnikiem meczu.
Kiedy już większość widzów opuściła stadion zeszłam do miejsca gdzie obecnie przebywali piłkarze by pogratulować im wygranej.
-Cześć-przywitałam się z Cesciem który poza boiskiem stał się taki jak zawsze. Biegał po szatni bez koszulki < nie żeby tan widok mnie zasmucał czy coś> rzucając w Gerarda butami. Ja mu współczuję tych siniaków które zapewne jutro będzie posiadał- gratuluję zwycięstwa no i oczywiście pięknej bramki.
Po kilkunastu minutach złożyłam gratulacje, już wszystkim nawet trenerowi, oprócz jednego zawodnika. Akurat temu któremu zapewne najbardziej należały się gratulacje. Siedział w tej chwili sam na ławeczce pod szafkami z nikim nie rozmawiał, tak jakby się w ogóle nie cieszył ze swojego zwycięstwa, przez chwilę nawet zrobiło mi się go żal, ale chwilę potem mi przeszło bo przypomniały mi się jego docinki.
-A temu co jest- odwróciłam się z pytaniem do Gerarda
-Nie wiem ale pewnie zaraz mu przejdzie
-Skąd ta pewność?
-Ma tak od kilku dni, dokładniej to od kiedy jesteśmy w Madrycie. Uwierz mi posiedzi tak przez parę minut a potem znów będzie tym samym zaciętym Brazylijczykiem. –ta to mnie pocieszył odwróciłam się by sprawdzić czy nadal siedzi na swoim miejscu, ale go tam nie było, za to stał tuż za mną przez co kiedy się odwróciłam mogłam się dokładniej przyjrzeć jego tatuażowi na piersi.
-A ty co tutaj robisz?- spytał spoglądając na mnie z góry, ta był ode mnie wyższy, ale to żadna nowość gdy się ma 1.65 metra.
-Stoję-odpowiedziałam sarkastycznie
-Ej nie bądź taka niemiła
-A to niby dlaczego?
-o mam dla ciebie prezent
-A co? Dosypali ci coś do wody czy jak?
-Nie nic mi nie dosypali. A ot i mój prezent. Proszę- podał mi piłkę, którą jeszcze przed chwilą moja ukochana drużyna rozgrywała mecz- piłka dla najpiękniejszej dziewczyny na trybunach
-hahaha. Ty się weź człowieku zgłoś do okulisty bo chyba ślepniesz. Trzeba było chociaż spojrzeć na widownie chyba z ¾ kobiet było piękniejszych jak nie więcej.
-O gustach się nie dyskutuję. Nie będę się teraz z tobą tutaj o to kłócił, jeżeli nie jako prezent to przyjmij ją w ramach przeprosin.
-Dobra- zgodziłam się- a podpiszesz się na niej- zapytałam ładnie mrugając oczkami
-Jasne. Skoro tak bardzo tego chcesz- złożył na okrągłym przedmiocie swój autograf.
-wtedy będzie miała większą wartość na e’bayu- zgasiłam go
-Masz podpisana. Zrób tam sobie z nią co tylko zechcesz- oddał mi ją i opuścił szatnie <oj chyba czyjaś duma została dzisiaj urażona>

6. ten hotel może się reklamować od jutra jako zakład dla umysłowo chorych



Wreszcie nadszedł dzień pierwszego meczu, niestety wraz z nim rozpoczynała się moja praca dla gazety jako „Towarzyszka drużyny „. Jeszcze przed śniadaniem mam się spotkać z trenerem Titto Villanovą by ustalić co mi wolno a co nie. Ubrałam się na luzie

, bo przecież to zwyczajny dzień co nie? Tak mogę to sobie wmawiać jak długo chcę, ale to i tak ie będzie zwyczajny dzień. To będzie dzień spędzony wraz z najlepszą drużyną plus jeden nadęty Brazylijczyk. Tak więc nad moim niby byle jakim strojem i delikatnym makijażem spędziłam trochę więcej czasu niż planowałam.  Ostatnie metry korytarza musiałam przebiec by dotrzeć na omówioną godzinę spotkania.
Stanąwszy pod drzwiami z numerem 145 starannie poprawiłam ubranie po czym delikatnie zapukałam. Minęła zaledwie chwila nim drzwi się otworzyły i stanął w nich sam Titto Villanova.
-Dzień dobry- przywitałam się grzecznie
-Dzień dobry. To ty jesteś tą dziewczyną zz Polski?- zapytała co potwierdziłam kiwnięciem głowy- chodź na śniadanie chłopcy już tam pewnie siedzą, omówimy wszystko po drodze i od razu ich poznasz.
Tak więc droga do restauracji minęła mi na dwu-zdaniowej wypowiedzi trenera o zakazach, i miłej rozmowie dotyczącej taktyki gry na najbliższy mecz, to znaczy dzisiejszy.
Kiedy  doszliśmy na miejsce cała drużyna siedziała już przy stolikach jedząc śniadanie rozmawiając i śmiejąc się, jednak kiedy tylko drzwi do pomieszczenia zamknęły się za nami rozmowy ucichły i wszyscy spojrzeli w naszą stronę, przez co poczułam się trochę głupio.
-witam panowie- zaczął trener to jednak nie odciągnęło ich spojrzeń od mojej osoby- przedstawiam wam Panią Agnieszkę dziennikarkę  Polski która będzie nam towarzyszyć aż nie wygramy tegorocznych mistrzostw- zaśmiał się
-A jak trener to zrobił?- zapytał się ciekawy Fabregas
-Ale co?
-No wypowiedział Pan jej prawdziwe imię my nazywamy ja po prostu Inez
-To wy już się znacie ?- zdziwił się mężczyzna
-To nasza  nowa przyjaciółka- wypiął się dumnie Cesc
-Z waszej trójki- wskazał na czteroosobowy stolik przy którym siedzieli Gerard, Cesc i Neymar- to chyba Neymar jest najodpowiedzialniejszy więc to on zaopiekuje się naszą panią dziennikarz
-Czy trener chciał nas obrazić- oburzył się Pique
-Nie, a najodpowiedzialniejszy nie oznacza odpowiedzialnego. Wszyscy na równi jesteście dziecinni- dodał trochę ciszej- a teraz życzę smacznego i sam idę coś zjeść bo szczerze mówiąc już trochę zgłodniałem.
-Tak ja też już pójdę
-Usiądź z nami! Usiądź z nami- zawołał dziecinnie Fabregas. Wykonałam jego prośbę tylko po ty by nie krzyczał na całą salę. Zajęłam wolne miejsce obok Gerarda, na moje nieszczęście, było ono naprzeciwko miejsca zajmowanego przez pana zadufanego. Co dziwne nie rzucił on dzisiaj jeszcze żadnym kąśliwym tekstem. Siedział tylko zamyślony zajadając się swoją kanapkom. Jak to się mówi : nie chwal dnia przed zachodem słońca, tak i ja nie cieszyłam się jeszcze z tego powodu.
Posiłek minął am o dziwo w ciszy, nawet rozgadany zawsze Fabregas się wreszcie zamknął. Zapewne udzieliła mu się trema przed meczem. Rozejrzałam się po Sali wszyscy spokojnie kończyli jeść lub popijali herbatkę. Nieliczni tylko tacy jam Messi i Pinto rozmawiali po cichu na nieznane mi tematy.
Ta cicha i spokojna atmosfera zakończyła się wraz z przyzwoleniem Titto na odejście od stołu i pomysłem wyścigu pod tytułem kto pierwszy przy basenie którego pomysłodawcą był nie kto iny jak sam Fabregas, który dobiegł na miejsce jako pierwszy lecz nie zdołał się zatrzymać na śliskich kafelkach i wylądował w wodzie. Wszyscy zgromadzeni na brzegu pokładali się ze śmiechu, a on sam wyglądał jakby miał się zaraz popłakać kiedy spojrzał na zegarek, który zapewne po kąpieli przestał działać.
-Co się stało Fabsiu?- zapytał poważnie Leo a cała reszta starała się nie śmiać.
-Nie chodzi- wskazał na nadgarstek na którym znajdował się nieszczęsny zegarek
-Może zapomniał jak się to robi?- podsunął mu Argentyńczyk
-Tak myślisz?- zamyślił się na chwilę nadal stojąc do pasa w wodzie- a jak ja mam mu to przypomnieć?
-Może spróbuj tak jak Neymar z Crisem kiedy był malutki
Fabregas długo nie myślał tylko wybiegł z basenu i cały mokry podążył w nikomu nie znanym kierunku. Przez następne pięć minut nikt się nie odezwał wszyscy zastanawiali się na jaki wspaniały pomysł wpadła ^4^. W końcu piłkarz wrócił ciągnąc za sobą zegarek uwiązany na jakimś sznurowadle. Teraz nikt już nie wytrzymał i wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
-No co? Obroża i smycz Crisa były za duże więc wyciągnąłem sobie sznurowadło z jakiś tam papci- machnął ręką na znak, że to nie ważne.
-Poczekaj- rozkazał mu Gerard- czy tymi jak ty to nazwałeś papciami nie były moje korki przygotowane na dzisiejszy mecz?
-No chyba były
-Oddaj mi te sznurowadło
-Nie mam mowy ono jest mi potrzebne by nauczyć mój zegarek chodzić
-Oddaj!
-Nie!
Z takimi okrzykami zaczęli się gonić najpierw tylko wokół basenu, ale później już po całym hotelu. Już widzę miny obsługi kiedy zobaczą uciekającego Fabregasa ciągnącego za sobą zegarek a zanim krzyczącego i machającego ze złością rękami Gerarda. Ta ten hotel może się reklamować od jutra jako zakład dla umysłowo chorych
-Możemy chwilę pogadać?- z zamyślenia wyrwał mnie głos pana wspaniałego.

5. Dasz buziaka to powiem, że weszło


Właśnie przede mną pojawił się nie kto inny jak sam Francesc Fabregas, ponieważ jak to się okazało to on jest bratem mojej nowej koleżanki. Niestety nie przyszedł sam. Wraz z nim pojawiła się połowa drużyny, oczywiście wraz z Neymarem.
-To co proponujecie?- zadał nam pytanie Messi po tym jak Każdy z tu zgromadzonych przedstawił mi się<jakby to było potrzebne>
-Właściwie to przyszłyśmy tutaj poleniuchować i poflirtować z jakimiś przystojniakami- odpowiedziałam próbując się nie śmiać
-Uważaj bo ciebie by ktoś zechciał- powiedział sarkastycznie Brazylijczyk, a Dani Alves uderzył go z dłoni w tył głowy, co mnie bardzo ucieszyło
-No to to drugie już macie- kontynuował swoją wypowiedź Leo, lecz mało kto go zrozumiał więc był zmuszony wytłumaczyć swoim kolegom- przystojniacy to my
-aaa- zrozumieli w końcu, co jak co ale kumaci to oni nie są
-Tylko, że z nami leniuchować i nudzić się nie da- zmartwił się Marc Bartra
-Więc musimy coś zrobić by dziewczyny poszły z nami- po tych słowach udali się na tajną naradę
-Już się ich boję- powiedziałam do Carlotty tak by chłopacy nie słyszeli
Po chwili wrócili do nas z cwanymi uśmiechami, tylko Neymar wyglądał na niezadowolonego, ale to mnie akurat najmniej obchodzi
-Wymyśliliśmy ogłosił zadowolony Gerard- zagramy w piłkę ta której drużyna wygra otrzyma od nas nagrodę
-Poważnie nad tym myśleliście przez prawie 10 minut?- zaśmiała się Carlotta
-Ja się nie zgadzam
-A co boisz się, że przegrasz- zaśmiał się fałszywie Neymar
-To oczywiste, że wygracie-zlekceważyłam jego docinki i mówiłam dalej- jesteście zawodowymi piłkarzami a ja raczej nie
-to zagramy w coś innego- zaproponował Messi
-na przykład?- zapytał Fabregas
-Siatkówkę- nie żebym lubiła tę grę ale już chyba grać w siatkówkę z piłkarzami niż w piłkę nożną. Jest większa szansa, że wygram i wyjdę z tego żywa
-No to chodźcie na zewnątrz pobawimy się na plaży- zarządził Pique
-To my załatwimy piłkę- zaoferował się Messi i wraz z Pinto, Danim oraz Sergio ruszyli w stronę grupki młodych dziewczyn
-Inez?- zwrócił się do mnie Cesc
-Tak?- zastanawiałam się czego on może ode mnie chcieć
-bo jeśli chodzi o te moje zgadywanie to może mi trochę pomożesz bo chyba mi słabo idzie
-Dobra niech stracę- pomyślałam nad jakąś prostą podpowiedziom- moje państwo leży nad morzem Bałtyckim
-Czekaj coś o nim słyszałem zamyślił się, ta to żem mu pomogła teraz będzie się zastanawiał co to za morze- Rosja- wypalił nagle Hiszpan
-co?
-No pochodzisz z Rosji
-Yyy nie
-No ale przecież Rosja leży nad tym morzem- upierał się przy swoim
-Tak samo jak mój kraj
-Czyli została mi już tylko jedna szansa- posmutniał
-No niestety
-To poproszę koło ratunkowe pól na pół
-Czyli mają być tylko dwie odpowiedzi-<no i co ja mam mu powiedzieć? Wiem>- Euro 2012
-Tak wiem wygraliśmy, ale co to ma do rzeczy?
-No Euro 2012 odbywało się w moim państwie
-Wiem! Wiem! Ukraina- podskakiwał z radości, że zgadł tylko szkoda, że źle
-Nie! Nie Ukraina tylko Polska- upomniał przyjaciela Neymar- ona jest Polką rozumiesz?!
-A ty to niby skąd wiesz?- zaciekawiła się "4 " Barcelony
-Pewna miła pani z recepcji mi powiedziała- wyszczerzył się
-Że co słucham?!Wypytujesz o mnie w recepcji?!-Zdenerwowałam się i powoli zmniejszałam odległość która nas dzieliła, ale przeszkodzili mi w tym chłopacy, którzy właśnie wrócili z piłką
-Spokój dzieciaki- upomniał nas Pinto< ta bo on aż taki stary jest>
-Ta oto piłka kosztowała nas po pięć autografów więc trochę ostrożności proszę- zaśmiał się Sergio- to teraz my podzielimy się na dwa zespoły a potem dobierzemy sobie dziewczynę
W taki oto sposób należałam do zespołu z : Fabregasem, Pique, Sergio i niezbyt zadowolonym Neymarem, chłopcy jednak nie słuchali jego narzekań i siłą wciągnęli mnie na swoją połowę.
Po drugiej stronie siatki stali : Messi, Bartra, Alves, Sanchez no i oczywiście Carlotta. Jose uznał, że jest za stary na takie zabawy i naszym sędziom. Zanim jeszcze zaczęliśmy grać wszyscy chłopacy jak jeden mąż uznali, że jest im za gorąco, i pościągali swoje koszulki ukazując wyrzeźbione klaty. Złapałam się na tym, że mój wzrok przyciąga tylko jedna z nich. Niestety on też to zauważył.
-Co? Podoba ci się to co widzisz?-zapytał rozbawiony
-Pss- oddaliłam się na chwilę i sama pozbawiłam się swojej koszulki, pozostając w górze od stroju. Teraz przynajmniej było widać mój tatuaż na plecach. Przez chwilę Brazylijczyk stał jakby go zatkało, lecz szybko mu przeszło
Z początku szło mojemu zespołowi bardzo dobrze. Jednak przeciwnicy szybko odrabiali straty. Teraz idziemy łeb w łeb. Punkt za punktem. Teraz mój serw. Podrzuciłam piłkę odbiłam i ... Tak piłka idealnie trafiła w pole
-Wyszła- obwieścił zadowolony Pinto
-Że co? Czy ty ślepy jesteś? Czy może jak rzucałeś się na piłkę to głową w słupek zarąbałeś?- bulwersowałam się
-Spokojnie dasz buziaka to powiem, że weszło- zaśmiał się a obie drużyny razem z nim
-No dawaj. Co to dla ciebie, takie jak ty nie przywiązują do tego żadnej uwagi- nie no teraz to przegiął. Już dawno nie miałam takiej ochoty by komuś przywalić jak w tej chwili. Nie no agresja i przemoc nie jest dobra. Agresja i przemoc to zło... powtarzałam w myślach jak mantrę
Jednak nie mogło obejść się bez niczego przechodząc obok niego wyjechałam mu z bara, i podeszłam do Pinto by dać mu buziaka w policzek.
-punkt dla zespołu Inez- obwieścił
Dalej gra toczyła się spokojnie znów moja drużyna objęła prowadzenie. Było by dalej dobrze gdyby nie piłka zaserwowana przez Messiego, którą ja i Neymar chcieliśmy odbić. Skutkiem było nasze zderzenie i upadek na ciepły piasek. Niestety tak niefortunnie, że ja leżałam pod nim. W pierwszej chwili byłam tak zamroczona, że nie wiedziałam co się dzieje. Jednak szybko mi przeszło, a jeszcze szybciej kiedy się odezwał
-Co odpowiada ci ta pozycja?- zapytał z durnym uśmieszkiem- Jeżeli chcesz to możemy przenieść się w bardziej ustronne miejsce.
-Ham- zepchnęłam go z siebie i zdzieliłam go z liścia, szybko pozbierałam swoje rzeczy- ja już wracam do hotelu, straciłam ochotę do przebywania w takim towarzystwie. Później zwrócę się po swoją nagrodę- dodałam by rozładować trochę atmosferę
 Odchodząc zauważyłam zmieszanie na twarzy Neymara, to znaczy tylko tyle zdołałam odczytać, i dobrze niech następnym razem myśli nad tym co gada. Idąc tak powoli w kierunku hotelu rozmyślałam na różne tematy. Nagle nie wiem skąd w mojej głowie pojawił się obraz jego oczu i zapach tych wspaniałych perfum które używa. Szybko odgoniłam te myśli od siebie chyba się za mocno w głowę uderzyłam i tyle.