środa, 28 maja 2014

6. ten hotel może się reklamować od jutra jako zakład dla umysłowo chorych



Wreszcie nadszedł dzień pierwszego meczu, niestety wraz z nim rozpoczynała się moja praca dla gazety jako „Towarzyszka drużyny „. Jeszcze przed śniadaniem mam się spotkać z trenerem Titto Villanovą by ustalić co mi wolno a co nie. Ubrałam się na luzie

, bo przecież to zwyczajny dzień co nie? Tak mogę to sobie wmawiać jak długo chcę, ale to i tak ie będzie zwyczajny dzień. To będzie dzień spędzony wraz z najlepszą drużyną plus jeden nadęty Brazylijczyk. Tak więc nad moim niby byle jakim strojem i delikatnym makijażem spędziłam trochę więcej czasu niż planowałam.  Ostatnie metry korytarza musiałam przebiec by dotrzeć na omówioną godzinę spotkania.
Stanąwszy pod drzwiami z numerem 145 starannie poprawiłam ubranie po czym delikatnie zapukałam. Minęła zaledwie chwila nim drzwi się otworzyły i stanął w nich sam Titto Villanova.
-Dzień dobry- przywitałam się grzecznie
-Dzień dobry. To ty jesteś tą dziewczyną zz Polski?- zapytała co potwierdziłam kiwnięciem głowy- chodź na śniadanie chłopcy już tam pewnie siedzą, omówimy wszystko po drodze i od razu ich poznasz.
Tak więc droga do restauracji minęła mi na dwu-zdaniowej wypowiedzi trenera o zakazach, i miłej rozmowie dotyczącej taktyki gry na najbliższy mecz, to znaczy dzisiejszy.
Kiedy  doszliśmy na miejsce cała drużyna siedziała już przy stolikach jedząc śniadanie rozmawiając i śmiejąc się, jednak kiedy tylko drzwi do pomieszczenia zamknęły się za nami rozmowy ucichły i wszyscy spojrzeli w naszą stronę, przez co poczułam się trochę głupio.
-witam panowie- zaczął trener to jednak nie odciągnęło ich spojrzeń od mojej osoby- przedstawiam wam Panią Agnieszkę dziennikarkę  Polski która będzie nam towarzyszyć aż nie wygramy tegorocznych mistrzostw- zaśmiał się
-A jak trener to zrobił?- zapytał się ciekawy Fabregas
-Ale co?
-No wypowiedział Pan jej prawdziwe imię my nazywamy ja po prostu Inez
-To wy już się znacie ?- zdziwił się mężczyzna
-To nasza  nowa przyjaciółka- wypiął się dumnie Cesc
-Z waszej trójki- wskazał na czteroosobowy stolik przy którym siedzieli Gerard, Cesc i Neymar- to chyba Neymar jest najodpowiedzialniejszy więc to on zaopiekuje się naszą panią dziennikarz
-Czy trener chciał nas obrazić- oburzył się Pique
-Nie, a najodpowiedzialniejszy nie oznacza odpowiedzialnego. Wszyscy na równi jesteście dziecinni- dodał trochę ciszej- a teraz życzę smacznego i sam idę coś zjeść bo szczerze mówiąc już trochę zgłodniałem.
-Tak ja też już pójdę
-Usiądź z nami! Usiądź z nami- zawołał dziecinnie Fabregas. Wykonałam jego prośbę tylko po ty by nie krzyczał na całą salę. Zajęłam wolne miejsce obok Gerarda, na moje nieszczęście, było ono naprzeciwko miejsca zajmowanego przez pana zadufanego. Co dziwne nie rzucił on dzisiaj jeszcze żadnym kąśliwym tekstem. Siedział tylko zamyślony zajadając się swoją kanapkom. Jak to się mówi : nie chwal dnia przed zachodem słońca, tak i ja nie cieszyłam się jeszcze z tego powodu.
Posiłek minął am o dziwo w ciszy, nawet rozgadany zawsze Fabregas się wreszcie zamknął. Zapewne udzieliła mu się trema przed meczem. Rozejrzałam się po Sali wszyscy spokojnie kończyli jeść lub popijali herbatkę. Nieliczni tylko tacy jam Messi i Pinto rozmawiali po cichu na nieznane mi tematy.
Ta cicha i spokojna atmosfera zakończyła się wraz z przyzwoleniem Titto na odejście od stołu i pomysłem wyścigu pod tytułem kto pierwszy przy basenie którego pomysłodawcą był nie kto iny jak sam Fabregas, który dobiegł na miejsce jako pierwszy lecz nie zdołał się zatrzymać na śliskich kafelkach i wylądował w wodzie. Wszyscy zgromadzeni na brzegu pokładali się ze śmiechu, a on sam wyglądał jakby miał się zaraz popłakać kiedy spojrzał na zegarek, który zapewne po kąpieli przestał działać.
-Co się stało Fabsiu?- zapytał poważnie Leo a cała reszta starała się nie śmiać.
-Nie chodzi- wskazał na nadgarstek na którym znajdował się nieszczęsny zegarek
-Może zapomniał jak się to robi?- podsunął mu Argentyńczyk
-Tak myślisz?- zamyślił się na chwilę nadal stojąc do pasa w wodzie- a jak ja mam mu to przypomnieć?
-Może spróbuj tak jak Neymar z Crisem kiedy był malutki
Fabregas długo nie myślał tylko wybiegł z basenu i cały mokry podążył w nikomu nie znanym kierunku. Przez następne pięć minut nikt się nie odezwał wszyscy zastanawiali się na jaki wspaniały pomysł wpadła ^4^. W końcu piłkarz wrócił ciągnąc za sobą zegarek uwiązany na jakimś sznurowadle. Teraz nikt już nie wytrzymał i wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
-No co? Obroża i smycz Crisa były za duże więc wyciągnąłem sobie sznurowadło z jakiś tam papci- machnął ręką na znak, że to nie ważne.
-Poczekaj- rozkazał mu Gerard- czy tymi jak ty to nazwałeś papciami nie były moje korki przygotowane na dzisiejszy mecz?
-No chyba były
-Oddaj mi te sznurowadło
-Nie mam mowy ono jest mi potrzebne by nauczyć mój zegarek chodzić
-Oddaj!
-Nie!
Z takimi okrzykami zaczęli się gonić najpierw tylko wokół basenu, ale później już po całym hotelu. Już widzę miny obsługi kiedy zobaczą uciekającego Fabregasa ciągnącego za sobą zegarek a zanim krzyczącego i machającego ze złością rękami Gerarda. Ta ten hotel może się reklamować od jutra jako zakład dla umysłowo chorych
-Możemy chwilę pogadać?- z zamyślenia wyrwał mnie głos pana wspaniałego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz