środa, 28 maja 2014

7. Dosypali ci czegoś do wody czy jak?


-Jestem w pracy nie mam czasu na pogaduszki- wyminęłam go i ruszyłam dalej obserwować piłkarzy.
Wreszcie po dwóch godzinach wypełnionych wygłupami i śmiechami znaleźliśmy się na stadionie. Chłopacy odbywali trening przedmeczowy, a ja starałam się spisać spostrzeżenia związane z dniem spędzonym z zawodnikami FC Barcelony. Niestety moje starania poszły na marne, gdyż cały czas moja uwaga skupiała się na zawodniku noszącym numer 11 na swojej koszulce. On jakby wyczuł, że na niego patrzę, obrócił się kilka razy w moją stronę, wtedy ja udawałam, że pilnie zapisuję coś w notesie.
 Jakieś półtorej godziny później na stadion zaczęli schodzić się kibice, tak więc i ja udałam się na swoje miejsce dla komentatorów.
-Hej! Ty też tutaj?- zdziwił się jeden z Hiszpańskich dziennikarzy
-No- potwierdziłam. <Dlaczego wszystkich musi dziwić mój zawód>
-Przepraszam cię za moją reakcję- uśmiechnął się uroczo- pierwszy raz spotykam się z kobietą w tej pracy. Tak w ogóle to Andre jestem- podał mi dłoń którą uścisnęłam
-Agnieszka- odpowiedziałam
-Ładne imię chociaż nie potrafię go powtórzyć- zaśmiał się- Skąd jesteś?
-Z Polski- nie no genialny ma ten uśmiech, aż sama zaczęłam się uśmiechać
-A to teraz łapię skąd to takie imię odmienne. Jak myślisz kto wygra dzisiejsze spotkanie?
--Jak to kto? Bez wątpienia Barcelona- odpowiedziałam pewna swego
-O widzę, że fanka. Założę się, że malago zdobędzie dzisiaj chociaż jeden gol
-O co się założysz?- podjęłam tę grę
-Jeżeli ja wygram stawiasz Kwę i ciastka, jeżeli ty wygrasz wtedy ja stawiam
-Zgadzam się- przypieczętowaliśmy zakład uściśnięciem dłoni
-No to klub już wiem a kto jest twoim ulubionym piłkarzem?
-Ej a kto powiedział, że Barca to mój jedyny ukochany klub? A piłkarz to Carles Puyol
-Wow myślałem, że powiesz Neymar albo Messi a tu taka niespodzianka. A jakiemu klubowi jeszcze kibicujesz, chyba mi nie powiesz, że Realowi- na wzmiankę o Madryckim klubie jego oczy zabłyszczały< tak teraz wiem komu on kibicuje>
-Neymar to dobry zawodnik, ale jeszcze wiele lat nauki przed nim. Messi? Owszem podziwiam go zasługuje na wszystkie wręczone mu nagrody. Jednak to Carlesa obdarzyłam największym szacunkiem. Jest wspaniałym piłkarzem, kapitanem a także człowiekiem. Miał wiele okazji by się poddać, chociażby ta ostatnia kontuzja a jednak tego nie zrobił i za to go właśnie podziwiam. A drugi klub który znajduje się w moim sercu to Lech Poznań.
-Widać, że wiesz o czym mówisz- ocenił moją wypowiedź. A twojego klubu nie znam przykro mi
- nic nie szkodzi to polski klub mało kto go tu kojarzy
-A ty nie zapytasz się jakiemu klubowi kibicuję?- upomniał się
-Klub to Real Madryt a piłkarz nie wiem Ronaldo, albo Casillas odpowiedziałam a go na chwilę zatkało
-Skąd wiedziałaś?
-Cóż ci ja mam powiedzieć -zaśmiałam się – po prostu jestem wspaniała
-Tak zdążyłem zauważyć- odparł przyglądając mi się od góry do dołu z dziwnym wyrazem twarzy co mnie lekko odtrąciło
-wiesz co ja już chyba powinnam iść zająć swoje miejsce- chciałam się oddalić od tego typka jak najdalej i w najszybszym czasie.
-Jasne. Pamiętaj o mnie jakbyś czegoś potrzebowała, albo chciałabyś się przejść w jakieś bardziej ustronne miejsce- zaproponował zalotnie poruszając brwiami
-Taa zapamiętam- odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w przeciwnym kierunku
Cofam to co pomyślałam o jego uśmiechu on wcale nie był uroczy. A ta propozycja o pójściu w ustronne miejsce? Co on sobie do cholery myśli? Jak człowiek z którym rozmawiasz już dłuższą chwilę i uważasz go za nawet interesującego  mężczyznę może okazać się takim debilem. Czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna, że ciągle trafiam na jakiś pomyleńców?
Nareszcie mecz się rozpoczął. Od pierwszego gwizdka można było zaobserwować lepszą formę i postawę zawodników Blaugrany.  Jednak nadal nikomu nie udało się pokonać bramkarza. Carlos Kameni w przeciwieństwie do reszty swoich współzawodników był w doskonałej kondycji. Nie dawał się mocnym strzałom Messiego, i pięknym zwodom Neymara, aż w 25 minucie Brazylijczykowi się wreszcie to udało. Piłka po jego strzale odbiła się od wewnętrznej strony słupka i wpadła do siatki. Na trybunach zabrzmiały wiwaty a większość zespołu rzuciła się w ramiona dwudziesto-jedno letniego piłkarza. Przez moment wydawało mi się, że nawet spojrzał w moim kierunku i się uśmiechnął, ale to na pewno tylko moje urojenia. Do końca połowy wynik utrzymał się bez zmian. Po przerwie Katalończycy grali jakby otrzymali nową drugą parę skrzydeł. Do końca spotkania padły jeszcze dwa strzały jeden Messiego drugi Fabregasa, który na boisku był zupełnie inny niż poza nim. Przy obu tych golach asystował młody Brazylijczyk przez co został wybrany zawodnikiem meczu.
Kiedy już większość widzów opuściła stadion zeszłam do miejsca gdzie obecnie przebywali piłkarze by pogratulować im wygranej.
-Cześć-przywitałam się z Cesciem który poza boiskiem stał się taki jak zawsze. Biegał po szatni bez koszulki < nie żeby tan widok mnie zasmucał czy coś> rzucając w Gerarda butami. Ja mu współczuję tych siniaków które zapewne jutro będzie posiadał- gratuluję zwycięstwa no i oczywiście pięknej bramki.
Po kilkunastu minutach złożyłam gratulacje, już wszystkim nawet trenerowi, oprócz jednego zawodnika. Akurat temu któremu zapewne najbardziej należały się gratulacje. Siedział w tej chwili sam na ławeczce pod szafkami z nikim nie rozmawiał, tak jakby się w ogóle nie cieszył ze swojego zwycięstwa, przez chwilę nawet zrobiło mi się go żal, ale chwilę potem mi przeszło bo przypomniały mi się jego docinki.
-A temu co jest- odwróciłam się z pytaniem do Gerarda
-Nie wiem ale pewnie zaraz mu przejdzie
-Skąd ta pewność?
-Ma tak od kilku dni, dokładniej to od kiedy jesteśmy w Madrycie. Uwierz mi posiedzi tak przez parę minut a potem znów będzie tym samym zaciętym Brazylijczykiem. –ta to mnie pocieszył odwróciłam się by sprawdzić czy nadal siedzi na swoim miejscu, ale go tam nie było, za to stał tuż za mną przez co kiedy się odwróciłam mogłam się dokładniej przyjrzeć jego tatuażowi na piersi.
-A ty co tutaj robisz?- spytał spoglądając na mnie z góry, ta był ode mnie wyższy, ale to żadna nowość gdy się ma 1.65 metra.
-Stoję-odpowiedziałam sarkastycznie
-Ej nie bądź taka niemiła
-A to niby dlaczego?
-o mam dla ciebie prezent
-A co? Dosypali ci coś do wody czy jak?
-Nie nic mi nie dosypali. A ot i mój prezent. Proszę- podał mi piłkę, którą jeszcze przed chwilą moja ukochana drużyna rozgrywała mecz- piłka dla najpiękniejszej dziewczyny na trybunach
-hahaha. Ty się weź człowieku zgłoś do okulisty bo chyba ślepniesz. Trzeba było chociaż spojrzeć na widownie chyba z ¾ kobiet było piękniejszych jak nie więcej.
-O gustach się nie dyskutuję. Nie będę się teraz z tobą tutaj o to kłócił, jeżeli nie jako prezent to przyjmij ją w ramach przeprosin.
-Dobra- zgodziłam się- a podpiszesz się na niej- zapytałam ładnie mrugając oczkami
-Jasne. Skoro tak bardzo tego chcesz- złożył na okrągłym przedmiocie swój autograf.
-wtedy będzie miała większą wartość na e’bayu- zgasiłam go
-Masz podpisana. Zrób tam sobie z nią co tylko zechcesz- oddał mi ją i opuścił szatnie <oj chyba czyjaś duma została dzisiaj urażona>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz