środa, 28 maja 2014

11. A co ty mi możesz zrobić?




-I co chciał?- zaciekawili się wszyscy piłkarze, razem ze mną, kiedy Brazylijczyk wrócił po kilkunastominutowej rozmowie z trenerem
-A nic ciekawego. Oznajmił mi, że mam wieczorem konferencje prasową. Mam wam także przekazać że trening dopiero o 16.00 do tej godziny mamy wolne ale nie mamy opuszczać terenu hotelu
-A co to jakieś więzienie- oburzył się Pique
-Oj Gerard po prostu boją się, że się zgubicie. Wiesz takie duże miasto- naśmiewałam się z nich spoglądając perfidnie na Neymara
-Nie denerwuj mnie bo się doigrasz- pogroził mi patrząc prosto w oczy
-A co ty mi możesz zrobić?- przyjęłam wyzwanie i teraz mierzyliśmy się spojrzeniami
-Wisz- zaczął z cwanym uśmieszkiem- dzisiaj mam spotkanie z dziennikarzami, a ich chyba zainteresuje kim jest tajemnicza blondynka ze zdjęcia
-Nie zrobisz tego!- chyba bardziej próbowałam przekonać siebie niż jego
-Chcesz się przekonać?- uśmiechnął się i ruszył w stronę pokoju, który dzielił z Danim Alvesem. Stałam tak jeszcze dłuższą chwilę aż wreszcie ocknęłam się dzięki chichotom dwójki z katalońskich piłkarzy
-Co będziecie robić do 16? – zapytam bo przecież muszę coś opisać a nie mam zamiaru przebywać w większych zbiorowiskach ludzkich, którzy nie do końca wiedzą co się wczoraj wydarzyło, za to widzieli dzisiejsze gazety
-Pewnie wszyscy będą siedzieć przy basenie, a po co ci to?
-Przecież muszę coś opisać nie?
-Ale to powinnaś być przy nas i obserwować
-Po co? Skoro i tak wiem co będziecie robić
-Neymarowi się to nie spodoba
Nie skomentowałam ostatniej wypowiedzi Cesca , tyko skierowałam się do siebie. Podłączyłam słuchawki do odtwarzacza, i słuchając muzyki na full zastanawiałam się co mam dalej robić. Postanowiłam wysłać szefowi początkowy zarys mojego reportażu. Zajęło mi to około godzinę jak nie więcej. Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Przerażona podskoczyłam, przez co spadłam z łóżka na którym siedziałam, po chwili spojrzałam na sprawcę całego zamieszania, i pomyślałam, że zaraz wyjdę z siebie.
-Czego ty znowu ode mnie chcesz- wysyczałam przez zęby, masując obolały tyłek na który spadłam
-Nie przyszłaś do nas, a ja się już stęskniłem więc postanowiłem cię odwiedzić- niezrażony moim brakiem uprzejmości rozsiadł się na łóżku i spojrzał w mojego laptopa- matko po jakiemu to?
-Zgaduj- rzuciłam kąśliwie, przecież to n jako pierwszy odkrył skąd pochodzę
-Nie bądź nie miła, i chodź dotrzymać nam towarzystwa przy basenie- spojrzał na mnie tymi ślepakami którym nie potrafię się oprzeć
-Dobra idź, a ja jak się przebiorę to d was dołączę- sama się zdziwiłam, że tak szybko się zgodziłam
-Myślałem, że dłużej zajmie  mi przekonywanie ciebie – i do tych ślepek doszedł jeszcze ten uśmiech…… ugh 
-A tu patrz taka niespodzianka
-Zadowolony Neymar opuścił mój pokój, a ja zabrałam się za poszukiwanie mojego stroju kąpielowego. Ubrałam go a na wierzch wciągnęłam zwiewną sukienkę. Gotowa już wzięłam jeszcze tylko telefon i ruszyłam na spotkanie z piłkarzami
-Co wy tacy spokojni?- zapytałam się chłopców kiedy dotarłam na miejsce.  Leżeli oni sobie grzecznie na leżaczkach popijając soczki
Jednak nie usłyszałam odpowiedzi, bo ktoś złapał mnie w pasie i wrzucił do najgłębszego z basenów, na szczęście zdążyłam odłożyć telefon na fotel stojący obok. Od razu zaczęłam się topić, znaczy się udawać, że się topię, i obserwowałam kątem oka co dzieję się na brzegu. Widocznie dobrze mi szło bo ten który wrzucił mnie do wody nie wiele myśląc wskoczył mi na ratunek. Zdążył tylko zdjąć koszulkę, i przez ten widok 
omal naprawdę nie zachłysnęłam się wodą. Kiedy był już obok mnie zarzuciłam mu ramiona na szyi, wtulając się w niego mocno by ukryć moje rozbawienie
-Przepraszam nie wiedziałem, że nie potrafisz pływać- mówił ze skruchą w głosie
-A kto powiedział, że nie umiem?- odepchnęłam go po czym samodzielnie dopłynęłam do brzegu.-Byłabym dobrą aktorką nie sądzisz-  puściłam mu oczko
-Teraz już przesadziłaś- mruknął Brazylijczyk wychodząc z basenu, i wylewając sobie wodę z butów których nie zdjął podczas akcji ratunkowej- Ja się zemszczę zobaczysz- mówił do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz