-Jestem w
pracy nie mam czasu na pogaduszki- wyminęłam go i ruszyłam dalej obserwować
piłkarzy.
Wreszcie po
dwóch godzinach wypełnionych wygłupami i śmiechami znaleźliśmy się na
stadionie. Chłopacy odbywali trening przedmeczowy, a ja starałam się spisać
spostrzeżenia związane z dniem spędzonym z zawodnikami FC Barcelony. Niestety
moje starania poszły na marne, gdyż cały czas moja uwaga skupiała się na
zawodniku noszącym numer 11 na swojej koszulce. On jakby wyczuł, że na niego
patrzę, obrócił się kilka razy w moją stronę, wtedy ja udawałam, że pilnie
zapisuję coś w notesie.
Jakieś półtorej godziny później na stadion
zaczęli schodzić się kibice, tak więc i ja udałam się na swoje miejsce dla
komentatorów.
-Hej! Ty też
tutaj?- zdziwił się jeden z Hiszpańskich dziennikarzy
-No-
potwierdziłam. <Dlaczego wszystkich musi dziwić mój zawód>
-Przepraszam
cię za moją reakcję- uśmiechnął się uroczo- pierwszy raz spotykam się z kobietą
w tej pracy. Tak w ogóle to Andre jestem- podał mi dłoń którą uścisnęłam
-Agnieszka-
odpowiedziałam
-Ładne imię
chociaż nie potrafię go powtórzyć- zaśmiał się- Skąd jesteś?
-Z Polski-
nie no genialny ma ten uśmiech, aż sama zaczęłam się uśmiechać
-A to teraz
łapię skąd to takie imię odmienne. Jak myślisz kto wygra dzisiejsze spotkanie?
--Jak to
kto? Bez wątpienia Barcelona- odpowiedziałam pewna swego
-O widzę, że
fanka. Założę się, że malago zdobędzie dzisiaj chociaż jeden gol
-O co się
założysz?- podjęłam tę grę
-Jeżeli ja
wygram stawiasz Kwę i ciastka, jeżeli ty wygrasz wtedy ja stawiam
-Zgadzam
się- przypieczętowaliśmy zakład uściśnięciem dłoni
-No to klub
już wiem a kto jest twoim ulubionym piłkarzem?
-Ej a kto
powiedział, że Barca to mój jedyny ukochany klub? A piłkarz to Carles Puyol
-Wow myślałem,
że powiesz Neymar albo Messi a tu taka niespodzianka. A jakiemu klubowi jeszcze
kibicujesz, chyba mi nie powiesz, że Realowi- na wzmiankę o Madryckim klubie
jego oczy zabłyszczały< tak teraz wiem komu on kibicuje>
-Neymar to
dobry zawodnik, ale jeszcze wiele lat nauki przed nim. Messi? Owszem podziwiam
go zasługuje na wszystkie wręczone mu nagrody. Jednak to Carlesa obdarzyłam
największym szacunkiem. Jest wspaniałym piłkarzem, kapitanem a także
człowiekiem. Miał wiele okazji by się poddać, chociażby ta ostatnia kontuzja a
jednak tego nie zrobił i za to go właśnie podziwiam. A drugi klub który
znajduje się w moim sercu to Lech Poznań.
-Widać, że
wiesz o czym mówisz- ocenił moją wypowiedź. A twojego klubu nie znam przykro mi
- nic nie szkodzi
to polski klub mało kto go tu kojarzy
-A ty nie
zapytasz się jakiemu klubowi kibicuję?- upomniał się
-Klub to
Real Madryt a piłkarz nie wiem Ronaldo, albo Casillas odpowiedziałam a go na
chwilę zatkało
-Skąd
wiedziałaś?
-Cóż ci ja
mam powiedzieć -zaśmiałam się – po prostu jestem wspaniała
-Tak zdążyłem
zauważyć- odparł przyglądając mi się od góry do dołu z dziwnym wyrazem twarzy
co mnie lekko odtrąciło
-wiesz co ja
już chyba powinnam iść zająć swoje miejsce- chciałam się oddalić od tego typka
jak najdalej i w najszybszym czasie.
-Jasne.
Pamiętaj o mnie jakbyś czegoś potrzebowała, albo chciałabyś się przejść w
jakieś bardziej ustronne miejsce- zaproponował zalotnie poruszając brwiami
-Taa
zapamiętam- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w przeciwnym kierunku
Cofam to co
pomyślałam o jego uśmiechu on wcale nie był uroczy. A ta propozycja o pójściu w
ustronne miejsce? Co on sobie do cholery myśli? Jak człowiek z którym
rozmawiasz już dłuższą chwilę i uważasz go za nawet interesującego mężczyznę może okazać się takim debilem. Czy
ja naprawdę jestem taka beznadziejna, że ciągle trafiam na jakiś pomyleńców?
Nareszcie
mecz się rozpoczął. Od pierwszego gwizdka można było zaobserwować lepszą formę
i postawę zawodników Blaugrany. Jednak
nadal nikomu nie udało się pokonać bramkarza. Carlos Kameni w przeciwieństwie
do reszty swoich współzawodników był w doskonałej kondycji. Nie dawał się
mocnym strzałom Messiego, i pięknym zwodom Neymara, aż w 25 minucie
Brazylijczykowi się wreszcie to udało. Piłka po jego strzale odbiła się od
wewnętrznej strony słupka i wpadła do siatki. Na trybunach zabrzmiały wiwaty a
większość zespołu rzuciła się w ramiona dwudziesto-jedno letniego piłkarza.
Przez moment wydawało mi się, że nawet spojrzał w moim kierunku i się
uśmiechnął, ale to na pewno tylko moje urojenia. Do końca połowy wynik utrzymał
się bez zmian. Po przerwie Katalończycy grali jakby otrzymali nową drugą parę
skrzydeł. Do końca spotkania padły jeszcze dwa strzały jeden Messiego drugi
Fabregasa, który na boisku był zupełnie inny niż poza nim. Przy obu tych golach
asystował młody Brazylijczyk przez co został wybrany zawodnikiem meczu.
Kiedy już większość
widzów opuściła stadion zeszłam do miejsca gdzie obecnie przebywali piłkarze by
pogratulować im wygranej.
-Cześć-przywitałam
się z Cesciem który poza boiskiem stał się taki jak zawsze. Biegał po szatni
bez koszulki < nie żeby tan widok mnie zasmucał czy coś> rzucając w
Gerarda butami. Ja mu współczuję tych siniaków które zapewne jutro będzie
posiadał- gratuluję zwycięstwa no i oczywiście pięknej bramki.
Po
kilkunastu minutach złożyłam gratulacje, już wszystkim nawet trenerowi, oprócz
jednego zawodnika. Akurat temu któremu zapewne najbardziej należały się
gratulacje. Siedział w tej chwili sam na ławeczce pod szafkami z nikim nie
rozmawiał, tak jakby się w ogóle nie cieszył ze swojego zwycięstwa, przez
chwilę nawet zrobiło mi się go żal, ale chwilę potem mi przeszło bo
przypomniały mi się jego docinki.
-A temu co
jest- odwróciłam się z pytaniem do Gerarda
-Nie wiem
ale pewnie zaraz mu przejdzie
-Skąd ta
pewność?
-Ma tak od
kilku dni, dokładniej to od kiedy jesteśmy w Madrycie. Uwierz mi posiedzi tak
przez parę minut a potem znów będzie tym samym zaciętym Brazylijczykiem. –ta to
mnie pocieszył odwróciłam się by sprawdzić czy nadal siedzi na swoim miejscu,
ale go tam nie było, za to stał tuż za mną przez co kiedy się odwróciłam mogłam
się dokładniej przyjrzeć jego tatuażowi na piersi.
-A ty co
tutaj robisz?- spytał spoglądając na mnie z góry, ta był ode mnie wyższy, ale
to żadna nowość gdy się ma 1.65 metra.
-Stoję-odpowiedziałam
sarkastycznie
-Ej nie bądź
taka niemiła
-A to niby
dlaczego?
-o mam dla
ciebie prezent
-A co?
Dosypali ci coś do wody czy jak?
-Nie nic mi
nie dosypali. A ot i mój prezent. Proszę- podał mi piłkę, którą jeszcze przed
chwilą moja ukochana drużyna rozgrywała mecz- piłka dla najpiękniejszej
dziewczyny na trybunach
-hahaha. Ty
się weź człowieku zgłoś do okulisty bo chyba ślepniesz. Trzeba było chociaż
spojrzeć na widownie chyba z ¾ kobiet było piękniejszych jak nie więcej.
-O gustach
się nie dyskutuję. Nie będę się teraz z tobą tutaj o to kłócił, jeżeli nie jako
prezent to przyjmij ją w ramach przeprosin.
-Dobra-
zgodziłam się- a podpiszesz się na niej- zapytałam ładnie mrugając oczkami
-Jasne.
Skoro tak bardzo tego chcesz- złożył na okrągłym przedmiocie swój autograf.
-wtedy
będzie miała większą wartość na e’bayu- zgasiłam go
-Masz
podpisana. Zrób tam sobie z nią co tylko zechcesz- oddał mi ją i opuścił
szatnie <oj chyba czyjaś duma została dzisiaj urażona>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz